- To mama? - zapytała, spoglądając na swe rodzeństwo, które także zostało zaintrygowane cudzą rozmową.
Jad skrzywił się i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Mama nie płacze. To pewnie jakiejś miernocie znowu coś w życiu nie wyszło - stwierdził znużony.
- Ktokolwiek to nie jest, jest z jakiegoś powodu smutny i trzeba go pocieszyć! - odparła pewnie kotka, uderzając rudego ogonem po grzbiecie. - Nie możesz być taki niemiły! Silni też płaczą, każdy ma do tego prawo - wymamrotała oburzona jego podejściem.
Kocur ledwo przekręcił oczami z powodu zirytowania, a Listek wybuchnął krótkim i cichym śmiechem.
- Czekam na dzień, w którymi ty będziesz ryczał, silny wojowniku - parsknął, mierząc dymnego kpiącym spojrzeniem.
Doszło między nimi do lekkiego zwarcia, które Motylek zdecydowała się olać. Wolnym krokiem zbliżyła się do wyjścia, zastanawiając się, czy nie zezłości tym matki. Bo co, jeśli Rozkwitający Pąk uzna to za próbę ucieczki?
Wysunęła zaledwie mordkę ze swojego azylu, zawieszając wzrok na dwóch niebieskich istotkach.
- Mamo? – Cichym głosem zwróciła ich uwagę. - Co się dzieje? Co to za pani?
- To twoja babcia - miauknęła natychmiastowo w odpowiedzi. - Jastrzębi Podmuch. Przywitaj się z nią ładnie - poleciła spokojnie.
Szylkretka zadrżała z zainteresowania. Kolejny członek ich uroczej rodzinki.
Żałowała, iż nie zadbała wcześniej o to, by jej wygląd pozostał w nienagannym stanie. Kątem oka spostrzegła, jak jej szanowna rodzicielka odchodzi od nich żwawym krokiem. Kotka, z którą młoda pozostała, westchnęła, a w jej oczach błysnęły iskierki negatywnych emocji.
- Cześć babciu! Ja jestem Motylek! – Wrzuciła na pysk najszerszy i najbardziej przyjacielski uśmiech, na jaki tylko była w stanie się wydobyć. – Cieszę się, że mogę cię w końcu poznać! Mama dużo o tobie mówiła.
Przyjęła standardową opcję na pierwszą rozmowę. Miała zamiar zaprezentować się przed dorosłą z jak najlepszej strony, by ta mogła jak najszybciej wyrobić sobie o wnuczce dobrą opinię.
- Ciekawie co też takiego ci dokładnie mówiła – burknęła, unikając z młodszą kontaktu wzrokowego.
Takie zachowanie stanowczo nie przypadło do gustu czarnej. Wyprostowała się i cicho odchrząknęła, chcąc w pełni zwrócić na siebie uwagę starszej.
- Uważam, iż zachowujesz się niekulturalnie. Odwracasz wzrok, a po twoim tonie głosu wydajesz się być na mnie zła, chociaż ja nic ci jeszcze nie zrobiłam i zapewniam, że nie mam w planach powodować w tobie, droga babciu, złego nastroju – zapewniła ze śmiertelną powagą w głosie. – Poza tym, jesteś śliczną kotką i to pewnie po tobie mama jest taka piękna, a ja jestem po niej! Też będę miała kiedyś córkę i ona również będzie piękna – stwierdziła, rozmarzywszy się na moment.
Jastrzębi Podmuch nawet chyba nie raczyła komentować jej słów, tylko stała wciąż, z lekka naburmuszona, w swoim miejscu. Wydawało się, że niebieska zdążyła zapuścić już korzenie.
- Ale wiesz co? – Motylek odezwała się ponownie, wiedząc, iż wypada się jakoś podlizać. – Z uśmiechem na pysku byłabyś jeszcze piękniejsza! Grymas ci nie pasuje.
Jej komplementy przerwała seria prychnięć ze środka żłobka. Obie natychmiastowo spojrzały we wskazanym kierunku.
- Ah, to Jad i Listek – odezwała się szylkretka. – Kłócą się ciągle bez żadnych powodów. Mama ma z nimi dużo roboty, ale ma też dużo szczęścia, bo ja jestem bezproblemowym dzieckiem i nigdy nie musi się martwić, że zrobię coś głupiego – pochwaliła się, oczekując jakiejkolwiek oznaki podziwu ze strony swej babci.
<Jastrzębi Podmuchu?:3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz