Słowa Bluszczowego Pnącza odbijały się z bolesnym łoskotem w jej myślach.
Łapa za łapą parła przed siebie, brodząc w błocie, które sklejało futerko na jej brzuchu.
Lamparcia Łapa oraz Zajęczy Ogon dreptali niedaleko, również przedzierając się przez utrudniającą życie brązowawą maź.
Czarny kocur nastawił uszu, odbijając na północ od patrolu. Widząc to, liderka skinęła szylkretce głową a ta podążyła za młodym uczniem. Iskrzący Krok sama udała się wzdłuż granicy z klanem nocy, powoli zbliżając się do farmy.
— Iskierko...!
Zadrżała słysząc dobrze jej znany głos. Para uszu wystawała znad młodego krzewu jeżyn a zaraz po nich ukazał się jej zrudziały pyszczek Brzasku.
Serce zabiło jej szybciej.
Widzieli się tak niedawno a ona nadal cieszyła się na jego widok niczym zakochana uczennica.
Zaraz jednak zwolniła kroku, spoglądając na swój brzuch.
Radość w jej sercu rosła z każdą chwilą jednak prócz niej pojawił się również strach.
Lisia Gwiazda był martwy, to ona przewodziła klanowi klifu, na zastępcę wybrała kota, któremu ufa bezgranicznie a jednak... jednak pewne rzeczy zdawały się ją przerażać.
Szczególnie ten, który kiełkował w niej powoli.
Kocięta.
Musiała powiedzieć Brzaskowi, że zostaną rodzicami... Otarła się o jego szyję, przymykając ślepia, gdy nieprzyjemne myśli ponownie zalały jej umysł.
Co jeśli bury nie zgodzi się porzucić wolności, którą oferowało mu życie samotnika? Ona sama bałaby się opuścić klan klifu, we dwójkę ciężko byłoby wychować kocięta.
— Iskierko? Czy coś... coś się stało?
Spuściła łeb spoglądając mu w błękitne ślepia.
"Zostaniesz ojcem"
— Lis w ciele Miętowej Gwiazdy został zabity — na moment urwała, gdy słowa zaczęły aż nadto jej ciążyć — Teraz to ja przewodzę klanowi klifu.
Lekki uśmiech zagościł na jej mordce, gdy bury liznął ją w nos, gratulując.
— I... z-zastanawiałam się... — wbiła pazury w lepką glebę, gdy łapy zaczęły jej nerwowo dygotać — C-czy dołączysz do mnie... w klanie klifu. Ja... My... moglibyśmy być razem — strach ścisnął jej gardło swoimi szponami. Musiała jednak kontynuować, nie mogła zostawić go teraz bez tej jednej ważnej informacji. Nie teraz...
Zbliżyła się do niego, kierując łapę kocura na swój brzuch. W żółtych ślepiach pojawiły się zalążki łez.
— M-musimy wybrać imiona...
Szepnęła cicho, ledwie słyszalnie, pociągając nosem gdy kilka łez spłynęło po jej policzku.
< Brzask? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz