Wiatr obrzuciła kotkę znudzonym spojrzeniem. Wcale nie miała teraz ochoty na jakiekolwiek interakcje, szczególnie, że nie zdążyła się jeszcze zadomowić w jej nowym klanie.
Po chwili skojarzyła fakty; szylkretowa kotka była bodajże uczennicą medyka, nazywała się... Wiśniowa Łapa chyba? Bycza Szarża wymienił jej co po niektóre koty o ważniejszych stanowiskach w klanie, ale nie miała okazji jeszcze nikogo poznać.
- Bierz - prychnęła wywracając oczami, po czym sama wzięła jakiegoś ptaka ze sterty. Odwróciła się i weszła do legowiska uczniów, zostawiając Wiśniową Łapę sam na sam.
Po chwili skojarzyła fakty; szylkretowa kotka była bodajże uczennicą medyka, nazywała się... Wiśniowa Łapa chyba? Bycza Szarża wymienił jej co po niektóre koty o ważniejszych stanowiskach w klanie, ale nie miała okazji jeszcze nikogo poznać.
- Bierz - prychnęła wywracając oczami, po czym sama wzięła jakiegoś ptaka ze sterty. Odwróciła się i weszła do legowiska uczniów, zostawiając Wiśniową Łapę sam na sam.
*skip do teraz*
Szaro-rude futro przemknęło między wrzosami, wprawiając delikatne fioletowe płatki w ruch. Wietrzna Melodia wyskoczyła w górę i opadła na królika, swoim ciężarem odbierając zwierzątku dech. Dla pewności zdzieliła go łapą w pysk, lecz ten się nie poruszył.
Z widoczną satysfakcją na pysku podniosła zdobycz i chwiejnym krokiem ruszyła z powrotem do obozu. Jakiś czas temu zraniła się w łapę, jednak chciała się tym nie przejmować, bo "Wielka wojowniczka nie będzie zawracać medykom głowy''. Ale teraz łapa jej spuchła i każdy krok sprawiał jej ból.
Gdy w końcu dowlekła się do obozowiska, rzuciła królika na stos zdobyczy i ze zrezygnowaną miną skierował się do legowiska klanowych uzdrowicieli.
- Dobry - prychnęła, krzywiąc pysk. Do jej nosa doleciał ostry zapach ziół.
Jeżowa Ścieżka natychmiast poderwał się z legowiska, podskakując do wojowniczki.
- Co ci się stało? - zapytał - Widzę, że kulejesz. Usiądź proszę.
Dymna z niechęcią klapnęła na kamienną podłogę legowiska, w czasie gdy medyk obwąchiwał jej łapę.
- Wiśniowa Łapo! - zawołał kocur - Chodź zajmij się naszą pacjentką, bo wdała się jej infekcja!
Wietrzna Melodia przewróciła oczami. Infekcja! No chyba w tym przypadku nie potrzeba wołać innych, co?
Z widoczną satysfakcją na pysku podniosła zdobycz i chwiejnym krokiem ruszyła z powrotem do obozu. Jakiś czas temu zraniła się w łapę, jednak chciała się tym nie przejmować, bo "Wielka wojowniczka nie będzie zawracać medykom głowy''. Ale teraz łapa jej spuchła i każdy krok sprawiał jej ból.
Gdy w końcu dowlekła się do obozowiska, rzuciła królika na stos zdobyczy i ze zrezygnowaną miną skierował się do legowiska klanowych uzdrowicieli.
- Dobry - prychnęła, krzywiąc pysk. Do jej nosa doleciał ostry zapach ziół.
Jeżowa Ścieżka natychmiast poderwał się z legowiska, podskakując do wojowniczki.
- Co ci się stało? - zapytał - Widzę, że kulejesz. Usiądź proszę.
Dymna z niechęcią klapnęła na kamienną podłogę legowiska, w czasie gdy medyk obwąchiwał jej łapę.
- Wiśniowa Łapo! - zawołał kocur - Chodź zajmij się naszą pacjentką, bo wdała się jej infekcja!
Wietrzna Melodia przewróciła oczami. Infekcja! No chyba w tym przypadku nie potrzeba wołać innych, co?
<Wiśniowa Łapo?>
Wyleczona - Wietrzna Melodia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz