- Wlacaj! - Krzyknęła za nią kotka, zbierając się do biegu - Wlacaj i daj się podeptać!
- Nje! - odkrzyknęła jej siostra, nie odwracając łebka - Pseciesz sama chciałaś, szebym zeszła! - Ostatnie zdanie przypominało bardziej jęk, a zaraz potem Róża straciła siostrę z oczu. Jednak było miejsce gdzie jej ofiara potencjalnie mogła się schować! Kotka skręciła w ciemny róg kociarnii, stąpając powoli i węsząc w powietrzu. Zmrużyła oczy. Uh… czemu tu nic nie widać? Jednak robienie coraz to bardziej krzywych min nie pomagało w rozjaśnieniu otoczenia, a z każdą następną chwilą, młoda traciła pewność, czy aby na pewno szuka w odpowiednim miejscu. Nim jednak zaczęła się wycofywać, z ciemności wyskoczyła mała, szylkretowa kulka, która przeskoczyła nad Różyczką, przy okazji dotykając kociaka jedną z łap.
- Belek! - zawołała w biegu, by zaraz pognać przed siebie.
- Hej! - Róża wydała z siebie odgłos oburzenia, nie pozwalając sobie na zostanie za bardzo w tyle. Kociaki przebiegły przez środek kociarnii, deptając czy też taranując wszelkie możliwe przeszkody na swojej drodze, w tym też nieostrożne kłębki kociego futra, które za późno zauważyły zbliżające się w ich stronę w niebezpiecznym tempie, dwie czarno-rude pchły. I kiedy zdawało się, że Różyczka wreszcie znalazła sposób, by dogonić uciekiniera, ten zaczął zwalniać, aż w końcu całkiem się zatrzymał. Zdezorientowana kotka zatrzymała się nagle obok, patrząc ze zdziwieniem na Czajkę.
- Nie wiesz jak graś w belka? - Spytała, przekręcając główkę na bok.
- Biedlonka!
- Biedlonka?
- Biedlonka! - Z tymi słowami, Czajka pobiegła w stronę budowli, którą zaczęła z siostrą. Kotce chwilę zajęło zrozumienie, że przecież całkowicie zapomniały o swoim pierwotnym celu! Z poddenerwowaniem pobiegła więc za krewną, w stronę wcześniej wspomnianej biedronki.
<Czajka?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz