Słuchał słów młodego kocura, lecz nie wierzył w nie. Nikomu na nim nie zależało. Młody medyk miał dobre intencje, lecz nawet one nie potrafiły oszukać Mysiego Kroku. Kremowy dobrze wiedział, że zasłużył na to. Że nie powinien żyć. Nieważne co powie mu Bluszczowe Pnącze. Liliowy nie znał go. Nie wiedział jakie zbrodnie popełnił. Zrobił coś nie wybaczalnego. Nie poniósł konsekwencji. Był tchórzem gorszym niż jego ojciec.
— Tylko powiedz, na co masz ochotę.
Zmarniałe pomarańczowe ślipia spojrzały na kocura. Nie rozumiał dlaczego tak się dla niego starał. Może to była kara za jego czynny. Wzbudzenie jeszcze większego poczucia winy w nim. Choć wątpił, że zdoła upaść jeszcze niżej. Już był na samym dole. Nic nie powtrzymało go przed zakończeniem swojego życia. Nic, lecz nadal dychał. Pomimo że tak bardzo pragnął nie.
— L-liście m-mięty... — miauknął sam nie wiedzieć czemu.
Może chciał, żeby kocur zostawił go samego. Może chciał, żeby ten wrócił do niego, żeby nie odchodził na zawsze. Nie mógł też ukrywać, że ten zapach kojarzył mu się tylko z jednym.
— Tylko powiedz, na co masz ochotę.
Zmarniałe pomarańczowe ślipia spojrzały na kocura. Nie rozumiał dlaczego tak się dla niego starał. Może to była kara za jego czynny. Wzbudzenie jeszcze większego poczucia winy w nim. Choć wątpił, że zdoła upaść jeszcze niżej. Już był na samym dole. Nic nie powtrzymało go przed zakończeniem swojego życia. Nic, lecz nadal dychał. Pomimo że tak bardzo pragnął nie.
— L-liście m-mięty... — miauknął sam nie wiedzieć czemu.
Może chciał, żeby kocur zostawił go samego. Może chciał, żeby ten wrócił do niego, żeby nie odchodził na zawsze. Nie mógł też ukrywać, że ten zapach kojarzył mu się tylko z jednym.
Z Ryjówką.
* * *
Deszcz, deszcz, deszcz. Niebo płakało wraz z nim. Wszystko tonęło w lepkiej brei. Cały świat przygaszony i ponury zdawał się wręcz zachęcać Mysi Krok do zakończenia swojego życia.
Moczył chudą łapę w błotnistej kałuży.
Nie wiedział czemu zwlekał. Nie chciał dłużej. Nie mógł tak żyć. W nieskończonej apatii. Musiał się pożegnać. Z tymi, którzy na to zasługiwali. Spojrzał w stronę wyjścia z obozowiska. Z Ryjówką musi porozmawiać ostatnią. Wiedział, że tak to zabrakłoby mu odwagi, żeby tu wrócić.
Wyszedł na deszcz. Zimne krople powitały go, mocząc grzbiet. Łapy kierował przed siebie niepewny gdzie pierw powinien się udać. Z kim porozmawiać.
— Mysi Kroku?
Uniósł łeb, słysząc znajomy głos. Zmęczone pomarańczowe ślipia spojrzały na medyka.
— Nie chodź tak w deszczu. Przeziębisz się. — miauknął liliowy.
Kremowy niepewnie skierował się w jego stronę. Wszedł pod osłonę liści. Spojrzał na łapy kocura. Głęboki wdech. Nie mógł zwlekać. Przeciągać tego w nieskończoność. Musiał się odważyć. Jeśli chciał w końcu to zakończyć.
—B-bluszczowe Pnącze... — zaczął cicho.
Para zielonych ślipi od razu spojrzała na niego.
— J-ja dziękuję... Z-za wszystko. Z-za rozmowy, z-za porady, z-za cały twój poświęcony m-mi czas. Nap-prawdę. — wyznał, bojąc spojrzeć się medykowi w ślipia.
<Bluszcz?>
Moczył chudą łapę w błotnistej kałuży.
Nie wiedział czemu zwlekał. Nie chciał dłużej. Nie mógł tak żyć. W nieskończonej apatii. Musiał się pożegnać. Z tymi, którzy na to zasługiwali. Spojrzał w stronę wyjścia z obozowiska. Z Ryjówką musi porozmawiać ostatnią. Wiedział, że tak to zabrakłoby mu odwagi, żeby tu wrócić.
Wyszedł na deszcz. Zimne krople powitały go, mocząc grzbiet. Łapy kierował przed siebie niepewny gdzie pierw powinien się udać. Z kim porozmawiać.
— Mysi Kroku?
Uniósł łeb, słysząc znajomy głos. Zmęczone pomarańczowe ślipia spojrzały na medyka.
— Nie chodź tak w deszczu. Przeziębisz się. — miauknął liliowy.
Kremowy niepewnie skierował się w jego stronę. Wszedł pod osłonę liści. Spojrzał na łapy kocura. Głęboki wdech. Nie mógł zwlekać. Przeciągać tego w nieskończoność. Musiał się odważyć. Jeśli chciał w końcu to zakończyć.
—B-bluszczowe Pnącze... — zaczął cicho.
Para zielonych ślipi od razu spojrzała na niego.
— J-ja dziękuję... Z-za wszystko. Z-za rozmowy, z-za porady, z-za cały twój poświęcony m-mi czas. Nap-prawdę. — wyznał, bojąc spojrzeć się medykowi w ślipia.
<Bluszcz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz