- Lea, jesteś pewna? Moja matka mi opowiadała, że tam była i jest bardzo niebezpiecznie! - odezwała się przyjaciółka kotki, niebiesko-szara, mająca piękne, błękitne oczy. - Wiesz, że będziemy się o ciebie martwić. Twoi właściciele też.
- Spokojnie! Przecież wiecie, że dam sobie radę. Zawsze mogę stamtąd uciec. Po prostu... Chcę zobaczyć te dzikie koty i się z nimi zaprzyjaźnić. - odpowiedziała Azalea. Zawsze starała się zaprzyjaźniać z kotami, które spotykała. Zawsze jej się udawało. Miała nadzieję, że tym razem też tak będzie.
Podszedł do nich brązowy, pręgowany kocur z bladozielonymi oczami i mała, czarna koteczka z żółtymi oczami, którą niedawno zaadoptowali jego właściciele.
- Będziemy na ciebie czekać, Lea. - powiedział kocur. W jego oczach widać było smutek. Ale czarna koteczka stojąca tuż obok niego uśmiechała się.
- Obiecaj, że jak wrócisz, opowiesz mi o tych kotach! - pisnęła, podbiegając do Azalei. Popatrzyła jej w oczy najbardziej uroczym wzrokiem, jakim potrafiła. Jasna kotka uśmiechnęła się i polizała kociaka pomiędzy uszami.
- Dobrze, obiecuję. - miauknęła. - A teraz... chyba pora żebym poszła. - popatrzyła na swoich przyjaciół, nadal się uśmiechając. Nie chciała, żeby się o nią martwili. Nie rozumiała nawet, dlaczego uważają, że tam jest niebezpiecznie. Przecież ona tylko chce zaprzyjaźnić się z tamtymi kotami! Wróci do nich bardzo szybko i opowie im, jak wspaniałe było i ile miłych kotów poznała! Była pewna, że nie może jej tam spotkać nic złego.
Pożegnała się z przyjaciółmi po raz ostatni, a następnie pobiegła przed siebie, w stronę lasu. Nie mogła się już doczekać aż spotka pierwszego dzikiego kota...
***
Szła przez las, z zachwytem obserwując wszystko wokół. Nie było tu żadnych ludzi ani ich Gniazd, nie było ich Potworów, były tylko rośliny, dużo roślin. I to innych, niż te, które mieli na podwórku jej właściciele! Wszystko pachniało również inaczej. Dlaczego było tam tak pusto? Nie rozumiała. Czy żaden z tych dzikich kotów tutaj nie chodzi? Przecież ich chyba jest dużo, prawda? Gdzie w takim razie mogą być? Azalea nie wiedziała, więc ciągle się tylko rozglądała, zaglądała w różne miejsca i węszyła. Było tu wiele dziwnych zapachów których nie znała.
Szła tak i szła. W końcu zaczęła tracić nadzieję na odnalezienie dzikich kotów i zastanawiała się,czy może ktoś tego sobie po prostu nie wymyślił. Ale jeszcze się nie poddała. Nie chciała wracać do domu z niczym, nie chciała zawieść małej koteczki, której obiecała, że opowie jej o dzikich kotach! Nie mogła tego zrobić. Musi znaleźć te koty! Na tą myśl poczuła przypływ odwagi. Uśmiechnęła się lekko. Te koty muszą gdzieś tutaj być!
Szukała tak jeszcze trochę czasu i w końcu coś się stało. Zobaczyła przed sobą jakiegoś kota wychodzącego zza drzewa. Uśmiechnęła się lekko i powoli podeszła, uważając, że na pewno będzie miły.
- Cześć! Jestem Azalea. - przedstawiła się. - Jesteś dzikim kotem? - zapytała.
Szła tak i szła. W końcu zaczęła tracić nadzieję na odnalezienie dzikich kotów i zastanawiała się,czy może ktoś tego sobie po prostu nie wymyślił. Ale jeszcze się nie poddała. Nie chciała wracać do domu z niczym, nie chciała zawieść małej koteczki, której obiecała, że opowie jej o dzikich kotach! Nie mogła tego zrobić. Musi znaleźć te koty! Na tą myśl poczuła przypływ odwagi. Uśmiechnęła się lekko. Te koty muszą gdzieś tutaj być!
Szukała tak jeszcze trochę czasu i w końcu coś się stało. Zobaczyła przed sobą jakiegoś kota wychodzącego zza drzewa. Uśmiechnęła się lekko i powoli podeszła, uważając, że na pewno będzie miły.
- Cześć! Jestem Azalea. - przedstawiła się. - Jesteś dzikim kotem? - zapytała.
Ktoś?
Zapraszam każdego chętnego :'D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz