Nagle jego wzrok padł na siedzącą w cieniu samotniczkę.
- NIE ZABIJAJ MNIE! - wrzasnął, a srebrna spojrzała na niego ze zdziwieniem.
Dopiero co na nią wpadł, poza tym bardziej by mu się opłacało udawać
silniejszego, niż jest w rzeczywistości, albo chociaż mniej strachliwego.
- Gdybym chciała cię zabić, już dawno leżałbyś w kałuży krwi – stwierdziła zgodnie
z prawdą błękitna. Pieszczoch przez chwilę wpatrywał się w nią z nieufnością.
- W takim razie… Czy znasz może drogę do legowisk Dwunożnych? - zapytał
nieśmiało, licząc na to, że samotniczka nie postanowi mu rozerwać gardła. - I
czy chciałabyś porozmawiać o bogach?
- O bogach? –spytała nieco zaskoczona córka Sikorki. Jakiż bogów miał na myśli? W klanach wierzyli w przodków, nie w bogów, chociaż w sumie członkowie Klanu Gwiazd byli potężni podobnie do bogów. W sumie to inne koty też mogły mieć jakąś wiarę. Bylica niespodziewanie wstała, po czym postawiła dość powolnie krok w stronę czarnego. Sprawiło to, że pieszczoch spiął się momentalnie, i delikatnie skulił.
- N-n-nie zabijaj mnie! – pisnął.
- Już mówiłam, nie mam zamiaru cię zabijać raczej –podkreśliła ostatnie słowo, uśmiechając się chytrze. Brakowało jej czasem kotów do obserwowania, teraz miała fajną okazję, aby kogoś nieco postraszyć.
Źrenice pieszczocha zwęziły się, na co Bylica delikatnie parsknęła, wciąż z tym samym uśmiechem na pysku.
- Daleka droga do siedliska, szczególnie, że będzie trzeba pójść na około, żeby nie wpaść na członków Klanu Nocy. – nagle Bylica zorientowała się, że nad pieszczochem unosi się także delikatny zapach ryby. – spotkałeś ich już, prawda?
Delikatnie skiną głową, wciąż niepewny po jednej z ostatnich jej wypowiedzi, czy kotka faktycznie rozważa zrobienie mu krzywdy, czy nie.
- Ruszamy, idź za mną, ktoś nie znający się na walce jest
mocno narażony w tym świecie. – powiedziała, po czym nie oglądając się za
siebie ruszyła w odpowiednim kierunku.
***
Szli w ciszy, aż nie spotkali jakiejś kremowej kotki.
- Czego do mnie podchodzicie, zapchlone sierściuchy? – spytała
Kotka była wysoka, jednak Bylica wciąż była wyższa.
- Przechodzimy, więc przesuń się z łaski swojej – powiedziała błękitna głosem bez wyrazu.
- Łaski! Ha! Ja nie mam łaski.
- To podobnie jak ja. – odpowiedziała Bylica z kamiennym wyrazem twarzy.
- Zaczynasz mnie wnerwiać. – powiedziała młodsza kotka, robiąc niezadowoloną minę i wysuwając pazury. Anubis schował się za Bylicę, najwyraźniej przerażony.
-N-n-nie skrzywdzisz proroka! Wielkie bóstwa rzucą klątwę na ciebie, jak to zrobisz! – powiedział, kuląc się lekko.
- Żałosne. – warknęła pręgowana tygrysio. – Już, jazda mi stąd!
Zamachnęła się łapą, jednak starczyło, że Bylica ją pchnęła, a ta prawie straciła równowagę. Siostra Dzikiego zaczęła okrążać nieznajomą.
- Lubię znać imiona nowo poznanych kotów, wydradzisz mi swoje miano? – spytała, chodząc wokół, tak jak sępy latają w kole nad spragnioną ofiarą na pustyni.
- Jestem Lew, najsilniejsza, najodważniejsza, najbystrzejsza…
Nie dokończyła, gdyż Bylica skorzystała z okazji, że ta odleciała do jakiegoś swojego światka fantazji i straciła koncentrację. Wrzask rozległ się, gdy Bylica mocno przeorała bok kremowej. Ta próbowała oddać, ale Bylica była szybsza, przyszpiliła kotkę do ziemi tak, że ta leżała brzuchem na twardym podłożu.
- A ja jestem Bylica, a teraz my przejdziemy w spokoju. – powiedziała ze stoickim spokojem w głosie.
- Jeszcze mnie popamiętasz, pokrako! – wrzasnęła Lew, kiedy została puszczona. Tygrysio pręgowana uciekła w las, nie oglądając się za siebie.
- Najbystrzejsza to ona na pewno nie jest – powiedziała Bylica, po czym zaczęła iść dalej. Po chwili jednak odezwała się znów.
- O jakich bogach mówiłeś?
<Anubis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz