Ogon Sroczej Łapy drgał rozzłoszczony, kiedy szła za czekoladowym kocurem na trening. Ich wspaniałomyślny lider, Rudzikowy Śpiew, podczas ceremonii wojownika Pszczelej Łapy i Cedrowej Łapy, teraz zwanych Pszczelą Dumą i Cedrową Rozwagą, przydzielił jej nowego mentora, pod którego okiem miała ukończyć swój trening. I kogo postanowił jej przydzielić? Spośród wszystkich wojowników, którzy nie mieli jeszcze swojego ucznia, wybrał Gorzką Wolę, kocura, który jeszcze do niedawna był samotnikiem. Nie dość, że posiadał czekoladową sierść, to jeszcze wyrobił sobie w klanie opinię osobnika niespełna rozumu. Wszędzie widział jakieś znaki i przepowiednie, a pierwsze co powiedział po przydzieleniu go do Sroczej Łapy, było to, że ich spotkanie było zapisane w gwiazdach. I jak tu czuć się bezpiecznie przy kimś tego pokroju?
– Przyśniła mi się dzisiaj tłusta nornica. To dobry znak. Na pewno nie wrócimy do obozu z pustymi łapami! – zaczął paplać kocur.
Sroczą Łapę zakłuło serce na myśl, że to już nie Daliowy Pąk jest jej mentorką. Ona nie widziała nigdzie cudownych znaków zesłanych do nich od sił wyższych. Ale oczywiście, klanowy fetyszysta czekoladowych kotów, musiał wpaść na genialny pomysł skazania łaciatej na tego dziwoląga.
Idący przed nią kocur gwałtownie się zatrzymał, wydając z siebie okrzyk zachwytu. Kotka mało co nie wyrżnęła w niego, w ostatniej chwili zatrzymując się. Wyjrzała zza pleców kocura, by zobaczyć, co było powodem jego nagłej reakcji.
– Czy ty to widzisz?! – zapytał wysokim głosem Gorzka Wola, padając na łapy.
Tak. Widziała. Przed nosem kocura siedziała mała, trochę rozespana, zielona żabka o brunatnych pręgach na łapkach.
– No… tak? Co w tym takiego zaskakującego? – zapytała zmieszana, podchodząc bliżej.
– Czy wiesz co to oznacza?!? – pisnął, wręcz nie mogąc opanować wyciekającej z niego euforii.
–...Że umrze z zimna, bo się nie zakopała w mule?? – mruknęła kotka, dla której było to jedyne logiczne wyjaśnienie zdziwienia czekoladowego.
– Nie, nie!! – zaprzeczył, unosząc ku niej łeb – Kiedy żaba przejdzie ci drogę, to wkrótce spotkasz wielką miłość!! – krzyknął uradowany.
– Co. – syknęła w odpowiedzi zdegustowana Sroka, patrząc na żółtookiego jak skończonego idiotę, którym zresztą był.
Kocur wydał się być wielce zawiedziony jej reakcją. Jeszcze zanim wstał na łapy, skłonił łbem do odskakującego w trzcinowisko płaza.
– Wiesz, że mogliśmy ją zjeść? – rzuciła, ruszając naprzód.
Gorzka Wola natychmiast obruszył się po usłyszeniu jej słów.
– Jak to zjeść? To święty znak, nie czyjeś śniadanie – odparł kocur, tracąc w oczach Sroczej Łapy resztki szacunku, które i tak były już znikome.
Kotka nie odpowiedziała wojownikowi, wymijając go. Musiał zrozumieć, że nie chciała mieć z nim nic do czynienia i najlepiej by było, gdyby ograniczyli swoją znajomość do samych treningów, bez rozmów i tym bardziej bez odczytywania znaków. Nie był Daliowym Pąkiem, tylko jakimś zwariowanym Gorzką Wolą.
Niestety, do małego, czekoladowego móżdżka Gorzkiej Woli to nie dotarło i przyspieszył kroku specjalnie, aby móc dalej rozmawiać ze swoją uczennicą.
– Myślisz, że kto będzie kocurem mojego serca? – zagadnął rezolutnie, próbując zacząć rozmowę od nowa.
“Rudzikowy Śpiew” pomyślała od razu. Kotce zdawało się, że rudy lider ma zamiar stworzyć sobie czekoladowy harem, dlatego faworyzował Gorzką Wolę, by dołączyć go do swojej kolekcji, tuż obok Zdradzieckiej Rybki. Oczywiście, nie mogła tego powiedzieć na głos, bo ten kretyn jeszcze by wziął to na poważnie.
– Nie mam pojęcia. A nie uważasz, że mogła być to po prostu… żaba? Żadne objawienie, tylko zwykła, najzwyklejsza żaba? – miauknęła, wzdychając ciężko.
– Jasne że nie! To zdecydowanie był znak, najprawdziwszy z najprawdziwszych! – odpowiedział z pasją – Znaki są bardzo ważną częścią życia każdego kota. Właśnie dzięki nim dołączyłem do Klanu Nocy - przyśnił mi się duży, dorodny sum. – wytłumaczył, unosząc ogon do góry.
To… dużo wyjaśniało. Głupia Srocza Łapa, co innego mogło zmusić Gorzką Wolę do zostania wojownikiem, niż jego wspaniałe objawienia!
– Hej, hej, a może chcesz bym odczytał twoją przyszłość z układu plam na twoich poduszeczkach łap? – spytał z nutką ekscytacji.
– Uh, obejdzie się – rzuciła w odpowiedzi kotka. – Możemy się rozdzielić? W ten sposób upolujemy więcej zwierzyny, niż gdybyśmy polowali w tym samym miejscu.
Kocur kiwnął w odpowiedzi głową, nieco zasmucony jej odmową. Za to Sroka, z nieukrywanym szczęściem, wskoczyła w gąszcz, udając się w przeciwnym kierunku od tego, który obrał Gorzka Wola.
Srocza Łapa cicho poruszała się pomiędzy poszyciem leśnym, pilnując, by nie szorować brzuchem po ziemi. Wiatr wiał na jej korzyść, dlatego niczego nieświadoma wiewiórka nie była w stanie jej wyczuć. Spokojnie obracała w swoich drobnych łapkach orzeszka, próbując go ze skupieniem rozgryźć silnymi siekaczami. Kiedy łaciata była już wystarczająco blisko, wystrzeliła z miejsca, łapiąc w ostatniej chwili wiewiórkę za puchaty ogon. Zarzuciła nią do góry, a następnie z całej siły uderzyła zwierzątkiem o ziemię. Oszołomione nie było w stanie uciec, a Srocza Łapa sprawnie zatopiła zęby w kruchym karku rudego stworzenia, którego kolor przywiódł jej na myśl futro Rudzikowego Śpiewu. Charakterystyczne chrupnięcie i już gryzoń zwisał bezwładnie w silnych szczękach uczennicy. Nadgryziony orzeszek, który wiewiórka upuściła z zaskoczenia, potoczył się gdzieś po liściach. Kotka nie lubiła polować w ten sposób – wolała kończyć życie swoich ofiar szybko i bezboleśnie, od razu łapiąc je za kark lub szyję, bez niepotrzebnej szarpaniny. Tutaj jednak nie miała wyboru, bo wiewiórka lada moment mogła uciec na jedno z pobliskich drzew, sprawiając, że cały wysiłek włożony w tropienie i skradanie się, poszedłby na marne.
Nagły wrzask sprawił, że futro kotki się zjeżyło. Wyprostowała się i zaczęła nasłuchiwać, próbując namierzyć, z której strony dochodził. “Lisie łajno” zaklęła w myślach, kiedy krzyk się powtórzył i na jej nieszczęście, dochodził z kierunku, w który udał się jej nowy mentor. Pospiesznie zakopała wiewiórkę, zostawiając ją na później i rzuciła się pędem do źródła dźwięku, próbując zignorować czarne scenariusze malujące się w jej umyśle.
Potężne, białe stworzenie górowało nad najeżonym Gorzką Wolą. Kocur został zagnany w ślepy zaułek, z obu stron otoczony trzcinowymi ścianami nie do przejścia. Z dzioba zwierzęcia dobiegał groźny syk, a rozłożyste skrzydła agresywnie uderzały powietrze. Srocza nie miała dużo czasu do namysłu. Musiała działać szybko. Rzuciła się na odwrócone do niej tyłem zwierzę, wskakując mu na grzbiet i łapiąc szyję tak wysoko, jak umiała, aby niebezpieczny dziób nie mógł jej dosięgnąć. Gorzka Wola miał wystarczająco dużo czasu na ucieczkę. Srocza puściła łabędzia, pozostawiając go z łysym plackiem na szyi, ale poza tym bez większych obrażeń. Biegiem rzuciła się za czekoladowym kocurem.
– Jesteś głupi?! – wydarła się, wypluwając z pyska białe pierze. – Jakim sposobem znalazłeś się w takiej sytuacji!? Przecież Kurkowa Łapa i Źródlany Dzwonek donieśli, że na tym terenie gniazdują łabędzie!
– W-wiem, ale to nie tak, w życiu bym się świadomie nie zapuścił na teren zamieszkiwany przez łabędzie! – zaczął się tłumaczyć kocur, kładąc po sobie uszy.
– To niby jak do tego doszło? – zapytała z syknięciem Srocza Łapa.
Oboje zwolnili kroku, kiedy znaleźli się wystarczająco daleko od rozwścieczonych ptaków.
– Polowałem. Tropiłem tłuściutką łasicę i nie zauważyłem, kiedy zaszedłem tak daleko. - tłumaczył rozgoryczony kocur – Nim się obejrzałem, łabędź stał za mną i zagonił mnie w kozi róg.
Srocza Łapa westchnęła, mrużąc oczy.
– Nic ci nie zrobił? – zapytała jakby od niechcenia.
– Nie. Trochę się poszarpaliśmy, ale nic poważnego. – odpowiedział, poprawiając swoje nastroszone futro – Dzięki za troskę – dodał po chwili namysłu.
Zielonooka kiwnęła mu łbem, przyjmując podziękowania.
– Muszę pójść po swoją wiewiórkę. Może w tamtej okolicy ci się bardziej poszczęści – mruknęła, skręcając w bok, a Gorzka Wola podążył za nią.
Czekoladowe koty zdecydowanie urozmaicały codzienne życie Sroki swoimi dziwnymi wybrykami. Jak nie Paskudna Łapa, to Gorzka Wola. Tylko pozazdrościć takiego “szczęścia”.
Opisane: łabędzie z qrwica
[przyznano 10%]
"klanowy fetyszysta czekoladowych kotów" - kocham XD
OdpowiedzUsuń