*przed wojną*
Skinął łbem po czym podążył z kocurem w las. Było spokojnie, lecz ćwierkot przyszłego posiłku roznosił się miło w powietrzu. Czasami zastanawiał się, dlaczego ptaki tak śpiewają. Przecież to była szybka i łatwa droga do śmierci. Rozglądał się po otoczeniu, strzygąc uszami, by wyłapać, na którym drzewie siedzi ofiara. Była to sporej wielkości roślina o grubym pniu. Widząc zdobycz, przystanął, wskazując ją ogonem synowi. Nie siedziała za wysoko. Idealnie.
— Widzisz tego ptaka? — szepnął mu cicho na ucho, nie spuszczając wzroku ze swojej ofiary. — Patrz i ucz się — to powiedziawszy szybko i bezszelestnie przemknął do drzewa, na którym znajdowało się zwierzę. Wspiął się dość sprawnie na górę, po czym skoczył na gałąź, łapiąc zaskoczoną ofiarę praktycznie w locie. Ptak wił mu się w pysku, próbując się uwolnić, lecz jego zębiska trzymały go mocno. Zszedł ze zdobyczą na ziemię, po czym przycisnął łapą do ziemi i skręcił jej kark. Cichy zgrzyt rozległ się po lesie, a śpiew ucichł.
Miał nadzieję, że syn zrozumiał teraz jak ta umiejętność była korzystna. Co z tego, że wyniósł ją z Klanu Klifu? Skoro mógł ją wykorzystać dla dobra Klanu Wilka to nie rozumiał, dlaczego miałby ją ukrywać, czy też o niej zapomnieć. Bez niej nie mógłby dogodzić ojcu, który lubował się w latających piszczkach. Zdobycz, która kręciła się na ziemi, była dość trudna do uchwycenia, ponieważ rzadko schodziły z bezpiecznych drzew. Tam na górze czuły się bezpieczniej, co dawało im przewagę, ponieważ były nieświadome tego, że ktoś mógłby je pochwycić z takiej wysokości.
— No to teraz ty — zwrócił się do kocura, rozglądając po otoczeniu. — Wytrop ptaka, a następnie spróbuj powtórzyć to co widziałeś.
<synu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz