Dlatego gdy tylko niebieski kocur wyszedł na zewnątrz, podekscytowana ruszyła za nim, ciesząc się z chwili sam na sam, gdzie mogłaby mu spokojnie wyjaśnić swe intencje. Co było złego w chęci zdobycia z nim lepszych relacji?
Nic, ale nim zdążyła cokolwiek powiedzieć, dostała błotem w pysk. Uśmiechnęła się rozbawiona, widząc, że kocur nie zauważył jej i nie zrobił tego specjalnie. Problem okazał się inny, bo Urdzik wychylający się za nią ze żłobka odebrał to inaczej i rzucił się na młodszego z pazurami.
Kiedy po krótkiej szarpaninie Aksamitka uspokoiła brata, Srokosz czmychnął przed nimi na drugi koniec obozu, krzycząc obraźliwie słowa.
Serce zastygło jej na moment w bezruchu. Spojrzała na stojącego obok kocurka, na którego pysku tkwiła pewnego rodzaju duma.
— I dobrze, niech ucieka — fuknął, za co zaraz dostał od siostry z łapki w bok. — Ała? — skrzywił się, patrząc na nią pytająco. — Za co?
— Wystraszyłeś go! A miał być moim przyjacielem! — rzuciła z oburzeniem. — Wracaj do mamy, ja idę się z nim zakolegować! — oświadczyła hardo, ruszając w stronę, w którą uciekł niebieski.
Usłyszała za sobą kroki, toteż od razu stanęła i spojrzała z niedowierzaniem na drepczącego za nią Urdzika.
— Nie, ty masz iść! Czemu nie rozumiesz? — spytała zapłakana. — Do domu! Wracaj tam!
Czarny przekrzywił łebek, a Wilcza Pogoń, słysząc dziecięce krzyki, wyszła z kociarni, patrząc po swoich potomkach oczekująco. Jej wzrok wręcz żądał wyjaśnień.
— O, mamo! — Aksamitka momentalnie ożywiła się, a w jej sercu zaiskrzyła nadzieja. — Musisz go zabrać. Pogniewał się ze Srokoszem i on gdzieś tam pobiegł. Ja bym bardzo chciała go pocieszyć, a Urdzik chce iść za mną i psuć wszystko!
Karmicielka westchnęła, zmęczona ich kolejną dawką jojczenia. Mimo to uśmiechnęła się lekko.
— Dobrze, ale będę tu stać i obserwować was, jasne? A ty Urdzik zostajesz ze mną — dodała ku uldze córki.
Ta nie czekała dłużej, słysząc pełne oburzenia słowa kocura. Popędziła w stronę, w którą czmychnął niebieski i zaraz to znalazła
wystającą zza krzaków ciemną kitę.
— Bawimy się w chowanego? — spytała z ekscytacją, pacając go w ogon. — Znalazłam cię! Teraz ja mam się chować?
Srokosz podskoczył i obrócił się pyskiem do niej, jednocześnie cofając się.
— Z-zostaw mnie — wymamrotał, kładąc uszy po sobie.
— Ale co ty robisz? Ja chcę się tylko z tobą zaprzyjaźnić! — rzuciła weselej, zbliżając się ku niemu o krok. — O jakich leśnych potworach wcześniej mówiłeś? Masz na myśli Omszonego Władcę wszelkich kulek z mchu? Też go nie lubię, ale nie martw się, jeśli przyjdzie zrobić nam krzywdę, to Daglezja skopie mu dupę! Obiecała mi to! — zapewniła.
— Bawimy się w chowanego? — spytała z ekscytacją, pacając go w ogon. — Znalazłam cię! Teraz ja mam się chować?
Srokosz podskoczył i obrócił się pyskiem do niej, jednocześnie cofając się.
— Z-zostaw mnie — wymamrotał, kładąc uszy po sobie.
— Ale co ty robisz? Ja chcę się tylko z tobą zaprzyjaźnić! — rzuciła weselej, zbliżając się ku niemu o krok. — O jakich leśnych potworach wcześniej mówiłeś? Masz na myśli Omszonego Władcę wszelkich kulek z mchu? Też go nie lubię, ale nie martw się, jeśli przyjdzie zrobić nam krzywdę, to Daglezja skopie mu dupę! Obiecała mi to! — zapewniła.
<Srokosz?>
czymże jest potężny Omszony Władca Wszelkich Kulek? :eyes:
OdpowiedzUsuńNie zwróciłeś nigdy uwagi na to, że kocięta tak znęcają się nad tymi biednymi kulkami z mchu, nazywając to bezczelnie zabawą, podczas gdy one cierpią katusze?
UsuńNie znasz dnia ani godziny, kiedy ich dowódca wyjdzie z lasu i zje nam wszystkie kotki...