Właściwie to nie wiedział po co szedł do żłobka. Może to ciekawość go tu przywiodła? Znał swoją siostrę Bielik, Chryzantemę nieco mniej, lecz wiedział jak wyglądały. A teraz miał dwójkę braci... Akurat z Mrozem łączyły go prawdziwe braterskie więzi. Brakowało mu go, lecz z każdym dniem spędzonym w Klanie Wilka, pamięć o nim się zacierała. A teraz miał młodszych, przybranych braci.
Wszedł do środka, od razu odnajdując Wiśniowy Świt, która zmęczona opieką nad potomstwem, nie wyglądała najlepiej. Na dodatek, gdy jedne dzieci Słodkiej Myszki odeszły, pojawiły się kolejne, więc nic dziwnego, że widząc go, miała ochotę wcisnąć mu rodzeństwo pod opiekę nawet na chwilę.
- Jak tam? - przywitał się z kotką, która karmiła najmłodszych członków ich rodziny.
Oba maluchy były czarne z różną ilością bieli. Jednak to van rzucił mu się najbardziej w oczy, bo swoją kolorystyką, przypominał mu ojca. Taki mały Mroczna Gwiazda. Wcale nie czuł zazdrości, wcale. Wziął głęboki oddech.
- Jakoś idzie Chłodny Omenie. Ale jeszcze szybko stąd nie wyjdę - westchnęła.
- Jak ich nazwał? - Wskazał na dzieciaki.
- Ten Trucizna, a ten Wrona.
Pierwszy z nich słysząc swoje imię, zadarł łeb, wbijając w niego wzrok. Powstrzymał chęć skrzywienia się. Kociak mimo wszystko nie był identyczny do ojca. Miał śmieszną maskę na oczach, przywodzącą na myśl te u szopa.
- Cześć - przywitał się z młodszym rodzeństwem. - Jestem Chłodny Omen, twój brat. - przedstawił się maluchowi.
Nie powinien być uprzedzony. To, że były to dzieci Słodkiej Myszki nie oznaczało, że wyrosną na takie kanalie jak ona. Mieli również ich krew. Być może uda mu się nawiązać z nimi więź, taką jaką miał z Mroźną Łapą. Chyba, że będą jak Kruk. To wtedy na pewno wydziedziczy ich jak ojciec.
<Trucizno?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz