Czarna kotka miała już podążyć w stronę legowiska uczniów, gdy jej oczom ukazał się malutki, biały kształt, odważnie kroczący w stronę wyjścia z obozu. Poruszyła z zainteresowaniem wąsami. No proszę, czyżby mała wyprawa kociaka? Wolała nie ryzykować życiem kolejnego malucha. Po epidemii już i tak stracili dużo pobratymców, natomiast dwójka kociaków Agrest również dawno odeszła z tego świata. Czarny ogon zagrodził więc mu wyjście. Aż dziwne, że reszta członków Klanu Lisa (no poza porannym patrolem) jeszcze się nie obudziła.
— Dokąd się wybierasz, mały? Poza obozem jest niebezpiecznie. — mruknęła łagodnym głosem.
Kocurek obrzucił ją nieprzychylnym spojrzeniem zielonych ślepi. Szyszka bez większego trudu, domyśliła się czyim dzieckiem jest ów bialasek. To fajnie, że trafiła się okazja do rozmowy, a nie tylko spoglądania z daleka, jak malutkie kulki przewracają się z boku na bok, przy swojej matce.
— Nie twoja strona, lisi bobku. — mruknął, próbując ją wyminąć.
Na jego nieszczęście, ogon Szyszki wciąż odpychał go od wyjścia. Skrzywiła się.
— Chyba twoja mama powinna ciebie nauczyć, że powinno się mówić bardziej... ładnie. — miauknęła spokojnie.
W odpowiedzi otrzymała głośne prychnięcie, połączone z ostentacyjnym odwróceniem się i odejściem w przeciwną stronę, najwyraźniej wciąż próbując wymknąć się z obozu, tylko tym razem inną stroną. Pozostawiła dalsze zadanie pilnowania malucha karmicielce. Sama powoli skierowała się do legowiska uczniów, od razu rozglądając się po ciemnym wnętrzu, w poszukiwaniu swoich uczniów. Widok córki Bazylii, nasunął jej na pysk uśmiech. Trąciła koteczkę nosem, podobnie robiąc z resztą z Pędrakiem, chociaż w jego przypadku, musiała powtórzyć swój gest dwa razy mocniej i kilkukrotnie, zanim łaskawie otworzył oczy.
— Macie ochotę na zwiedzenie terenów? Powinniśmy się wyrobić przed wieczorem. — zamruczała czarnulka, podekscytowana pierwszym szkoleniem z Pędrakiem, oraz kolejnym z Ostróżką. Co prawda szylkretka już wcześniej poznała tereny Klanu Lisa, podczas ich lekcji, ale musiała jeszcze wszystko powtórzyć dla utrwalenia.
W towarzyszącej radości Ostróżki, oraz niezadowoleniu Pędraka, jak i własnemu podekscytowaniu, mogli w trójkę opuścić obóz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz