*dawno temu*
Świat zdawał się dziwnym miejscem. Mama była cicha i niechętna do nich odkąd pamiętała. Za każdym razem gdy próbowała się przytulić - odpychała ją. Wtulić się w miękkie futerko - to samo. Nieważne czego próbowało kończyło się tak samo. Lecz nie zamierzała się poddawać. O nie. Miała zapór i błogosławieństwo od samego Klanu Gwiazd. Jeszcze mama oszaleje na jej punkcie. Pokocha ją jak gwiazdy niebo!
Jako, że Słoneczko nie miała zbyt wiele akcesoriów pod łapką, złapała wystający z legowiska mech. Zerkając ukradkowo na mamę, zaczęła go ugniatać i miętolić w pyszczku. A wszystko to by osiągnąć jeden efekt. Dla większego podobieństwa wtarła gdzieniegdzie mokrą ziemię i spojrzała dumnie na swe dzieło.
Była idealna.
— Mamo patrz! — zawołała rodzicielkę.
Kotka niechętnie spojrzała na kupkę mchu o dziwnym kształcie. Równie szybko odwróciła łeb ku ścianie.
— Mamo! No spójrz. To ty! Sama zrobiłam, wiesz? Jesteś dumna? — nie poddawała się.
Szylkretka nie odpowiedziała. Dopiero jak złapała ją za ogon z uśmiechem, biała łapa uderzyła w nią. Zaskoczona upadła na ziemie.
— Ale super zabawa! Jeszcze raz. — znów złapała kitę rodzicielki, czekając na powtórkę.
Trójkolorowe futro zjeżyło się.
— Z-zostaw mnie! — krzyknęła załamującym się głosem kotka.
Słoneczko położyło uszy. Niezbyt rozumiało humorki mamy. Przecież super się bawiły, a teraz była zła.
— Graaad~ Pobaw się ze mną. — zażądała od rodzeństwa, tupiąc łapkami.
<Grad?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz