Na początku wystraszyłem się, że tej kotce może towarzyszyć jakiś wojownik, ale nie poczułem wrogiego zapachu.
- Tylko ja? - prychnąłem. - Powinnaś podkulić ogon i uciekać do obozu koteczko!
- Jesteś zabawny! - zachichotała. Sierść na karku aż mi się zjeżyła na te słowa.
- Chyba zapomniałaś, że rozmawiasz z uczniem wrogiego klanu? - syknąłem. - Jak chcesz, to ci przypomnę!
Kotka odskoczyła w tył. Była lekko wystraszona moją groźbą, ale wyraźnie nie potraktowała jej zbyt poważnie.
- Co robisz na terytorium Klanu Burzy? - prychnąłem. Kotka jakby się rozluźniła.
- Klanu Burzy? Nawet nie zauważyłam, kiedy przekroczyłam granicę... - zawiodła się. - Wybacz... Ty też ostatnio wkroczyłeś na tereny Klanu Nocy.
- Nie wchodzę na wasze cuchnące rybami terytorium! Na naszym wzgórzu jest wystarczająco dużo smakowitych królików i nornic. Ty i twój mentor po prostu ostatnio się zagapiliście!
- Może tak było, a może nie? - mruknęła kotka.
- Wracaj do Klanu Nocy, albo zaprowadzę cię do mojego lidera! - syknąłem.
- Nie zapominaj o długu. Wieczorny Blask mógł cię z łatwością dorwać!
Wieczorny Blask? Pamiętam, jak tata mi o nim mówił. Byli braćmi. Ale tata mówił też, że Wieczorny Blask jest taki, jak ich ojciec. Chyba naprawdę mam u tej uczennicy spory dług wdzięczności.
- Wiesz, kim jestem? - spytałem. Kotka spojrzała na mnie z kpiną.
- Lamparcia Łapa, uczeń Klanu Burzy - parsknęła. - O co ci teraz chodzi?
- O nic ważnego - odpowiedziałem. - Dobra. Nie powiem nikomu, ze cię spotkałem, obiecaj, ze ty też nie powiesz!
- Spoko, obiecuję - powiedziała wstając.
- Dobra, zmykaj! Zanim patrol dotrze w tą okolicę.
Kotka kiwnęła głową i pobiegła w kierunku swojego terytorium. Przez chwilę widziałem jeszcze jej ogon wysunięty ponad trawę, ale po chwili zniknął w jej gąszczu. Odczekałem chwilę i zacząłem wracać do miejsca, gdzie zakopałem zdobycz. Odkryłem ją, wziąłem w pyszczek i ruszyłem do obozu.
- Mój uczeń nigdy nie wraca do obozu bez zdobyczy! - zawołała z uśmiechem Biała Mgła, kiedy wchodziłem do obozu. Odłożyłem królika na stos i podszedłem do mistrzyni.
- Dziękuję za komplement Biała Mgło - powiedziałem. Kotka pociągnęła czujnie nosem.
- Klan Nocy...
- Polowałem na granicy! - szybko się usprawiedliwiłem. Zastępczyni spojrzała na mnie krzywo, ale nie komentowała.
- Chciałabym zrobić ci kolejny sprawdzian umiejętności - mruknęła. - Najlepiej jutro...
- Brzmi ekscytująco! - zamruczałem.
- Oczywiście. Bądź jutro wyspany.
Kiwnąłem głową i podbiegłem do stosu ze zdobyczami. Wziąłem sobie małego wróbla i udałem się do legowiska uczniów, aby go zjeść. Po posiłku zasnąłem.
Złapanie królika wymaga refleksu, na szczęście zostałem obdarzony długimi łapami, którymi łatwo jest łapać szybką zwierzynę. Nie tylko szybko doganiam ofiarę, ale też łatwiej mi ją chwycić. Tak więc kiedy dopadłem trzeciego dziś królika zacząłem się zastanawiać, czy to nie lekka przesada. Jeszcze ich w porze nagich drzew zabraknie!
Przysiadłem sobie na chwilę, aby odpocząć, kiedy zobaczyłem srebrzystą kitę wystającą ponad trawę. O nie.
Wiedziałem, że moja mentorka mnie obserwuje. Nie mogę znów dzielić języków z wrogiem! Nie mogę też zostawić tego bez reakcji!
Lekko spanikowałem, ale ostatecznie wziąłem się w garść i ruszyłem w kierunku kotki. Już jej to mówiłem - niech nie przychodzi! Od razu na nią wpadłem i przydusiłem do ziemi.
<Mglista Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz