Spróbowałam zapolować sama. Wzięłam głęboki wdech przez nos i otworzyłam szeroko buzię próbując wychwycić jakikolwiek zapach. Jednak znowu na nic. Jedyne co do mnie docierało leciutka woń Błękitnej Cętki, która siedziała obok mnie. Powstrzymałam się od westchnięcia i z kamiennym pyskiem niuchałam powietrze. Jednak już dawno stwierdziłam, że ten problem z wywęszeniem ofiary nie zniknie, więc zamiast marnować drogocenne chwile spróbowałam inaczej odnaleźć zwierzynę. Nie zaprzestając dokładnego niuchania spojrzałam kątem oka na niebieską kotkę. Bingo! Pilnując by nie ruszyć głową, zmrużyłam oczy niby w skupieniu i dokładnie przyjrzałam się różowemu noskowi mojej mentorki. Bladoróżowy punkcik co chwilę lekko poruszał się w jedną stronę. Były to ruchy minimalne i pewnie odruchowe, chyba nawet cętkowana ich nie zauważyła. Skierowałam teraz całą swoją uwagę w lewą stronę. Na wszelki wypadek przeszłam już do początkowej pozycji skradania. Z brzuchem przy ziemi skupiłam się na wychwyceniu choćby najmniejszego dźwięku. W końcu się udało. Ciche skrobanie świadczyło o spożywaniu posiłku przez jakieś trawożerne żyjątko. Teraz starczyło już określenie na jakiej wysokości jest umieszczona głowa, a więc i najgłośniejsze miejsce skrobania. Ciągle w neutralnej pozycji myśliwskiej podeszłam trochę bliżej przyszłej piszczki. To wystarczało, żebym nabrała pewności. Zdecydowanymi, ale powolnymi ruchami przeszłam do pozycji polowania na króliki. Jeszcze mocniej rozpłaszczona przy ziemi, położyłam przy sobie uszy i położyłam ogon lekko nad ziemią. Nie spuszczając teraz wzroku z brązowego futerka brnęłam na przód. Każdy swój ruch próbowałam odtworzyć dokładnie jak wcześniej pokazywała mi mentorka. Uważnie muskając ziemię łapami próbowałam wyczuć chociaż najmniejszy patyczek, który mógłby zdradzić moją obecność cichym trzaśnięciem. Przypominałam sobie wszystkie informacje o króliku te usłyszane u innych kotów i te wynikające z własnych obserwacji. W końcu byłam dość blisko. Wystrzeliłam z ziemi jak sprężyna, a królik zaraz potem. Musnęłam pazurami puchate futerko, ale długouchy już oddalił się na króliczy skok. Szybko przywracając sobie równowagę, wystrzeliłam za nim. Wyrównałam i spróbowałam łapą powalić go na bok. Na nic się to jednak nie zdało. Zamiast tego puchaty stworek już nabierał rozpędu powoli mnie wyprzedzając. Zdeterminowana zdobyłam się na jeszcze jeden długi skok. Jednak zdumiona wylądowałam przed królikiem. Szybko odwróciłam się i zaatakowałam pierwszą rzecz jaka mi weszła pod łapy. Była to właśnie przyszła piszczka. Jednym chwytem zabiłam zwierzątko. Zasapana i wykończona tym szalonym biegiem położyłam się obok zdobyczy, czekając na Błękitną Cętkę. Chwilowo już nie miałam siły się zdziwić gdy zauważyłam że długa łapa królika utknęłam w dziurze. W sumie to było logiczne. Wyjaśniało nagłe zatrzymanie się królika, przeskoczenie go pomimo marnych umiejętności skoku i oszołomienie zwierzaka.
- Doskonałe pierwsze polowanie Brzozowa Łapo! - z entuzjazmem krzyknęła niebieska kotka - Doskonale wykorzystałaś teren - dopowiedziała już normalnym tonem lekko liżąc mnie po łebku.
Lekko zmrużyłam oczy zadowolona z pochwały, ale szybko otworzyłam je znowu i spojrzałam na nią wyczekująco.
- Kolejne polowanie?
- Wieczorem - odpowiedziała po chwili wahania - teraz trzeba zanieść twoją pierwszą zdobycz do obozu.
Słysząc to byłam lekko zawiedziona, ale bez oporu chwyciłam piszczkę i pobiegłam do obozu.
- Jeszcze nie masz dość biegania! - usłyszałam jeszcze na odchodne rozbawiony krzyk, ale już nie słuchałam. Po odłożeniu piszczki zamierzałam jeszcze wymknąć się z obozu i obejrzeć granice po raz kolejny. Ciągle nie zapominałam, że gdzieś tam może być mój tata. Może też jeszcze trochę poćwiczyć polowanie albo odwiedzić kogoś w lecznicy? Muszę jednak uważać, żeby nikt nie zauważył moich problemów z węchem, odwiedziny chorych lub w inny sposób poszkodowanych mogą zaczekać. Myśląc o wszystkich kotach, które ostatnio umarły, aferze Fiołkowej Łapy i Żmijowej Łuski, Nocnej Gwieździe i napięciu w obozie trochę się zasępiłam. Coś w tym klanie się działo, a ja nie wiedziałam co.
Na razie - obiecałam sobie w myślach widząc już wejście do obozu - może jednak posiedzę w obozie i pogapię się jeszcze na klanowiczów.
Z dnia na dzień czułam jak pod moją czaszką zbiera się coraz więcej informacji, a co każdy wschód odkrywałam coś nowego. Ciągle jednak czułam niedosyt informacji.
<Jak ktoś chce to może dokończyć>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz