Starość była uciążliwa. Sił z każdym dniem brakowało coraz bardziej. Ten pełny energii młodzik jakim był jeszcze kilka księżyców temu uleciał. Nadal nie mógł uwierzyć, że dotrwał do tego wieku. Jego rodzeństwo zmarło dość młodo, ciężkie życie zabierało wielu wojowników. A teraz? Teraz był najstarszym kotem w klanie. Pewnie jako mały kociak nie wierzył, że dotrwa do tej chwili. Miał wnuki, cudowną rodzinę, mimo strat tak wielu jej członków. Mógł odpocząć... Nie martwić się o klan. Wiedział, że zostawił go w dobrych łapach. Pozostała tylko ostatnia droga... ku Klanowi Gwiazdy. Przodkowie jednak nie nadchodzili. Brzoskwiniowa Bryza dotrzymywała mu towarzystwa. Opowiadała jak to ich wnukowie cudownie sobie radzą na treningach. Był z nich dumny, również ze swoich dzieci, teraz dorosłych. Nadal nie mógł uwierzyć, że Kaczorek i Malinka nie są maluchami. To tyle już minęło... Jego wędrówka wkrótce się zakończy. Jednak nie żałował... Życie nauczyło go wiele. Doceniał to, nawet ciężkie chwilę... Dzięki nim nauczył się cieszyć się z drobnych rzeczy.
Pojawienie się Złotej Łapy było miłą niespodziankę. Kocurek bardzo lubił słuchać jego opowieści. Najbardziej tych o Aroniowej Gwieździe. Ha! Normalnie gdyby widział siebie z młodości! Tylko on miał swojego idola tuż na wyciągnięcie łapy. Miał nadzieję, że w Klanie Gwiazdy Pstrągowa Gwiazda dała mu już spokój i nie goniła go z piorunami.
- Witaj, Złota Łapo! - przywitał się z uczniem, który niósł w pysku podarunek.
Gdyby ktoś go zapytał, że będzie się cieszył z kilku tych listków, uznałby go za wariata! Ale teraz naprawdę medykamenty od syna były niczym cudowna piszczka na jego bolące stawy. Usiadł z ciężkim stęknięciem, czując jak coś strzela mu w biodrze. Dobrze, że nie widział swojego pyska w kałuży, pokrytego masą siwizny, bo uznałby to za zwidy!
- Widzę, że masz prezent. Dziękuję bardzo.
Złota Łapa pokiwał głową, podchodząc do jego legowiska i chowając zioło we mchu. Na początku uważał to za dziwne, ale z czasem zrozumiał, że dzięki temu mógł jeszcze poruszać łapami!
- Dzień dobry Panie Jesionku! Mógłby Pan opowiedzieć coś więcej o tym partnerze Aroniowej Gwiazdy? Proszę!
Uśmiechnął się miło i oczywiście pokiwał łbem, jak miałby nie spełnić tej prośby?
- Nazywał się Łabędzi Plusk, spotkałem go i... cóż... Może nie za dobrze potraktowałem, ale nim mnie ocenisz, myślałem że to wróg. Dopiero później Aroniowa Gwiazda zdradził mi, że są razem. Ale to było zaskoczenie dla mnie mówię ci! - wspomniał dawne czasy. - Jak już chyba ci wspominałem był wojownikiem Klanu Klifu. Często nasz lider urywał się na randki z nim. Raz nawet nie chciał, ale przekonałem go do tego angażując ich spotkanie.
- Naprawdę?
- Tak. Był bardzo smutny, więc uznałem, że powinni się pogodzić. Pokłócili się pewnie o coś i przez to nasz lider miał parszywy humor! Tak więc... udałem się na granicę i go spotkałem. Klan Gwiazdy chyba nade mną czuwał, że tam był! Ustaliłem dzień i porę, po czym wyciągnąłem Aroniową Gwiazdę w umówione miejsce pod pozorem wspólnego patrolu albo polowania? Ale był zdziwiony, gdy zobaczył swojego ukochanego! Później oczywiście dałem im przestrzeń, by spędzili ten czas razem - powiedział, a widząc wlepione w niego ślepia, które wręcz chłonęły historię, zapytał. - A co u ciebie, Złota Łapo? Jak ci minął dzień? Teraz czas na twoją historię dla staruszka.
<Złota Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz