- Dałabym radę, ale jak ze mną pójdziesz, będzie to wyglądało bardziej realistycznie - powiedziałam nie pewnie. Prawda, była taka, że pewnie bym się zacięła w środku zdania i nie pamiętała co powiedzieć, więc pójście z rudzielcem wydawało mi się wygodniejsze. Ten lekko skarcił mnie wzrokiem, ale wstał i podszedł do legowiska medyczki, a ja cicho podreptałam za nim.
- Co was do mnie sprowadza - spytała wesoło medyczka. Wąsata Łapa spojrzał na mnie, ale stres przed niewypaleniem planu, był zbyt duży i sparaliżował mi głos.
- Bo... - zaczęłam, głos mi się łamał. Braciszek, widząc to, postanowił zabrać sprawy w swoje łapy.
- Spopielona Łapa, była na treningu, w pewnym momencie zaatakował ją jakiś wąż, była pod zbyt dużą presją i nie pamięta, jaki to. Najgorsze to, że była w takim szoku, że nie do końca wie, czy ten wąż ją ugryzł, czy nie - powiedział, z takim zaangażowaniem, że ja bym nawet mu uwierzyła, chociaż znam jego talenty.
- Choć szybko muszę cię zbadać, jeśli to była żmija... - Burzowe Futro, była zaszokowana zaistniałą sytuacją. Szybko wzięła mnie i kazała się nie ruszać. Obejrzała moje łapy, pyszczek, kark i tors, nawet kilka razy, ale niczego nie znalazła. Spojrzała się na nas niepewnie. W mojej twarzy było widać przerażenie, więc pewnie dlatego nie dociekała czy to była prawda - Następnym razem uważaj, tym razem cię nie ugryzła, lecz to nie znaczy, że kiedyś będzie tak samo - szybko wyszliśmy z legowiska niebieskiej kotki.
- Nie myśl, że następnym razem, będę ci wymyślał, historyjkę - powiedział stanowczo Wąsata Łapa. Chciałam mu odpowiedzieć, ale w wejściu zobaczyliśmy naszych mentorów z łupami w pysku. Szybko podbiegliśmy do nich.
- Coz jej jes? - spytał niewyraźnie zastępca.
- Całe szczęście nie - odpowiedziałam.
- Nic upolowaliście, więc razem z Płonącym Grzbietem zadecydowaliśmy, że pójdziecie na patrol łowiecki - powiedział mój mentor - siostrzeniec po odłożeniu zwierzyny na stos - pójdziecie tam wraz z Szepczącym Wiatrem i Różanym Polem, a ciebie powiedział do mnie, nauczę polowania na węże - dokończył. Szybko podbiegliśmy do reszty patrolu myśliwskiego, który na nas czekał.
- Gdzie pójdziemy? - spytałam siostrę, a ta się zamyśliła.
- Na Wielką Polanę - wreszcie powiedziała.
<Wąs? Masz, nabij sobie na swoje dziecie :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz