Nie był pewny, o co dokładnie chodziło jego siostrzenicy, ale poznał ją na tyle, że odmowa mogłaby się skończyć jej długotrwałym gadaniem.
- Skoro chcesz, to mogę ci pomóc... – mruknął niechętnie Mleczowy Pył, nie bardzo wiedząc, w czym ma ją niby doszkolić i jak to pomoże jej przyspieszyć trening. Rozejrzał się ponownie, szukając kogoś, kto mógłby go zastąpić. Rozumiał zapał młodej kotki do bycia lepszym, ale czy trochę nie przesadzała? Swoją opinię zostawił dla siebie.
- To kiedy chcesz zacząć? – dopytał, mając w duchu nadzieję, że będzie miał jeszcze chwilę spokoju.
- Teraz - rzuciła, a liliowy widział w jej oczach determinację. Naprawdę chciała udowodnić swoim braciom, że nie jest od nich gorsza.
Westchnął cicho i kiwnął głową. Nie miał nic do roboty, więc mógł spędzić z nią trochę czasu, jeśli tego potrzebowała.
- W porządku, chodź za mną. – Kocur ruszył w kierunku wyjścia z obozu, a Motyla Łapa radośnie dotrzymywała mu kroku, mrucząc cicho pod nosem o tym, jak pokaże tamtej dwójce ich należyte miejsce.
Gdy tylko usiedli w lesie, nieopodal klanu, Mleczowy Pył spojrzał na kotkę, która czekała cierpliwie aż coś zaproponuje.
- Więc co chcesz konkretnie poćwiczyć?
- Obojętnie, byleby ten durny lider mnie w końcu mianował! Z pewnością jest uprzedzony do kotek, dlatego muszę tyle czekać! – wyjęczała.
- Dobra, daj mi chwilę, muszę pomyśleć.
Zamyślił się. Co mógł z nią poćwiczyć? Pewnie ze swoją mentorką opanowała podstawy i wszystko, co ważne, a nie chciał również jej zanudzać.
- Nie dokończyliśmy ostatniej rozmowy, więc dziś mam okazję, by cię jeszcze trochę popytać! – rzuciła niespodziewanie, a pręgowany wbił zmieszany wzrok w ziemię. Jak zacznie mu zadawać podobne pytania jak wtedy, to będzie się stresował. Już wolał pomóc jej udoskonalić umiejętności łowieckie, niż skazywać się na te katusze.
-Podoba ci się ktoś? – Uśmiechnęła się lekko, a Mleczowy Pył zadrżał.
Tak szczerze to jeszcze nie myślał nad tym, czy w ogóle chciałby być kiedyś w związku. Skupiał się bardziej nad tym, jak być dobrym wojownikiem, na wykonywaniu swoich codziennych zadań niż na sprawcach miłosnych.
- Ja… Nie, nie interesuje się tym zbytnio... - odparł zmieszany i wytrącony z własnych myśli.
- Szkoda - miauknęła krótko.
Kocur odetchnął z ulgą, sądząc, że młoda da sobie spokój, ale widocznie grubo się pomylił, bo zaledwie parę sekund później zalała go kolejną paplaniną o tym, co ona uważa na ten temat.
<Motyla Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz