Obudziła mnie poranna krzątanina uczniów, którzy powoli wstawali i czyścili sobie futerko. Szybko przesunęłam wzrokiem po całym legowisku. Połowa uczniów już biegła do swoich mentorów zaś druga połowa dokonywała już ostatnich liźnięć na futrze. Spojrzałam przelotnie na swoje futerko brudne jeszcze po wczorajszym treningu i zdecydowałam, że umyję je później. Przebiegłam przez obóz, nie zaczepiając nawet o miejsce na zdobycze (na treningu coś upoluję) i całym pędem pobiegłam pod wielkie drzewo, gdzie miałam się spotkać z burorudą kotką, która już na mnie czekała.
- Mało brakowało, a byś się spóźniła - powiedziała na dzień dobre mentorka.
- Ale się nie spóźniłam - odpowiedziałam z uśmiechem na buzi.
Mentorka odpowiedziała mi tylko uśmiechem i bez dalszych wyjaśnień ruszyła w głąb lasu, a ja za nią. Jak zwykle postarała się obrać jak najgęściej usianą drzewami drogę, do czego, prawdę mówiąc, się nawet przyzwyczaiłam, a przy trudniejszych fragmentach nauczyłam się przechodzić z drzewa na drzewo (Szepczący Wiatr przymykała na to oko, o ile ją doganiałam). Po jakimś czasie zorientowałam się, że przechodzimy tuż obok strumyka, a Szepczący Wiatr zaczyna powoli zwalniać.
Na szczęście brzeg był tu obrośnięty drzewami i korzenie mocno trzymały ziemię, żeby się nie osuwała lub nie zamieniła się w błoto tak jak ziemia po drugiej stronie strumyczka. Jedynymi drzewami, jakie można było, zobaczyć na tamtym płaskim terenie były cztery brzozy zupełnie takie jak z Białych Pni. Z tą różnicą, że były tylko cztery. Ten teren był naprawdę przedziwaczny i taki... pusty. Nawet słońce tutaj wydawało się takie upalne, gorące i nieprzyjazne. Popatrzyłam głębiej w strumyk i przypomniało mi się, jak zawsze mu się przyglądałam, gdy byłam jeszcze kociakiem. Wymykałam się spod opiekuńczych łap mamy i wspinałam się na najbliższe drzewo, by z wysokości oglądać tereny wokół obozu i snuć marzenia o moich podróżach w te jak mi się wydawało odległe miejsca. Ledwo zauważyłam, kiedy obydwie stanęłyśmy. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam na swoje odbicie w tafli wody. Nagle w moją stronę coś wyskoczyło. Przestraszona pisnęłam i walnęłam tę rzecz łapą. Małe zwierzątko przeleciało kawałek w powietrzu i uderzyła z cichym plaśnięciem o drzewo. Zdziwiona schyliłam się nad tym stworzeniem, które zaczęło be opamiętania wyginać się na wszystkie strony. Niepewna zrobiłam kilka kroków do tyłu, na co moja mentorka zaśmiała się szczerze.
- To ryba kupo futra.
W odpowiedzi tylko cicho prychnęłam i ostrożnie trąciłam tą "rybę" łapą. Moja mentorka na to tylko pokręciła głową i złapała piszczkę (o ile tym mianem określa się także ryby) za kark (gdzie one go w ogóle mają?).
Ofiara była mała, ale i tak nie mogłam się doczekać, aż rodzeństwo zobaczy moje znalezisko. Ciekawe czy oni też mają takie interesujące lekcje? Pomimo moich próśb nie poszliśmy dalej by coś jeszcze upolować, ale zamiast tego zrobiliśmy sobie jeszcze kilka biegów przełajowych, póki zmęczona nie położyłam się rozgrzana w strumyku przy Drodze Grzmotu. Mentorka, ignorując moje położenie, zaczęła mi, zamiast biegów zadawać pytania, dotyczące innych klanów.
- Jaki jest największy atut wojowników Klanu Burzy?
- Szybkość.
- Kto jest liderem Klanu Nocy?
- Pewnie jakaś Gwiazda.
- Nocna Łapo za niedługo zebranie wysil się.
- Agrestowa Gwiazda?
- Nie, Jagodowa Gwiazda.
- OK. Jagodowa Gwiazda jest liderem Klanu Nocy.
I tak w kółko do czasu aż chwilowo przestały mnie boleć łapy, moje futro przestało chociaż trochę przypominać jeden wielki zlepek, a mój mózg zamienił się w papkę. W drodze powrotnej upolowałam jeszcze jednego powolnego gołębia i powolnym marszem dotarliśmy do obozu, gdzie chwyciłam rybę i jakiegoś zajączka, którego zjadłam ze smakiem. W legowisku czekało już sporo uczniów, którzy wymieniali się wrażeniami z dzisiejszego dnia. Opowiedziałam trochę rodzeństwu o rybie, którą złapałam i szybko zasnęłam.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz