Jakiś czas temu
Kocur słysząc propozycje czarnej, pokiwał z uśmiechem głową.- Chętnie się gdzieś przejdę - odparł, wciąż się szczerząc. Przyda mu się spacer z przyjaciółka. Po tym, co się ostatnio wydarzyło, potrzebował się trochę rozluźnić i z kimś porozmawiać.
- W takim razie chodźmy - rzuciła kotka, a Mleczowy Pył udał się za nią w stronę lasu. Słońce świeciło niemiłosiernie jasnym blaskiem, co dawało straszny gorąc. Upały były okropne i kocur nie wyobrażał sobie, co musi czuć Skała w ciemnym i długim futrze.
Liliowy odetchnął również z ulgą, że kotka nie musiała już dłużej odbywać kary i siedzieć razem z kociakami w żłobku. Brakowało mu jej towarzystwa.
- Jak się trzymasz po tym wszystkim? - zagadnął, aby usunąć między nimi tą niezręczna ciszę.
- Nie jest źle - odparła krótko, a pręgowany widział, że jej dobry humor zaczyna znikać.
Czuł się źle z tym, że przez niego znowu pogrążała się w negatywnym nastroju.
- Zapomnij, że o to pytałem. Nie chcę, aby się źle czuła - mruknął, słysząc szelest w pobliskich krzakach. - Słyszałaś?
- Oczywiście. - Czarna przyjęła pozycję do polowania. - Zobaczmy, kto pierwszy z nas upoluje zwierzynę - dodała z uśmiechem.
Liliowy chciał podłapać rzucone mu wyzwanie, ale gdy on dopiero się ustawił do polowania, to Skalny Szczyt trzymała martwą wiewiórkę w pyszczku.
Pręgowany zdziwił się jej niesamowitym refleksem.
- Szybka jesteś. Naprawdę. Nawet nie zdążyłem wystartować - powiedział z uznaniem w głosie.
- Mogłeś tyle nie myśleć, tylko działać - odparła zadowolona. - Wrócimy po nią później - dodała, zakopując zdobycz na potem. - Chciałbym teraz pójść nad rzekę.
Liliowy z niemałą chęcią poszedł za nią. Jak tylko dotarli na miejsce, poczuł lekki i przyjemny chłód, bijący od rzeki.
Weszli do niej ma moment, mocząc jedynie łapy. Chłodna woda była wręcz wybawieniem w tak upalne dni.
Po udanym spacerze, dwójka wróciła do obozu w znacznie lepszych humorach.
***Obecne czasy***
Dlaczego mieli takiego pecha i i władzy były właśnie takie straszne koty? Mimo tego, cieszył się, że ich klan ma coś jeść w porze Nagich Drzew. Ten dzik musiał być darem od przodków.
Kręcił się przy swoim legowisku i jego wzrok przykuła Skała, wychylająca się z leża Starszyzny. Postanowił z nią porozmawiać, bo doskonale wiedział, że nie jest zadowolona ze swojego obecnego miejsca pobytu.
- Hej, Skalny Szczycie. - Uśmiechnął się do niej łagodnie na przywitanie. - Jak tam u ciebie?
<Skala?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz