Ślepota i głuchota nie było tym, co najbardziej przeszkadzało małej Gąsce. Najgorsze z tego wszystkiego, była mocno ograniczona możliwość swobodnego poruszania się. Każdy ruch, był dla kocięcia ogromnym wysiłkiem. Swój sposób odbierania świata, na tą chwilę musiała całkowicie opierać na dotyku, węchu, oraz smaku. Tak, ciepło matki i delikatny zapach mleka zupełnie jej wystarczał. Naturalne więc, że jeśli tego ciepła choć na chwilę zabrakło, Gąska wpadała w panikę i z całych sił próbowała zawołać swoją rodzicielkę. Cóż, nie mogła przecież wiedzieć, że w rzeczywistości kotka siedzi tuż obok, dokładnie obserwując popiskujące "kulki". W takich chwilach ukojenie przynosiło inne, mniejsze i trochę bardziej ruchliwe ciepełko - rodzeństwo szylkretki. Czasami tylko zbyt ruchliwe, bo gdyby Gąska o tym wiedziała, już dawno zdzieliłaby któreś z nich po uszach. Tylko pazurki były jeszcze za małe, dokładnie. Z grubsza tak właśnie wyglądały pierwsze dni życia wszystkich kociąt.
"Przysięgam, że jeśli zaraz mnie nie zostawisz, to będziesz wyglądał tak, jak mysz na wczorajszym obiedzie mamy". Prawdopodobnie Gąska by to powiedziała, gdyby tylko jej mózg był wstanie to przeanalizować - jeszcze przyjdzie na to czas. Potrząsając głową i nie martwiąc się już dłużej dokazującym bratem, kotka wróciła do pozycji, w której miała ochotę przespać cały dzień.
- Chodź tutaj, teraz twoja kolej.
Szepczący Wiatr delikatnie złapała za kark młodej kotki, po czym przysunęła ją do siebie z zamiarem dokładnego oczyszczenia futerka kocięcia. Ta w odpowiedzi tylko ziewnęła, przekręcając się na drugi bok. Mruczenie matki jednak zrobiło swoje i wkrótce obie leżały rozciągnięte na ziemi z błogim spojrzeniem. Żłobek bez wątpienia był najspokojniejszym i najmilszym miejscem na całym świecie. No, przynajmniej dla Gąski. Inni klanowicze, choć w większości zafascynowani kociętami, nie byli w stanie zrelaksować się przy ciągłych piskach i krzykach. Chwała wam kocie mamy!
- Jeszcze nie, co prawda Falek dorwał się jakiś czas temu do mojego śniadania, ale ile z tego faktycznie zostało zjedzone, to nie mam pojęcia.
Gąska była zbyt zajęta odpoczywaniem, żeby przysłuchiwać się rozmowie karmicielek, ale słysząc coś o śniadaniu, natychmiast nadstawiła uszu.
- Mamo! Też chcę! - krzyknęła i delikatnie zmarszczyła nos.
Błękitnooka parsknęła i tłumiąc dalszy śmiech, pokiwała głową.
- Oczywiście, przy następnej okazji dam wam trochę spróbować.
- Obiecujesz? - wtrącił Płomień, chcąc upewnić matkę w przekonaniu, że wszyscy zasługują na dodatkowe jedzenie.
- Oczywiście, Gwiezdni mi świadkiem.
< Falka? >
~*~
Załóżmy, że gównioki mają już po księżycu, taki tajm skip
"Przysięgam, że jeśli zaraz mnie nie zostawisz, to będziesz wyglądał tak, jak mysz na wczorajszym obiedzie mamy". Prawdopodobnie Gąska by to powiedziała, gdyby tylko jej mózg był wstanie to przeanalizować - jeszcze przyjdzie na to czas. Potrząsając głową i nie martwiąc się już dłużej dokazującym bratem, kotka wróciła do pozycji, w której miała ochotę przespać cały dzień.
- Chodź tutaj, teraz twoja kolej.
Szepczący Wiatr delikatnie złapała za kark młodej kotki, po czym przysunęła ją do siebie z zamiarem dokładnego oczyszczenia futerka kocięcia. Ta w odpowiedzi tylko ziewnęła, przekręcając się na drugi bok. Mruczenie matki jednak zrobiło swoje i wkrótce obie leżały rozciągnięte na ziemi z błogim spojrzeniem. Żłobek bez wątpienia był najspokojniejszym i najmilszym miejscem na całym świecie. No, przynajmniej dla Gąski. Inni klanowicze, choć w większości zafascynowani kociętami, nie byli w stanie zrelaksować się przy ciągłych piskach i krzykach. Chwała wam kocie mamy!
- Jeszcze nie, co prawda Falek dorwał się jakiś czas temu do mojego śniadania, ale ile z tego faktycznie zostało zjedzone, to nie mam pojęcia.
Gąska była zbyt zajęta odpoczywaniem, żeby przysłuchiwać się rozmowie karmicielek, ale słysząc coś o śniadaniu, natychmiast nadstawiła uszu.
- Mamo! Też chcę! - krzyknęła i delikatnie zmarszczyła nos.
Błękitnooka parsknęła i tłumiąc dalszy śmiech, pokiwała głową.
- Oczywiście, przy następnej okazji dam wam trochę spróbować.
- Obiecujesz? - wtrącił Płomień, chcąc upewnić matkę w przekonaniu, że wszyscy zasługują na dodatkowe jedzenie.
- Oczywiście, Gwiezdni mi świadkiem.
< Falka? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz