Pociągnęła nosem, próbując uspokoić płacz.
– J-jak ty... Ty byłeś... – próbowała skleić sensowne zdanie, jednak na ten moment cokolwiek poza dukaniem i obrażaniem tego mysiego móżdżka było nazbyt wymagające. Po cichu liczyła nie tak szybko otrząsnąć się z szoku, wiedziała bowiem, że kiedy już to zrobi spłonie ze wstydu. Niecodziennie przecież okazywała względem Mokrego jakiekolwiek emocje, a co dopiero troskę. Jeszcze pomyśli, że jej zależy. A co gorsza, będzie miał rację.
– To taka liderowa "sztuczka" – zaśmiał się, dość niezręcznie, jakby sam próbował rozluźnić lekko atmosferę. Teraz zależało mu tylko na tym, aby uspokoić młodą. Jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie. – Mamy po dziewięć żyć, Miodowa Łapo. Zostało mi jeszcze siedem – wyjaśnił. W tym momencie kremowa poczuła, jak przypływa do niej gwałtowna fala złości.
– I m-m-mówisz mi to dopiero teraz?! – krzyknęła, zaskakując kocura. Jej ocsy wciąż lśniły od łez. – Myślałam, że umarłeś. M-myślałam... – Ponownie się rozpłakała, czując się, jak bezsilny kociak. Uch, jakie to wszystko jest głupie. Jakie bez sensu...
– No już, Miodowa Łapo... – kocur dźwignął się do niej i położył głowę na jej karku, w czułym geście. – Już jestem. Już wszystko dobrze, słyszysz?
Normalnie pewnie odepchnęłaby go i zaczęła krzyczeć, co on wyprawia. Teraz jednak odsunęła się delikatnie, aby się odwrócić i sama wtulić w jego bok. Wówczas zdała sobie sprawę, jak dawno nikogo nie przytulała. Ostatni raz pewnie był gdzieś za kociaka, gdy jeszcze mieszkała u swoich dwunożnych. Pociągnęła nosem, powtarzając sobie w duchu, że już wszystko dobrze. Gdzieś za nimi rozległy się kolejne pioruny, które ją otrzeźwiły. Nie byli tutaj bezpieczni, burza przecież nie minęła.
– P-powinniśmy iść... – szepnęła, nie ruszając się jednak z miejsca. – Boli cię?
< Mokra Gwiazdko? uwu>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz