Kiedy obudziła się z tego pięknego snu, nadal uśmiechała się pamiętając tamten szelest liści i inne odgłosy. Przez moment była pewna, że to nie sen, że nadal tam jest i nie musi martwić się tym, że właściciele i przyjaciele będą się o nią martwić. Ale zaraz uśmiech zniknął z jej pyszczka. Była w miejscu, które jeszcze kilka dni wcześniej niezwykle kochała i nie wyobrażała sobie nie życia w nim. A teraz pragnęła odejścia stąd, zapomnienia i szczęśliwego życia w lesie. Leżała w swoim miękkim legowisku, w którym było tak miło, że zwykle nie chciało jej się stąd wstawać. Teraz podniosła się natychmiast, z obawą, że jeśli przypomni sobie o czymś dobrym związanym z tym miejscem, nie będzie już chciała odejść. Postanowiła już, co zrobi. Będzie wolna. Podeszła do swojej miski, oczywiście napełnionej karmą. Przypomniała sobie o tym, co słyszała w lesie. Od razu odechciało jej się jeść. Ale mimo tego zjadła trochę, wiedząc, że tam, gdzie się wybiera, pełny brzuch jej się przyda. Szła przez dom swoich właścicieli, patrząc na wszystko po raz ostatni. Potem weszła do pewnego pomieszczenia, które ludzie nazywali sypialnią. Tam, na bardzo, bardzo dużym legowisku leżeli jej właściciele. Kotka wskoczyła na brzeg łóżka i usiadła. Siedziała tak i patrzyła na nich długo; Wiedziała, że to prawdopodobnie ostatni dzień, kiedy ich widzi. Była przez to smutna, ale chęć życia w lesie była silniejsza. Chodziła tak po mieszkaniu ludzi, aż ci się nie obudzili i jej nie wypuścili. Wychodząc na zewnątrz popatrzyła na nich po raz ostatni.
Potem poszła do swoich przyjaciół. Czekała na nich, miauczała, żeby ich poinformować o tym, że tutaj jest. Na szczęście w końcu zostali wypuszczeni przez właścicieli. Opowiedziała im o tym, że zamierza odejść do lasu. Nie podobał im się ten pomysł, widziała to po nich. Starali się ją przekonać i jak ostatnio, gdy odchodziła, mówili, że będą tęsknić. Azalea nie mogła ich zostawić na zawsze. Obiecała im, że wkrótce ich znów odwiedzi.
Potem wyruszyła w stronę lasu. Żeby żyć, jak dziki kot. Jako dziki kot.
***
Kiedy już pospacerowała po tym przepięknym miejscu, postanowiła, że opowie o tym, co się stało, Płomiennej Pieśni. Polubiła go. Pamiętała mniej-więcej, gdzie widziała go kiedy dzika kotka ją do niego zaprowadziła, więc tam poszła. I była świadkiem pewnego niezbyt miłego zdarzenia. Przez chwilę stała, niepewna, czy powinna odejść czy nie, ale w końcu zdecydowała się na to drugie. Szła powoli. Popatrzyła na kocura smutnym i lekko przestraszonym wzrokiem.
Nie wiedziała za bardzo co powiedzieć, jak się zachować. Nigdy nie przeżyła czegoś takiego. Podeszła nieco bliżej, ale nadal nie wiedziała, czy może usiąść obok Płomiennej Pieśni.
- Przykro mi... - powiedziała cicho. Popatrzyła na swoje łapy, niepewna tego, co robić. - Chcesz zostać sam? - zapytała po chwili milczenia. Kocur może tego w tej chwili potrzebować, ale jeśli nie... Może Azalea mogłaby dotrzymać mu towarzystwa i go pocieszyć?
Płomienny?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz