Złoty popatrzył w swoje odbicie w tafli wody, jego wyraz pyska sprawiał wrażenie, jakby to kocur przeżył prawdziwą apokalipsę a teraz miał jeszcze wspomnienia powojenne. Tak naprawdę chciało mu się tylko i aż rzygać. Nieswojo czuł się ze świadomością, że już dzisiaj zostanie mianowany. Na całe szczęście Bławatkowy Potok była tuż obok niego, podnosząc brata na duchu, a także - odganiała Bażanta i jego świtę, którzy jakimś cholernym cudem podsłuchali, że cynamon ma zyskać dzisiaj imię wojownika.
— Cholerne wronie strawy.
Kotka uderzyła ogonem o ziemię, wypluwając z pyszczka futro z dupy Bażanta. Złoty nadal nie mógł uwierzyć, że jego praktycznie idealna siostra użarła jego wroga numer jeden w dupsko. Zamrugał błękitnymi ślepiami.
Nadal nie potrafił pojąć skąd ta zawziętość tak nagle się w niej obudziła, kotka była w porównaniu z nim chucherkiem, do tego przewyższał ją o głowę, chociaż szylkretka i tak była dość wysoką personą. No a jednak - to ona broniła mu dupę, bo sam był zbyt miękką fają aby to zrobić.
— Weź im się trochę postaw co? A nie się dajesz?
Złoty nadął policzki, marszcząc brwi. Łatwo było jej mówić, przecież jeśli spuści im łomot to momentalnie dorobi się łatki dzikiego bydlęcia, które atakuje bez powodu jakże niewinne koty.
Niewinne...
Na to słowo wykrzywił się, jakby miał zaraz zrzygać się żółcią.
— Nie mogę.
— Jak to niby nie możesz? Już nie bądź taką fają, brat! Bo pomyślę, że jeszcze lubisz złośliwostki Bażanta... A może jego samego, hmmm? — na te słowa kotka zrobiła dzióbek z pyszczka, za co oberwała kuksańca pod żebra. Cynamon napuszył się niczym rozwścieczona kwoka, wydając z siebie podejrzanie dziwny dźwięk.
— Nie, nie lubię go.
Obruszył się, poprawiając puszyste futro na klatce piersiowej. Siostra chyba jednak nie zamierzała poprzestać na dręczeniu go poprzez wspominanie osoby Bażanta.
— To może Pędzący?
— Nie.
— A Rudzik?
Po grzbiecie przeszedł mu dreszcz. Swojego mentora też już przewyższał o głowę. Poza tym... uczeń i mentor? Nie, to byłoby zbyt nierealne.
— Odczep się.
— A może Niezapominajkowy Sen?
Na uderzenie serca zamilkł, tylko po to, by odwrócić się do siostry tyłkiem. Ta jednak nie chciała dać za wygraną, pacnęła go łapą by zwrócić na siebie uwagę.
— No... jest ładny i... i miły. Jednak to zbyt mało.
Podrapał się po nosie, jego słowa wystarczyły, by szatański uśmiech zakwitł na jaskrawej mordce. Bławatka uśmiechnęła się szeroko, zaś Złoty już szykował się na kolejną porcję trucia zadka.
Na całe szczęście znalazł się wybawiciel - Wrzoścowy Cień, który przyszedł oznajmić, że ma wracać do obozu bo ceremonia mianowania zaraz się zacznie.
* * *
Jego własna ceremonia wojownika wydawała się być czymś zupełnie nierealnym, wręcz przerażającym do tego stopnia, że nie był w stanie poruszyć ani jednym mięśniem własnego ciała.
Wywołany na sam środek stworzonego przez klanowiczy kółka, niemalże zemdlał. W tłumie szukał sylwetki siostry, jednak gdy nie mógł jej znaleźć, swoje błękitne ślepia utkwił w Rudzikowym Śpiewie, który z nieśmiałym uśmiechem stał niemalże na samym przodzie.
Głośne miauknięcie przywódczyni uciszyło szepty między kotami.
— Ja, Zbożowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tego ucznia. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam go wam jako kolejnego wojownika.
Złoty wziął głęboki wdech. Znał dobrze tą formułkę, otworzył lekko pysk szykując się psychicznie na to, że będzie musiał wydać z siebie twarde "tak".
Złoty wziął głęboki wdech. Znał dobrze tą formułkę, otworzył lekko pysk szykując się psychicznie na to, że będzie musiał wydać z siebie twarde "tak".
— Złota Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
— T-tak, Zbożowa Gwiazdo.
— T-tak, Zbożowa Gwiazdo.
Brązowe ślipia błysnęły w świetle zachodzącego słońca. Kocica sprawiała wrażenie, jakby na moment się zawiesiła, jednak mogła to być po prostu paranoja kocura.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Złota Łapo, od tej pory będziesz znany jako Złote Runo. Klan Gwiazdy cieni twój zapał i oddanie, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy. Pamiętaj o nocnym czuwaniu.
— Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Złota Łapo, od tej pory będziesz znany jako Złote Runo. Klan Gwiazdy cieni twój zapał i oddanie, oraz wita cię jako nowego wojownika Klanu Nocy. Pamiętaj o nocnym czuwaniu.
Radosne krzyki kotów przyćmiły mu wszystkie, nawet najgłośniejsze myśli.
Jedyne, czego był świadom, to to, że dotknął barku liderki, by uderzenie serca później słuchać, jak klanowicze krzyczą jego nowe imię.
Złote Runo!
Złote Runo!
Złote Runo!
Na drżących łapach wyrwał się z mocnego uścisku, by podejść do mentora, któremu tyle zawdzięczał. Nieśmiało zaszurał łapą w piasku, spoglądając na niego z góry.
— Jesteś ze mnie dumny, Rudzikowy Śpiewie? — skulił uszy, brzmiąc niczym zdesperowane kocię, które szuka jakiejkolwiek pochwały.
< Rudziku? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz