Dwie czarne sylwetki wyminęły się w wejściu do kociarni. Ciche, niemalże przestraszone kroki oddaliły się powoli, a ich miejsce zajęły mocniejsze, pewniejsze, bardziej stanowcze. Zielone ślepia szybko prześledziły każdy kąt kociarni w poszukiwaniu czarnego kocięcia. Bez zastanowienia przebiegły po rudym futrze, zdając się nawet nie zwrócić uwagi na maluchy je noszące. Zagubiony śpiew jaskółki rozległ się na zewnątrz, gdy zastępczyni nareszcie znalazła czarnulka. Jej chłodny wyraz pyska ocieplił nieznaczny uśmiech, a kotka zaraz pośpieszyła, by przywitać się z kocurkiem.
- Witaj Zwęglon. Węgielku - wymruczała, siadając w pobliżu bawiącego się kulką mchu kocięcia. Brązowe oczka powędrowały ku jej mordce, by zaraz zaiskrzyć radosnym, zaciekawionym blaskiem. Otworzył pyszczek, jednak Czajka już nie skupiła się na tym, co powiedział. Głupi Węgielek. Co w nim takiego specjalnego widziała Kamienna Agonia? Był czarny, nie miał nawet żadnych innych kolorów na futrze! Nuda! A ślepka wcale się nie różniły niczym od Czajczych czy reszty rodzeństwa. Uszka miał zakończone tak samo, nic niewyróżniające się krótkie łapki… a Kamień w kółko to samo - Węgielek, Węgielek i tylko Węgielek. Rozżalona odwróciła łepek, a nadęte policzki zdradzały jej zdenerwowanie. Łapka podrygiwała w jednym miejscu, podczas gdy ogonek sztywno wygrywał gniewny rytm na ziemi żłobka. Czuła, jakby coś zżerało ją od środka gdy patrzyła na interakcje brata z zastępczynią. Kwas trawił jej wnętrzności i podjeżdżał aż do samego gardełka, powodując chęć warczenia i gderania na wszystko, co się rusza.
Poczuła, jak coś podlatuje pod jej łapki. Niewielka kulka mchu pchnięta przez jakiegoś kociaka prosto pod jej pazurki. Nie chciała się bawić. Kątem oka wciąż widziała jak Węgielek i Kamienna Agonia beztrosko sobie rozmawiają. Dlaczego ona nie mogła też sobie tak porozmawiać z ciotką? Jej też należała się uwaga! Chciała jej uwagi! Kamienna Agonia była silna, niezależna i wielka! W dodatku dużo się darła, prawie ciągle chodziła ze zmarszczonymi brwiami, a co najważniejsze - Wilcza ją lubiła! Chyba… na pewno bardziej, niż swoje kocięta. No wzór do naśladowania z tej Kamień. Czajka chciała się nauczyć być jak ona - w końcu jeśli Wilcza Zamieć toleruje kamień, może zacznie tolerować wtedy i Czajkę! Ale jak miała tego dokonać, skoro Kamienna Agonia cały czas przychodziła tylko do Węgielka, a nie do niej?
- Nie chce się bafić, Rzęsku - burknęła, widząc, jak niebieski kocurek do niej podchodzi. Młody z kiełkami wyszczerzonymi w uśmiechu podszedł do niej, przekręcając delikatnie łepek.
- A cy ja coś mówiłem, Czajeczko? - zamruczał, przesiadając się do kotki. Czajka zmierzyła go niezadowolonym spojrzeniem. Chciała okazywać swój gniew! Jak Kamień! A jak ma to robić, jak zaraz obok będzie roześmiany Rzęsek? Kamienna Agonia na pewno wtedy pomyśli, że po prostu się wygłupiają i nie podejdzie.
- Ić sobie - niestety, jej życzenie zdawało się przyciągnąć jeszcze jednego kota. Maczek, najwidoczniej zniecierpliwiona dłuższą nieobecnością Rzęska, postanowiła dołączyć do brata. Za chwilę i ona znalazła się przy boku Czajki, na co szylkretka położyła tylko po sobie uszy.
- Wyglądasz jak ropucha. Wyjątkowo bzydka - stwierdziła krótko Mak, za co zaraz otrzymała kuksańca w bok od Rzęska, który po tym zaczął się rozglądać po żłobku.
- Świetnie - skwitowała gardłowym mruknięciem, wywracając oczami.
- To przez nią? - Rzęsek wskazał łapą na czarną sylwetkę, na co Czajka po chwili zastanowienia skinęła tylko głową. Może i przyjmowanie pomocy nie należało do cech niezależnego kota, ale Kamienna Agonia wcale nie musi wiedzieć, że ktoś pomógł zwrócić jej uwagę, a Czajka już nie wiedziała, co mogłaby zrobić w tym kierunku.
- Mogę powiedzieć tatusiowi, to dostanie karę - zaproponowała Maczek, już szukając wzrokiem Zajęczej Gwiazdy.
- Nie! Nie mów Zająszkowi! - zaprotestowała głośno Czajka, wstając gwałtownie. Jeśli Kamień by się dowiedziała, że to z jej winy dostała jakąś karę od Zająca na pewno jej wtedy nie polubi!
- To… idź do niej i ją zapytaj. To ploste!
- Ale Kamienna Agonia nie lubi odpowiadać na moje pytania…
- No to ją jakoś zmuś - Mak wzruszyła ramionami. - Nie daj wyjść, aż ci nie odpowie.
W zasadzie… to nie był zły pomysł. Ale nie była na tyle duża, żeby uniemożliwić Kamiennej wyjście. Kociak był wielkości nieimponującej piszczki, czemu miałaby się przed nim zatrzymywać? Mogła wyminąć, albo gorzej - nadepnąć. I tyle z jej planu. Ale w główce Czajki już urodził się nowy, lepszy pomysł.
- Dobla. Splóbuję - oznajmiła, wracając do wyprostowanej postawy. Uspokoiła drganie łapy, po czym zaczaiła się w ciemniejszym miejscu przy wejściu, czekając, aż Kamień będzie wychodzić ze żłobka. Jej plan był prosty i nie mógł się nie udać! Chociaż ta myśl pocieszała młodą koteczkę.
Kamienna Agonia nareszcie skończyła pogaduszki z Węgielkiem i spokojnym krokiem udała się do wyjścia. To właśnie była jej szansa! Gdy tylko jedna z łap zastępczyni stanęła dostatecznie blisko, Czajka wyskoczyła z ukrycia i przylgnęła ciasno do czarnej kończyny. Zaskoczona Kamień spojrzała, co właśnie zniewoliło jej nogę, krzywiąc się delikatnie.
- Co jest takiego fajnego w Wengielku? Ja mam wsysko co on, więc cemu to on jest taki wyjątkowy? - pisnęła szylkretka, mocniej obejmując łapę kocicy. - Nie puszcze dopóki mi nie powies!
< Kamień? Tłumacz się, tłumacz >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz