Siedziała za głazem, głęboko oddychając. Za fragmentem skały
toczyła się absurdalna bitwa. Nie sposób było przeoczyć takich epitetów jak kocia strawa wron, lisie
łajno i tym podobne…
Aroniowy Podmuch nie sądził, że stanie się masochistą i
pozwoli kiedykolwiek jakiemuś pieszczoszkowi zaszarżować na swoje ego. Nawet
nie miał tego w planach, każda osoba, która śmiała się go znieważyć, powinna
zostać spalona!!! Ale gdy w obieg wchodziła jego przyjaźń ze Słodkim Językiem,
postanowił po prostu się poddać. Poczuł, że ich relacja nie jest mu obojętna,
zastanawiał się nad tym, co doprowadziło go do takiej słabości. Dlaczego tak
zależało mu na dobrych relacjach z dziwnopyską samicą?
Słodka była roztargniona, w jej głowie rodziły się dwa
dylematy. Miała kilka możliwości, mogła pomóc czarno-białemu lub poczekać na
pomoc. Z kolei stwierdziła, że powinna wynagrodzić mu jego cierpienie i uknuć
trojański plan.
Wbiła pazury w ziemię, zagryzając przy tym pyszczek.
Uświadomiła sobie, że przez cały dzień nie próbowała zrozumieć potrzeb i
problemów swojego przyjaciela, lecz kłócąc się z nim, postawiła go w ówczesnej
sytuacji. Kotka zorientowała się, iż sama popełniała błędy, ale nikt jej ich
przecież nawet nie wytykał. Zachowywała się egoistycznie.
Ocknęła się, dopiero gdy Aronia wydał z siebie wystarczająco
głośny pisk. Zadecydowała, trzeba walczyć! Chwyciła w pysk najgrubszy patyk,
zatrzepotała niezdarnie uszami, po czym ruszyła na podbój wyspy.
- Aroniowy Podmuchu! Teraz! – Wyłoniła się zza głazu, a
kawał drewna wyfrunął z jej pyska, wbijając się w przestrzeń. Leciał wprost na
grupę kotów.
Bicolor zmrużył oczy, ledwo kontaktując ze światem. Myślał,
że patyk to kolejna broń piekielnych istot, w sumie wszystko było mu jedno czy
nim dostanie, czy nie. Ból przechodził od jego kręgosłupa, aż po sam koniec
ogona.
Czekał, ale nic nie poczuł. Wyjrzał spod powiek, Mucha
trzymała oręż w pysku, najwidoczniej sama zdezorientowana pytaniem, skąd się
tam znalazł.
Poczuł zapach perski, tak bardzo śmierdziała rybami i
Pstrągowym Pyskiem (podejrzane), że magicznie nabrał ochoty do walki! Medyczka
delikatnie zepchnęła z jego ogona najbardziej niemiłe stworzenie na terenie
Klanu Nocy.
- Niezłego masz cela. – Parsknął, sycząc z bólu, Wężykiem na
szczęście nie musiał się za bardzo przejmować.
Słodki Język nie ociągała się, chwyciła kocura i zniknęła
wraz z nim w morzu krzewów.
- Myślisz, że to kociaki czy raczej potwory? Są powolne i głodne, ale mamy chwilę, zanim
nas znajdą. Przede wszystkim nie możemy im zrobić krzywdy, trzeba się na nich
zemścić z klasą… - Spojrzała na niego. – Wszystko w… Porządku? – Na jej
pyszczku pojawił się grymas. – Ech, przepraszam…
- Za co? Przecież to te gnoje mnie tak urządziły. – Fuknął czarno-biały,
liżąc swoje świeże rany.
- Nie o to mi chodzi. – Medyczka odwróciła łebek w bok. –
Czy… Możemy zapomnieć o całej sytuacji? W sumie to było całkiem zabawne, nigdy
nie wpadłabym na to, że można komuś, wepchnąć rybę do gardła. – Cicho się
zaśmiała. – Ale następnym razem, jeśli będziesz miał jakieś problemy, to
przyjdź po prostu do mnie, okej? Nie rozwiązuj ich w ten sposób. – Oczy Słodkiej
delikatnie się zaszkliły.
Syn Ognistego Kroku po prostu siedział zmieszany i
przysłuchiwał się lamentom samicy. To wszystko było… Niezręczne.
- Na ciernie, no już, bo się zaraz poryczysz… - Niechętnie i
niezbyt śmiało objął ją ogonem. Nie za bardzo znał się na takich sprawach – To,
jaki jest plan?
***
Dwójka dorosłych kotów wyłoniła się z cienia. Nie minęła
chwila, a Mucha, Ropucha oraz Wężyk zdążyli na nich napaść. Wojownik położył
się na piachu, udając rozpaczliwie cierpiącego, dokładnie to samo uczyniła po
nim Uzdrowicielka.
- Ha! Wygraliśmy! A teraz błagajcie nas o litość rybojady,
może jej wam okażemy! – Zawołała triumfalnie Mucha.
Aroniowy Podmuch uśmiechnął się przebiegle. Plan jego
przyjaciółki był jeszcze lepszy od spalania kociąt na stosie. Nie mógł przestać
odczuwać satysfakcji po tym, kiedy cień trójki maluchów, zniknął pod trzy razy
większym i o wiele groźniejszym. Ich miny były bezcenne. Zdawało mu się, czy
nagle gleba stała się jakoś bardziej wilgotna?
Toż to Pstrągowy Pysk w końcu
nadeszła z karmicielką!
- To chyba WY musicie się teraz poddać. – Puściła Medyczce
oczko. – Chyba Klan Nocy wygrał, więc w nagrodę wybieramy sobie Wasze
niewolnictwo! – Poirytowana przedstawieniem, chwyciła w zęby trójkę, wijących się diabłów i zniknęła
za kolcolistem.
kocham xD
OdpowiedzUsuńAutora czy opowiadanie <3
UsuńLukrc ty znasz odpowiedź
Usuń