- Blady Świcie, co z moim treningiem? - zapytała, starając się unikać kontaktu wzrokowego z samcem.
Łaciata kotka zdezorientowana popatrzyła w prawo i lewo, jakby zastanawiając się, czy uczennica mówiła właśnie do niej. Potrząsnęła głową oprzytomniona, a następnie spojrzała na Rozmyty Pył, ignorując pytanie młodej.
- Masz mi coś ważnego do przekazania? - spytała, przekrzywiając lekko łebek. - Mam tutaj niecierpliwą kupę futra to wytrenowania... - dodała już trochę ciszej, spoglądając na ziemię, tym samym ponaglając wojownika do odpowiedzi.
- Oh, no... Tak. Chciałem ci zaproponować wspólne polowanie - odparł szybko.
Zanim Blady Świt zdążyła odpowiedzieć, Słoneczna Łapa otworzyła swój beżowy pyszczek, zabierając głos.
- Ja chcę pójść z wami! - zażądała stanowczo, tupiąc przednią łapą.
Wyglądała na bardzo zdecydowaną. W innych okolicznościach jej mentorka zapewne dałaby młodej pysk, lecz teraz była cała w skowronkach, przez co cała złość wyparowała z niej.
- Myślę, że to dobry pomysł - stwierdziła łaciata, kiwając głową z aprobatą.
Rozmyty Pył nie wyglądał na zadowolonego, aczkolwiek zaakceptował decyzję bliskiej mu kotki. Zaczął maszerować w stronę wyjścia z obozu, a zaraz za nim podążyły Blady Świt oraz jej terminatorka.
* * *
Słońce znikało już za koronami drzew, sprawiając, że las z każdym przebyciem długości pnia stawał się coraz to ciemniejszy. Gromadka licząca sobie trzy koty złapała dwa zające oraz jedną wiewiórkę, z czego ta ostatnia zdobycz należała do Słonecznej Łapy. Mistrzyni pochwaliła ją, co było dosyć rzadkim zjawiskiem. Czarno-biała kotka zaczęła oswajać się z podopieczną, starając się nawiązać z nią bliższy kontakt. Gwiezdni jednak nie chcieli, aby tak się stało. W jaki sposób temu zaradzili? Nasłali młodego lisa na towarzyszów. Teoretycznie para wojowników oraz uczennica z doświadczeniem winni sobie poradzić z tym drapieżnikiem. Praktycznie było inaczej. Słoneczna Łapa jako pierwsza zaatakowała rude stworzenie, chcąc pokazać, że nie boi się takiego wyzwania. Zaraz po niej na intruza rzucił się Rozmyty Pył, a na samym końcu - Blady Świt. Pręgowany kocur zahaczył pazurami za kark lisa, starając się jak najbardziej poharatać to miejsce. Drapieżnik jęknął pod wpływem bólu, skacząc jak szalony na wszystkie strony. Łaciata wojowniczka obrała sobie za cel nogi oraz pysk przeciwnika. Raz po raz starała się trafiać łapą w oczy wroga - a jak to się nie udawało, to łapała kłami za kończyny rudego zwierzęcia. To jednak szybko odepchnęło kocicę, która przekoziołkowała po ziemi. Widząc to, Słoneczna Łapa zażarcie próbowała się dostać tam, gdzie Blady Świt. Skończyła podobnie jak mentorka... Tylko z gorszymi skutkami. Drapieżnik chwycił ją za szyję, zaciskając mocno swe szczęki. Oczy uczennicy pokryły się mgłą, a dawna błękitna barwa wyglądała prawie na białą. Zielonooka patrzyła na to z niedowierzaniem, a pojedyncza łza spłynęła po jej poliku, aby chwilę później uderzyć o ziemię i zmieszać się z krwią. Intruz odrzucił truchło na kilkanaście długości ogona od siebie. Rozmyty Pył ześlizgnął się z lisa, a następnie przejechał pazurami po jego oczach. To natychmiastowo oślepiło drapieżnika. Kocur podbiegł do Bladego Świtu, próbując ją podnieść.
- Nie damy sobie rady! - krzyknął do niej, jakby ignorując w ogóle to, że ktoś tutaj zginął.
- A co ze Słoneczną Łapą?... - wydusiła z siebie kocica.
- Później po nią wrócimy, a teraz chodź! - pociągnął ją za kark, tym samym zmuszając do tego, aby Blady Świt pobiegła za nim; nawet, jeśli było to wbrew jej woli.
* * *
Rozmyty Pył oraz Blady Świt leżeli wtuleni w siebie na skraju obozu. Czarno-biała kotka nie odniosła poważniejszych ran, a pręgowany kocur stwierdził, że wytrzyma te kilka zadrapań, które sprawił mu lis. Oczywiście obiecał Kwiecistemu Wiatrowi, iż nazajutrz odwiedzi jej legowisko, aby ta opatrzyła szramy znajdujące się na jego grzbiecie i boku. Teraz najbardziej zależało mu na tym, aby być przy załamanej przyjaciółce - a może nawet ukochanej? Aktualnie to się nie liczyło. Blady Świt potrzebowała wsparcia, ponieważ nawet okazując oschłość Słonecznej Łapie czuła więź, która była ukryta gdzieś głęboko, a wyszła dopiero teraz, pod koniec treningu. Wojowniczka bardzo żałowała swojego postępowania wobec terminatorki. Czuła, że zawiodła wszystkich; Białą Gwiazdę, Lamparci Krok, Sowiego Szpona, Korową Łapę, a nawet Rozmyty Pył. Teraz łkała cicho w długie futro najbliższego jej sercu kocura, licząc na to, iż to wszystko jest złym snem, a ona sama zaraz się obudzi. Nie miała nawet odwagi podejść do ciała Słonecznej Łapy, które już dawno zostało przyniesione do obozu i położone na środku. Wolała, aby to ona tam leżała, a nie ta młoda kotka, która miała przed sobą jeszcze całe życie. Blady Świt lekko odsunęła się od boku Rozmytego Pyłu, spoglądając w jego szarawe oczy.
- To ja t-tam powinnam leż-żeć - powiedziała drżącym głosem. - Słoneczna Łapa miała p-przed s-sobą jeszcze t-t-tyle pięknych księżyców! To wszystko to moja wina...
- Nawet tak nie mów! To nie przez ciebie. Skoro Gwiezdni tak chcieli, to tak też się musiało stać. Ona straciła matkę, brata* oraz siostrę, a teraz może razem z nimi polować na Srebrnej Skórce. Czyż to nie jest wspaniałe? - pocieszał, choć jego głos był bardzo szorstki, aczkolwiek przekonujący.
Rozmyty Pył czule dotknął nosem nosa towarzyszki, po czym przymknął oczy.
- Poza tym... Nie chciałbym ciebie stracić... - oznajmił już ciszej i niepewnie. - Wypełniłaś pustkę w moim sercu i... I B-blady Świcie... J-ja... - jąkał się. - Ja kocham cię.
Obydwoje otworzyli szerzej oczy, a ich serca biły jak szalone. Łaciata spoglądała na niego zdziwiona, nie mogąc wykrztusić żadnego słowa. Nie spodziewała się, że usłyszy coś takiego właśnie w tym dniu. Z jej oczu poleciało kilka łez; nikt jednak nie mógł stwierdzić, czy znaczyły one radość czy żal. Przejechała pudrowym językiem po szarym pysku ukochanego, uśmiechając się szeroko. Przez chwilę zapomniała w ogóle o tym, co zdarzyło się niedawno.
- Ja ciebie również - odpowiedziała, mrucząc głośno.
I trwali tak w błogim stanie, tuląc się wzajemnie. Niestety nie trwało to zbyt długo, bowiem podeszła do nich Korowa Łapa, a na jej pysku malowała się gorycz oraz smutek wywołany stratą siostry.
- B-biała Gwiazda powiedziała, że nad rankiem siostrzyczka zostanie poch-chowana... - miauknęła, pociągając nosem. - Ojciec chciał, ab-byś ty również z n-nami czuwał-ła całą noc... - dodała, a później odeszła.
Blady Świt kiwnęła głową. Wstała, rozciągając kości.
- Idź do Kwiecistego Wiatru, jesteś ranny - poleciła ukochanemu.
- Dobrze, moja pani - zamruczał żartobliwie, ocierając się o jej bok.
Obydwoje skierowali się w inne strony - Rozmyty Pył do legowiska medyka, a jego partnerka do centrum obozu. Tam ujrzała zbezczeszczone ciało swej dawnej uczennicy. Przełknęła ślinę, zbliżając się do niej. Wokoło trawa pokryta była krwią, która w świetle księżyca zdawała się być rosą, tyle że o czerwonej barwie. Blady Świt zbliżyła się do truchła, dotykając je nosem. Wyszeptała przeprosiny za wszystkie nieprzyjemne rzeczy, które kiedykolwiek wyrządziła martwej. Łaciata uniosła pysk do góry. Jedna z gwiazd zabłysnęła mocniej, co kocica odebrała jako znak od Słonecznej Łapy. Mimowolnie uśmiechnęła się delikatnie, a potem ułożyła obok martwej, trwając już tak do rana.
* * *
Pomimo tego zdarzenia życie w obozie musiało trwać dalej. Lamparci Krok postanowił wysyłać patrole gęściej, co skutkowało tym, że w jednym dniu około czterech-pięciu grup obserwowało tereny Klanu Burzy. Było to dobre rozwiązanie.
Blady Świt właśnie przemykała pomiędzy długimi źdźbłami wysokiej trawy, której było od groma w okolicy. Tutaj też najczęściej spotkać można było zające i króliki, czyli przysmaki Burzowców. Cóż, tym razem kotka natknęła się na coś innego; coś, co chyba bardziej ją radowało. Mianowicie spotkała Rozmyty Pył. Ujrzawszy ukochaną, kocur uśmiechnął się szeroko, a następnie podbiegł do niej, mrucząc głośno. Otarli się pyskami o siebie.
- Kwiecisty Wiatr pozwoliła ci tak szybko opuścić obóz? - zapytała, przekrzywiając głowę.
- Nie do końca... Szczerze mówiąc to uciekłem przy pierwszej lepszej okazji. Nie mam ochoty siedzieć tam kolejny księżyc! - zaprotestował, śmiejąc się.
- Ale się z ciebie buntownik zrobił - stwierdziła, przewracając wojownika na ziemię i przygwożdżając go do gleby. Następnie polizała go w pysk, a ten zaczął pieszczotliwie gryźć jej ucho. Kotka odsunęła się, udając oburzoną.
- Jak to? Ty z zębami do mnie? Jak śmiesz! - zachichotała, a następnie odskoczyła od Rozmytego Pyłu, mknąc przed siebie.
Blady Świt celowo biegła wolno, bowiem wiedziała, że jest szybsza od ukochanego. W ten sposób kocur bardzo szybko ją dogonił, przewracając ich oboje. Leżąc na plecach zaśmiali się głośno, przez co najpewniej wypłoszyli całą zwierzynę z okolicy. Ponownie poczęli delikatnie się gryźć - od ogona po uszy. Później się przewracali, aż w końcu Rozmyty Pył wskoczył kotce na plecy, nawet nieświadomie wyglądając na chętnego do pewnych niecnych czynów. Blady Świt od razu zorientowała się, że to wygląda dziwnie. W pierwszej chwili chciała odsunąć się, lecz później poczuła ciepło zalewające całe jej ciało, które sprawiło, że zapragnęła większej bliskości ze strony kocura. Przysunęła się do niego bliżej, a ten nachylił się nad jej uchem.
- Zacznij już myśleć nad imionami... - zamruczał, po czym chwycił kotkę za kark.
<koniec. każdy wie, co teraz zaczęli robić, ok>
wysyłałam to w dwóch wiadomościach...
OdpowiedzUsuń~ krulik
Co do tego polowania razem z zmarłą rodzinką Słonecznej w Srebrnej Skórce, zacytuje słowa Bladziocha "Choć... Nie, pieszczochy nie idą do tak zaszczytnego miejsca jak Gwiezdny Klan" więc definitywnie nie powinnam tam polować z Ciemną, a teraz do widzenia. Ide publikowąć post o umarciu
OdpowiedzUsuńBardzo długo trwała ich żałoba
OdpowiedzUsuń