Popatrzyła się na niego zdziwiona, gdy łzy popłynęły mu z oczu. Nie lubiła takich sytuacji. Nie potrafiła kogoś wspierać. Nie była najlepszą osobą do takich sytuacji.
- No już, przestań ryczeć - Warknęła i potrząsnęła go łapą. - Jesteś wojownikiem, czy kociakiem?
- Po prostu daj mi iść - Wyjąkał.
- Po jakiego grzyba? - Syknęła, mając ochotę uderzyć się łapą w czoło. - Skoro nie widziałeś ich od kopy lat, to najpewniej już dawno zdechli. Kimkolwiek jest ta twoja rodzina, pogódź się z tym, że jej nie ma. Jesteś w Klanie Burzy, a nie gdziekolwiek indziej, gdzie te koty są.
- J-jak możesz tak mówić?
- Mówię prawdę.
- S-sama straciłaś przecież rodzinę. - Był zdesperowany. Jakby znalezienie tej swojej partnerki i bachora było jego życiowym celem.
- Nie przypominaj o tym! - Warknęła, a w jej zielonych oczach pojawił się błysk. Jak zawsze, gdy ktokolwiek wspominał o jej martwych rodzicach lub mentorze. - Właśnie o to mi chodzi, kretynie. Już dawno się pogodziłam się z tym, że ich nie ma. To może ty pogódź się z tym, że masz być lojalny klanowi?
- Nie osądzaj mnie.
- Po prostu ci mówię. - Syknęła, desperacko wbijając pazury w glebę. - Co, jak wylecisz na dupę, a twojej rodziny nigdzie nie będzie? Ja tylko ci doradzam i na twoim miejscu posłuchałabym się tych rad.
Odwróciła się, urażona zachowaniem kocura. Po co miała z nim dyskutować? Jak chce iść do tej swojej rodziny to niech idzie, byleby tylko wrócił. Nierudych i tak jest mało.
**
skip do teraz
Oczyszczanie obozu z brył lodu nie było łatwym zadaniem. Wszystko, co zostało zalane teraz zmieniło się w twardą przezroczystą powłokę. W dodatku w porze nagich drzew dopadła ją kolejna dolegliwość, przez którą ciężko jej było pracować w obozie. Starała się nie zwracać uwagi na trudności, których było wiele. Nie chciała dawać po sobie znaku słabości.
Gdy ona pozbywała się lodu ze żłobka, łapiąc w zęby mroźne odłamki i krzywiąc się ze zmrożenia, Jałowcowy Świt podszedł ze świeżym mchem w pysku, by wymienić w kociarni legowisko. Tak, jak ona to robiła podczas swojej kary. Niebo było zasnute gęstymi chmurami zwiastującymi deszcz i grad.
- Możesz się tu tak nie pałętać? - Warknęła w jego stronę. - Weź to zanieś do kociarni i się wynoś, denerwujesz mnie.
<Jałowcowy Świt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz