Zarówno Truskawek jak i Wiewiór nie chcieli dać za wygraną. Ich ojciec sprawiał wrażenie, jakby coś ukrywał, dlatego też kocurki nie zamierzały dać mu spokoju. No a im bardziej bury starał się zakończyć, czy też ominąć temat, tym bardziej oba rudzielce utwierdzały się w przekonaniu, iż jest to jakaś supo-turbo-gelnialna tajemnica.
Ponadto - trzeba było im przyznać, że nawet martwego kota wpędziliby do grobu.
— Ale jej nie wołałeś przez sen — zauważył Truskawek, drapiąc się po nosie. Brzask wyglądał, jakby miał ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, by za chwilę zrobić fikołka w tył z przewrotem w bok.
Ponadto - trzeba było im przyznać, że nawet martwego kota wpędziliby do grobu.
— Ale jej nie wołałeś przez sen — zauważył Truskawek, drapiąc się po nosie. Brzask wyglądał, jakby miał ochotę wyjść z siebie i stanąć obok, by za chwilę zrobić fikołka w tył z przewrotem w bok.
Kocurek jednak nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że wprowadza ojca w dyskomfort. Dla niego to po prostu była dziwna zabawa w zadawanie pytań
No i dążenie do wiedzy, co to za niby superaśną tajemnicę ich tatusiek skrywa.
Wojownik zamknął ślepia i policzył do dziesięciu. Odetchnął głęboko, powoli wypuszczając powietrze.
— To mogło być cokolwiek — stwierdził, jednak ani Truskaw ani Wiewiór ani trochę nie wierzyli kocurowi — Czemu akurat Wilcze Serce? Nie ma takiego w klanie. Zresztą… W nocy powinieneś spać a nie słuchać co ponoć mówię przez sen.
Wiewiór szturchnął brata porozumiewawczo łapą. Na pyszczkach obu wymalowały się szerokie uśmiechy. Oboje wiedzieli co robić.
Wiewiór szturchnął brata porozumiewawczo łapą. Na pyszczkach obu wymalowały się szerokie uśmiechy. Oboje wiedzieli co robić.
Skoro ojciec nie chciał gadać im po dobroci, trzeba było sięgnąć po argument najcięższej wagi - mamę.
— Bo pójdziemy spytać mamy!
— Tak! Mama nam na sto procent powie, kim jest ten cały Wilcze Serce!
— To twój chłopak?
Na słowa Truskawka, Pierwszy Brzask wybałuszył ślepia, robiąc kilka kroków do tyłu. Kocur wyglądał jakby ktoś nagle zabrał mu wszystkie dziewięć żyć, wrzucił do jeziora i kazał być rybą. Właściwie to... przez moment niebieskooki był w stanie uwierzyć, że jego tatko to ryba. Głównie przez to, że zaraz po jego tekście Brzask zrobił dziwną miną i desperacko łapał powietrze niczym wyjęta ryba z wody.
Kocurek zmarszczył brwi, szturchając go zniecierpliwiony łapą.
— Żyjesz, tato? — Wiewiór podszedł bliżej, przyglądając się niepewnie cętkowanemu. Ten odkaszlnął, biorąc kilka potężnych wdechów.
— Wilcze Serce... — zaczął, jego głos był cichy, praktycznie szeptał. Truskawek nie miał wątpliwości, ze to właśnie ta super-czadowa tajemnica — On... on był moim ojcem. Kochałem go, mimo, że popełnił kilka błędów w życiu... Wiecie... był zastępcą w pewnym klanie — Brzask uśmiechnął się smętnie. Truskawek położył po sobie uszy, podchodząc bliżej ojca i wtulając się w niego, jakby nieświadomie chcąc dodać mu otuchy — Zginął w bohaterskiej walce, chroniąc wszystkich, których kochał.
— I... i co się z nim stało? — rudzielec nieśmiało popatrzył w wielkie, jednak smutne, ślepia należące do jego ojca. Nerwowo wyczekiwał odpowiedzi oraz dalszej opowieści o tym tajemniczym Wilczym Sercu.
— Cóż... odszedł do gwiazd. Tam, gdzie jego miejsce.
Wzrok Truskawka podążył za Brzaskiem, który podniósł głowę, spoglądając w rozgwieżdżone niebo, przebijające się przez gęste korony drzew.
— Czyli ty też jesteś z gwiazd, tato? Bo jesteś przecież taki super... — odpowiedziało mu milczenie. Dopiero teraz do kociaka dotarło, że mógł sprawić jakąś przykrość rodzicowi. Nieśmiało przylgnął mocniej do jego ciała, chowając mordkę w puchatym futrze — Kocham cię, tatusiu... Tak bardzo. Nie odchodź mi do gwiazd jak dziadek... Proszę...
< Brzask? <3 >
Jejku <3
OdpowiedzUsuń