Również Ziemniaczana Bulwa wydawał się żywym dowodem na to, że bycie rodzicem przynosiło szczęście. Szylkretowa pamiętała uczucie lśniące w jego oczach, gdy wreszcie mógł zobaczyć swoje maleństwa. Widziała, jak płakał ze szczęścia, wtulając nos w jej futro. Wręcz emanował miłością do tych „uroczych bulwiątek”.
Problem w tym, że Splotka nigdy nie poczuła do nich tego samego.
Szczerze mówiąc, nie była nawet pewna, czy potrafiła kochać. Wszyscy wokół – Borówkowa Mordka, Trzcinowa Sadzawka, nawet ta cholerna Piaskowa Gwiazda – mieli kogoś, kogo obdarzali uczuciem. Tymczasem ona… była sama. Nigdy nie potrzebowała nikogo do życia i nigdy nie chciała się z nikim wiązać. Nie chciała adorować, to ona miała być adorowana. Inni się dla niej nie liczyli.
No, może oprócz Jałowcowego Świtu.
Nie żeby miała się do tego komuś przyznać. Czuła zawstydzenie samym myśleniem, że Jałowiec mógł być kimś więcej niż głupim, nierudym, wkurzającym i nad wyraz płaczliwym depresyjnym dziadkiem. Jednak jakkolwiek mocno chciałaby temu zaprzeczyć, faktem było, iż Jałowiec sprawiał, że przestawała czuć się jak jedyna ważna osoba na calutkim świecie, co jednocześnie okropnie ją irytowało i sprawiało, że czuła się szczęśliwa.
Być może uznawała kocięta za niewystarczające właśnie dlatego, że nie potrafiły sprawić, by je pokochała. Nie kochając ich, czuła się wybrakowana, co czasami sprawiało, że zaczynała zastanawiać się, czy problem rzeczywiście leży w tych trzech kupach futra, czy raczej w niej samej.
Splątane Futro nie nienawidziła kociąt – nienawidziła świadomość, że rzeczywiście mogła nie być idealna.
***
- Mamo debilu pobaw się ze mną! - wysepleniło kocię, patrząc się na nią wielkimi oczami. Splątane Futro parsknęła cicho, kładąc uszy. Gdzie polazł Ziemniaczek, gdy był potrzebny?
- Nie możesz, nie wiem, pójść się pobawić sama? Może zaplanuj sobie przejęcie władzy w Klanie czy coś? - burknęła, odwracając głowę. Nie miała humoru na użeranie się z bachorem (nie żeby kiedykolwiek miała).
- Debil! - wrzasnęła kotka, tupiąc gniewnie. Szylkretowa zmierzyła ją znudzonym spojrzeniem. - Padalec! - pisnęła, trącając matkę łapką. Stojąca niedaleko Borówkowa Mordka odchrząknęła głośno, spoglądając na siostrę pytająco. Karmicielka wydała z siebie długie, pełne zirytowania westchnienie. Ziemniaczek zastanawiał się, po kim Zachód miała w sobie tyle agresji, ale kotka znała odpowiedź.
Córka odziedziczyła to po niej.
- W co chcesz się bawić? - zapytała znudzonym głosem, a oczy Zachód zabłysły.
Splotka uśmiechnęła się w duszy. Ten dzieciak poradzi sobie w życiu.
***
Zajęczy Nos leżał w kałuży własnej krwi, a Splątane Futro była wręcz pewna, że coś się kończy. Rebelianci nie mieli nic do stracenia - mogli zaatakować albo zginąć z łap Piaskowej Gwiazdy. Szylkretowa mimowolnie zaczęła szukać wzrokiem Jałowcowego Świtu. Czy czekoladowy też przyłączył się do zdrajców? Czy w razie bitwy będzie musiała stanąć z nim do walki? Nie. Jałowiec nigdy by jej tego nie zrobił. Parsknęła cicho, jakby sama chcąc się do tego przekonać. Jeśli doszłoby do walki, musiała chronić ojca za wszelką cenę. Mogła poświęcić kilka żyć rudzielców, którzy i tak zdziesiątkowaliby powstańców - Jałowiec był od nich ważniejszy.
Nagle Zajęczy Nos otworzył oczy. Wszystko potoczyło się zbyt szybko, by Splątane Futro mogła zareagować. Stała, nie mogąc się ruszyć. Po raz pierwszy w życiu wypełniło ją tak silne przerażenie - miała wrażenie, jakby utknęła w lodowatej klatce. Jej myśli pędziły szybciej niż wiatr szalejący na wrzosowiskach. Wszystko, co poświęciła, poszło na marne. Jej wielka przyszłość w jednej chwili przestała istnieć. Kamienna Agonia dostała swoją zemstę. Dusiła się, ale miała ochotę śmiać się tak głośno, by przepędzić okoliczne ptaki. To wszystko było jakimś durnym żartem.
Wszystko urwało się, gdy Piaskowa Gwiazda padła martwa pod łapami Zajęczego Nosa.
- Śmierć Piaskowej Gwiazdy była wolą Klanu Gwiazdy. Wielcy przodkowie zwrócili mi życie, bym skrócił jej rządy i przejął władzę, by ocalić Klan Burzy - oznajmił rebeliant, a szylkretową wypełniła pustka. Słuchała radosnych krzyków nierudych, obserwowała złość na pyskach rudzielców. Nie potrafiła nadążyć nad pędzącym światem.
W pewnym momencie jej wzrok skupił się na czymś innym.
Splątane Futro bez ruchu wpatrywała się w odchodzącą Trzcinę. Słyszała, jak Borówkowa Mordka zrywa się z miejsca, jakby chciała biec za kotką, ale ona sama nie ruszyła się nawet o milimetr. Nie czuła zupełnie nic, gdy jej matka uciekała. Nie czuła zupełnie nic, gdy niedługo później znaleziono jej martwe ciało na terytorium Klanu Burzy.
Nie czuła zupełnie nic.
***
Klan Burzy po śmierci Jałowcowego Świtu był tylko bandą mysich móżdżków, próbujących trzymać się razem. Beznadziejność sytuacji bawiła Splątane Futro - próbowali udawać, że prześladowania się skończyły, że rządy Piaskowej Gwiazdy odeszły w niepamięć. Lubiła ten chaos, który nastał po śmierci kremowej. Tylko ślepiec nie widziałby ani, że Kamienna Agonia zawsze posyła rudych z eskortą, ani tych wrogich spojrzeń rzucanych sobie przez koty, które różnił kolor futra.
Splątane Futro przeszła bez słowa niedaleko kłócących się Kamiennej Agonii i Szczypiorkowej Łodygi. To wszystko było takie głupie. Jej myśli krzyczały wściekle, domagając się ujścia rosnącej w niej od śmierci Piaskowej Gwiazdy wściekłości. Chciała rzucić się na Kamienną Agonię, chciała rozedrzeć gardło Zajęczemu Uchu. Zamiast tego skierowała kroki w kierunku siedzącej przed legowiskiem uczniów córki.
- Więc to jest ta równość, o którą walczyłaś? - syknęła, podchodząc Zachodzącą Łapę od tyłu. Jej wściekłość mieszała się z rozbawieniem. Była niczym skazaniec, który śmiał się szaleńczo, prowadzony na śmierć.
- To lepsze niż większe prawa dla jednej grupy. - uczennica obróciła się na pięcie. Splątane Futro widziała wolę walki, która lśniła w jej oczach. Czasami zastanawiała się, czy szylkretowa popierała nierudych dla głoszonej przez nich idei, czy dla samej potrzeby walki z niedoścignioną matką.
- Naprawdę myślisz, że cokolwiek się zmieni? - parsknęła krótkim śmiechem. Chciała kłótni z córką, chciała wyładować złość, chciała, by ktoś poczuł się tak samo, jak ona, gdy odbierali jej wszystko. – Że wszyscy będziemy się kochać i żyć w zgodzie? Że te nierude gnojki zapomną nam, jak ich upokarzaliśmy? - syknęła z wyrzutem. – Życie to nie bajka – warknęła, wbijając pazury w ziemię. – Ten świat ma jedną zasadę – traktujesz innych tak, jak oni traktują cię. Musisz być bardzo naiwna, jeśli tego nie rozumiesz – stwierdziła, a Zachód wydała z siebie urażone parsknięcie. – Zrobią nam dokładnie to samo, co my zrobiliśmy im. - Splątane Futro omiotła obóz rozwścieczonym spojrzeniem. Nienawidziła tego durnego Klanu, nienawidziła Piaskowej Gwiazdy, nienawidziła Kamiennej Agonii i tego durnego Zająca.
- Więc według ciebie powinniśmy prześladować innych za ich kolor futra? To idiotyczne! - parsknęła Zachodząca Łapa, jeżąc ogon ze zdenerwowania.
- Słuchaj, nie wiem jak innym, ale mnie nigdy nie obchodziło, czy ktoś jest rudy. Te śmiecie mogłyby być nawet zielone w niebieskie kropki, nadal miałabym to gdzieś - wcięła jej się w słowo Splotka z pogardliwym pomrukiem. - Od zawsze chodziło o władzę, czy to nie jest oczywiste? Sprawiając, że bycie nierudym stawało się czymś gorszym, zapewniliśmy sobie dobrobyt. Teraz - wydała z siebie krótki, wręcz paniczny chichot. - Wszystko przepadło, bo pozwoliliśmy dojść do władzy durnej Pyskatemu Kamieniowi i jej wspólnikom.
- Przynajmniej jest mądrzejsza od ciebie i innych rudych - wrzasnęła Zachód, a kilka znajdujących się w obozie kotów zwróciło wzrok na kłócące się matkę i córkę. Splątane Futro parsknęła cicho. Niech się patrzą, niech oceniają, niech ją nawet wyrzucą z tego durnego Klanu.
- Nie zapominaj, że jesteś jedną z nas, czy tego chcesz czy nie - zniżyła głos niemal do szeptu, obchodząc uczennicę. - Poświęciłam wszystko dla Piaskowej Gwiazdy. Zgodziłam się na posiadanie kociąt, których nigdy nie chciałam. Wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze? - zachichotała panicznie. - Że jakiś gówniak woli oddać to wszystko niewdzięcznym obcym, którym nawet nie będzie zależeć na jego dobru.
- Skąd to niby wiesz?! - warknęła Zachodząca Łapa, również zniżając ton głosu.
- Kamienna Agonia jest bardziej do mnie podobna niż ci się wydaje - stwierdziła Splątane Futro z goryczą.
Pierwszy raz od dawna poczuła ulgę.
< Zachód? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz