- Co tam córeczko? - wymruczała.
- A nic... Dzień jak co dzień. - prychnęła młodsza starając się zachować kamienną twarz.
- Widzę, że coś cię trapi.
Czarna vanka nie odpowiedziała na słowa matki, wtuliła się jedynie w jej puchate futro i pozwoliła zanieść się w odmęty wyobraźni, gdzie była jeszcze kocięciem dopiero co raczkującym i pijącym z wielkim zapałem mleko. Wtedy nie musiała się niczego obawiać czy zawracać sobie głowy strasznymi scenariuszami, jej życie było beztroskie. To zaskakujące jak dziecięca percepcja świata zanika wraz z wiekiem.
Zamyśliła się, jak zwykle.
- Przepraszam Rdzawe Futro. - miauknęła ze łzami w oczach... - Wiem, że jestem już dorosłą wojowniczką, ale nie rozumiem po co to wszystko.
Matka bez słów opatuliła ją ogonem i przytuliła się do jej boku.
- Wiesz, że dla ciebie nie muszę być Rdzawym Futrem. - wyjaśniła.
- W-wiem... Czasami czuję się bezsilna.
- Każdy ma takie dni skarbie.
Pomarańczowooka spojrzała na rodzicielkę ciepłym wzrokiem i po chwili opuściła łeb do dołu.
- Chciała byś się przejść? - zaproponowała na co matka kiwnęła łbem. Obie kotki udały się do wyjścia z obozu.
- Mamo, opowiesz mi trochę więcej o "tacie"?
- Tata to zdecydowanie nie jest dobre określenie, choć nie znam innego. No cóż, Jaśmin było naprawdę kochanym kotom. Oddałam im całe swoje serce. - wymruczała delikatnie, w jej oczach było widać cień smutku na myśl o świętej pamięci partnerze.
- Rozumiem... Ja też teraz darzę kogoś uczuciem.
- Czy to Fioletowe Spojrzenie?
- Tak, pewnie widziałaś nas często razem.
Kotka skinęła łbem.
- Fiolet jest w ciąży i niedługo będę uczestniczyła w wychowaniu naszych kociąt. - powiedziała już nieco radośniejszym tonem. Matka, której Zimorodek była praktycznie kopią uśmiechnęła się słysząc te słowa. Te dwie niecnoty wyglądały jak dwie krople wody.
- Dziękuję, że tak uważasz. Martwię się bardzo o Fiolet, sama mam teraz problem z opanowaniem moich myśli, a co dopiero zajęcie się jeszcze kociętami...
- Dasz radę. - miauknęła Rdzawa. Młodsza vanka rzuciła jeszcze ostatni raz ciepłe i pełne uczucia spojrzenie matce zanim obie zdecydowała przejść się dalej wzdłuż granicy. Biało czarna czuła się teraz nieco lepiej, bo mogła zostawić za sobie wszystkie troski, przynajmniej na jakiś czas miała spokój od własnych myśli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz