Potrzebowała spaceru. Takiego zwykłego, by móc poczuć na skórze przyjemne promienie słońca, powąchać kwiaty i posłuchać ptasiego śpiewu. Taka krótka chwila w samotności. Nienawidziła być sama, ale miejscami krótkie wyjście po lesie tam, gdzie ją łapy poniosą bez męczących idiotów pozwalało jej odpocząć.
— Cześć, jestem Krucha! Masz śliczną sierść! — wypaliła obca jej kotka. Cóż, najwyraźniej samotność zakłócona? Mimowolnie jednak się uśmiechnęła, pomimo przeszkodzenia jej. Zmierzyła przed odpowiedzią kotkę od stóp do głów. Cóż, też niczego sobie...
— Ah, dziękuję. Daglezjowa Igła, ale prawdopodobnie już mnie znasz — odparła, mrużąc turkusowe oczy. — Chciało ci się mnie gonić po lesie tylko, by zdradzić swe imię? Podoba mi się — zachichotała, wywracając figlarnie oczami.
— Cóż... Można powiedzieć, że tak — uśmiechnęła się Krucha i usiadła na suchej trawie. — Usłyszałam, że nie jesteś tu od bardzo dawna.
Ruda podniosła jedną brew. Co? Ktoś rozpowiadał już nowym członkom ploty (wprawdzie prawdziwe, ale nadal skandaliczne!) o jej odmiennym pochodzeniu?! Ukryła jednak przed wojowniczką niezadowolony grymas.
— Ty również. Owocowy Las jest dobrym miejscem. Niech zgadnę, jesteś tu nowa i chciałabyś zdobyć sympatię innych owocniaków, nieprawdaż? — Przechyliła głowę.
Kremowa kotka zwinęła końcówkę swojego puszystego, kremowego ogona.
— Masz pewną rację. Lepiej w nowym miejscu chyba robić sobie przyjaciół niż wrogów, prawda?
Daglezjowa Igła uśmiechnęła się po raz kolejny w stronę Kruchej. Cóż, co jej szkodzi? Mają ten sam cel, czyli odnaleźć się w tym środowisku i społeczności. Chętnie użyczy nieco pomocy tej nowej. Choć oddanie tego wszystkiego za darmo, gdy ona księżyce temu musiała zdobywać jakiekolwiek skrawki szacunku i znajomości, bolało jej materialistyczne i zazdrosne serce.
— Och, prawda, prawda — polizała swoją łapę. — Cóż, mam już wielu przyjaciół. Jeśli tylko chcesz mogę ci pomóc się z nimi zapoznać. Jestem pewna, że nie będą mieli nic przeciwko.
<Krucha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz