—...Tęsknie za wami. — wbił w nią ogromne, smutne oczka.
Poczuła, jak rozpada się na milion małych kawałeczków. Złapała kociaka i przytuliła mocniej.
— Oh ja za tobą też! Każdym dniem i nocą, mój mały Wróbelku! — zamiauczała, jak rodowita ciotka. — Jak urosłeś, jejku. Zaraz zaczną się za tobą panny rozglądać.
Kociak zdawał się być zdezorientowany z lekka.
— Jakie panny?
Traszka uśmiechnęła się głupio.
— Nieważne, słuchaj! Treningi są zajebiste! Tyle się dzieje. Skaczemy, polujemy, biegamy wśród gałęzi drzew tuż przy gwiazdach... Na Wszechmatkę! Jest cudownie. Naprawdę nie mogę się doczekać aż dołączysz. Czuję w tobie wielką moc, me kocię. Szybko awansujesz. — puściła mu oczko.
Larwa otworzył szerzej ślepia.
— Naprawdę? — dopytywał nie wierząc.
Traszka wygładziła dumnie futerko.
— Wszechmatka nigdy się nie myli. — wyszeptała tajemniczo.
Kociak wesoło zatupał łapkami.
— Ale super. Już nie mogę się doczekać. — miauknął, przytulając się do kotki.
Pointka polizała go po czubku łebka.
— Ja też. — przyznała.
* * *
Nie spodziewała się, że skończy się to tak, że Wróbelek ukończy szkolenie przed nią. Oczywiście, była z niego bardzo dumna, a na mianowaniu jak najgłośniej umiała wiwatowała. Lecz gdzieś w środku było jej cholernie wstyd. Niegdyś była dla niego autorytetem, a teraz on ją prześcignął. Ten malutki do niedawna kociak, którego tuliła. Już był dorosłym wojownikiem, a ona wciąż uczniem. Miała ochotę zapaść się gdzieś głęboko pod ziemię! Słysząc głos Larwy, szybko schowała się za drzewem. Nie chciała by widział jak zżera ją zazdrość.
<Wróbelku?>
[Przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz