Szylkretka niemal otworzyła pysk z zaskoczenia. On? Zioła?
Przecież on nawet nie lubi fachu medyków. Kotka znała popędy swojego kuzyna, i to, do czego mógł być czasem zdolny. Nigdy by nie zapomniała, jak musiała wcisnąć Słonecznikowej Łodydze ogórecznik do ust, bo rudy okazał się na tyle zdesperowany, by zmusić go do zjedzenia trucizny.
- Tak, jasne. A gdzie jest haczyk? - Odpowiedziała chłodno.
- Nie ma haczyka.
- Dobrze, to opowiem ci o ziołach. - Mruknęła. - Chociaż zastanawia mnie, dlaczego pytasz o to mnie, zamiast Jeżowej Ścieżki.
Westchnęła i wzięła wdech.
Zaczęła mówić o ziołach uleczających. Celowo omijała temat trucizn. Chciała zobaczyć, czy Żar zacznie się nudzić. Nie wierzyła, że kuzyn ot tak zacznie się interesować ziołami. Nie chciała mówić mu o ziołach mogących zaszkodzić kotu, bo nie ufała mu na tyle, by to zrobić.
- A cis... - Zaczęła powoli.
Syn Pszczelego Pyłku niemal od razu się ożywił. Tortie przewróciła oczami, spoglądając na niego nieco pobłażliwie.
- Naprawdę?
- Dokończ, co chciałaś powiedzieć o cisie! - Warknął wojownik.
- Nic nie chciałam powiedzieć, mysi móżdżku - Odpowiedziała Wiśniowa Łapa. - Naprawdę myślałeś, że bym ci powiedziała o czymś, co mógłbyś źle wykorzystać? Nie ufam ci.
Odwróciła się, nie czekając na jego odpowiedź. Nie chciała słuchać jego oburzenia.
**
Leżała w legowisku, patrząc, jak Jeżowa Ścieżka segreguje zioła. Przywiązała się do mentora. Nie lubiła widzieć, jak dalej pracuje mimo wieku. Zasługiwał już na odpoczynek.
Podniosła się, by mu pomóc. Zdążyła poukładać tylko trochę nowych roślin, zanim do legowiska wparował jej kuzyn, rzucając niedbale zwierzynę pod jej łapy.
- Tylko się nie ekscytuj, robię to tylko z obowiązku - Warknął naburmuszony, narzekając pod nosem na nierudych.
Wiśniowa Łapa rzuciła mu najbardziej obojętne spojrzenie, jakie była w stanie mu rzucić.
On już się chyba nigdy nie przyzwyczai do sprawiedliwości.
<Żar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz