Od rana czuł zanik sił. Jego wnuczek przyniósł mu posiłek za co był wdzięczny. Czyżby miał już do końca swych dni tak leżeć? Stawy już mu chyba zesztywniały na dobre. Każdy ruch sprawiał ból. Może i na to cierpiała Brzoskwinka? Nie dopytywał jej o to, nie chcąc jej zamartwiać. Nadal jej choroba stanowiła dla nich zagadkę. Nie chciał, by ta jednak go opuściła. Jak miałby przeżyć i tą tragedię?
Przekręcił się na drugi bok, przytulając się do puchatej sierści ukochanej. Dostrzegł w ciemności jej oczy. Nie spała? Wpatrywała się w wyjście z legowiska. Powędrował wzrokiem w to samo miejsce i również wpadł w ten trans. Wschodziło słońce. Promienie powoli rozświetlały mrok panujący w obozie, barwiąc niebo różnymi kolorami.
Usłyszał ciche westchnięcie ulgi u kremowej, która przymknęła oczy, wtulając swoją głowę w jego futerko. Mu też powieki zaczęły ciążyć. Oparł głowę na łapie i pozwolił się wciągnąć w sen. Nie wyczuł już tego, że serce Brzoskwiniowej Bryzy zwolniło, by ostatecznie się zatrzymać oraz tego, że i na niego śmierć czekała u wrót.
Śnił piękny sen, gdzie był młodym, uśmiechniętym Jesionkiem. Widział swoich przyjaciół, którzy czekali na niego, by mu doradzić, czy po prostu porozmawiać. Dojrzał również swoich rodziców. Kaczy Pląs, który chadzał na wędrówki ze swoim ukochanym, jak i Oblodzoną Sadzawkę, chłodną i niezadowoloną kocicę, która nie znosiła jego ojca. Był tu również Malinek, mały uczepiony do niego bury kocurek, któremu brakło odwagi, by zmierzyć się z tym światem.
Gdy pierwszy ptak zaświergotał oświadczając nadejście dnia, jego serce stanęło. Poczuł jak wybudza się z trwającego wieki snu oraz unosi. Otworzył oczy dostrzegając, że unosi się w powietrzu. Widział pod sobą budzący się do życia obóz. Pierwsze koty wysuwające się z legowisk, by zacząć poranną rutynę.
- Jesionowy Wichrze. - Uniósł głowę, dostrzegając piękną, młodą kocicę, której futro mieniło się niczym gwiazdy.
- Brzoskwinka? - Zdumiony otworzył pysk.
Kotka pokiwała głową z radością fruwając dookoła niego. Nie poznawał jej. Miała tyle energii! Nie przypominała tej zbolałej staruszki, do której tulił się nim zasnął.
Jej dusza zbliżyła się do niego, obejmując ogonem.
- Ty też wyglądasz dobrze. Spójrz!
Nie wiedział jak, ale doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak wyglądał. Bez blizn na całym ciele, z całymi uszami, jedynie z blizną na pysku po pamiętnej walce z klifiakami. Był sobą ze swojej najszczęśliwszej chwili w życiu. A tym momentem była miłość. Miłość do tej właśnie kotki, która była tuż przed nim.
- Umarliśmy prawda? - zapytał, a ta pokiwała głową.
Jakoś nie płakał nad tym, że umarł. Wiele razy pragnął, by śmierć przyszła, a odrodzenie nie nastąpiło. Ta ulga... ta wolność... Fakt, szkoda było zostawiać ich wszystkich samych. Jego rodzinę... Ale... Wierzył, że sobie poradzą. Krąg życia tak właśnie działał. Czas było dać szansę nowemu pokoleniu.
Złapali się za ogony, kierując ku niebu, do Klanu Gwiazdy. Zdawał sobie sprawę, że ich raj nie będzie wyglądał zbyt dobrze. Widział co działo się, gdy ostatnio umarł. Miał tylko nadzieję, że spotka tam swoich bliskich i nadrobi ten czas, który nie był im dany na tej ziemi.
KONIEC
Urodzony 26.01.20 r. Zmarł w wieku 100 ks z 206 opkami 26.12.21 r.
<333 uroczo
OdpowiedzUsuń