Bylica uchyliła swe powieki. Zaspane ślipia omiotły schronienie, po czym ich właścicielka przeciągnęła swe stare kości w rozkoszy. Popołudniowe promienie słońca wkradały się do drewnianej szopy przez szyby, dodając miłego, przytulnego klimatu wnętrzu. Stara kocica przewróciła się na brzuch, zaczynając delikatnie bawić się słomą pod jej białymi łapami. Zastrzygła uszami, słysząc cichy pomruk zadowolenia. Spojrzała na swą wnuczkę, Jeżyk, i śpiącą obok niej białą Srokę, a uśmiech od razu wkradł się na jej pysk. Jej kochane wnusie, pewnie w krainie snów przeżywały przygody…
Stara kocica wstała. No, może i mieli jedzenia pod dostatkiem, bo na terenie Złotych Traw myszy było w brud, że aż pchały się pod łapy, ale warto by było coś porobić, rozruszać swe stare nogi. Babka podeszła jeszcze do śpiących wnuczek, po czym polizała każdą z nich czule. Jeżyk cicho zamruczała, wtulona w jasne futro swej siostry. Następnie błękitna ruszyła w stronę wyjścia z drewnianego gniazda. Zerknęła jeszcze na rozkosznie wyglądające kotki, po czym wyszła. Przywitało ją słońce, i szum ciepłego wiatru pośród traw. Szczęśliwa kotka ruszyła, witając nowy dzień na swoim terytorium. Dumnym, pewnym siebie krokiem, przechadzała się między złotymi źdźbłami, które muskały jej półdługie futro. Ta sielanka była taka przyjemna. Nie było głodu, tak wielu rzeczy, którymi musiała by się martwić. Nie było Wypłosza. Nawet wyszło jej na dobre, że odszedł. Tak jak sam kiedyś mówił, był tylko problemem. Nie koniecznie przez swą niepełnosprawność, ale przez charakter, fałszywość i wredność, jaką się charakteryzował. Był podłym szczurem. Blanka…nie wiedziała, co jej nagadał. Ale teraz w sumie mało ją to obchodziło. Wypłosz natomiast każdego księżyca płacił za swój wielki błąd, jakim było zdradzenie jego adoptowanej rodziny. Niech cierpi. Męczenie kocura i dawanie mu niebezpiecznych zadań było takie przyjemne. Na dodatek zyskiwała przy nich ciekawe rzeczy, tym bardziej jej się to więc podobało. Szkoda jednak, że nie udało jej się znaleźć Sójki…może to Wypłosz tak na nią wpłynął, tak, jak na Blankę? Kto wie.
Sprawa Skazy i Szczekuszki była jednak znacznie gorsza. Zostali porwani przez dwunogów. Nie miała pojęcia, gdzie się podziewali. Jedyną wskazówką było to, że jeśli żyją (na co Bylica bardzo liczyła) to są najpewniej w pobliskim mieście. Dlatego też wybierali się tam czasem z dziećmi, w poszukiwaniu śladu po zaginionych członkach rodziny. Na razie ich próby nie przynosiły efektów.
Teraz jednak lepiej było się nie zamartwiać. Samotniczka postanowiła, iż trochę się rozrusza. W końcu hej, trochę potrenować nie zaszkodzi, prawda? Musiała zachować formę.
Przyspieszyła tępo, zaczynając biec. Rozpędzała się coraz bardziej i bardziej, złote kłosy migały jej przed oczyma, a krew pulsowała w uszach. Już dawno nie miała okazji tak biegać. Pamiętała, jak to było w Klanie Burzy. Jak na otwartych terenach można było pędzić do utraty tchu. Jak ścigała się z Narcyzowym Pyłem po wrzosowiskach. Uśmiech poszerzył się na jej pysku. Złote Trawy były teraz jej domem, który miał pewne podobieństwa do starych terenów jej rodzimego klanu. Wielkimi, szybkimi susami zaczęła pokonywać kolejne odcinki. Uwielbiała biegać, była wręcz do tego stworzona, jej długie nogi idealnie się bowiem do tego nadawały. Śmiech wydobył się z jej pyska, gdy zaczęła robić ostre zakręty. Pewnie przegoniła dużo myszy, ale trudno, było ich dość na ich terenie.
Dopiero kiedy opadła niemal całkowicie z sił, dysząc, zatrzymała się. Nie wiedziała, ile przebiegła. Usiadła na ziemi, mimo zmęczenia, zadowolona. Obróciła się na grzbiet, aby spojrzeć na sunące po niebie obłoki. Delikatnie wymachiwała łapkami w powietrzu, próbując jakby złapać białe puszki. Mruczenie wydobyło się z jej gardła.
Kochała takie chwile.
Kiedy już wystarczająco odpoczęła, wstała, aby przemierzać dalej Złote Trawy. Po niedługim czasie usłyszała charakterystyczny, mysi pisk. Stara łowczyni przypadła do ziemi, skradając się do źródła dźwięku. Ujrzała szarego gryzonia, a jej wąsy zadrgały z ekscytacji. Uwielbiała polować. Zakradła się do myszy, a gdy nadszedł odpowiedni moment, skoczyła, przyszpilając ją do ziemi i zabijając. Dumna z siebie chwyciła zdobycz w pysk, po czym udała się w stronę Drewnianego Gniazda. Słońce rzucało długie cienie, chyląc się ku zachodowi. Bylica wciągnęła nosem zapach swej świeżej zdobyczy, jak i traw otaczających ją ze wszystkich stron. Kiedy dochodząc już do drewnianej konstrukcji, dostrzegła czekającą na nią wnusię, uśmiechnęła się promiennie, przyspieszając kroku.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Dla owocniaków nadszedł trudny okres. Wszystko zaczęło się od śmierci wiekowej szamanki Świergot i jej partnerki, zastępczyni Gruszki. Za nią pociągnęły się śmierci liderki, rozpacz i tęsknota, które pociągnęła za sobą najmłodszą medyczkę, by skończyć na wybuchu epidemii zielonego kaszlu. Zmarło wiele kotów, jeszcze więcej wciąż walczy z chorobą, a pora nagich drzew tylko potęguje kryzys. Jeden z patroli miał niesamowite szczęście – natrafił na grupę wędrownych uzdrowicieli. Natychmiast wyraziła ona chęć pomocy. Derwisz, Jaskier i Jeżogłówka zostali tymczasowo przyjęci w progi Owocowego Lasu. Zamieszkują Upadłą Gwiazdę i dzielą się z tubylcami ziołami, pomocą, jak i również ciekawą wiedzą.W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot u Samotników!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Klanie Burzy!
(dwa wolne miejsca!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Owocowym Lesie!
(dwa wolne miejsca!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz