Unikała Zaskrońca. Czuła oddech Fretki na sobie i jej oddziału. Nie mogła iść do szopy. Wszystko się wyda i wygnają jej z Owocowego Lasu. Skończy gorzej niż swoja zwariowana rodzina. Nie mogła do tego dopuścić. Takie upokorzenie nie wchodziło w grę. Stres zżerał ją od środka. Nerwowo przebierała łapami. Musiała iść na trening. Nie mogła zaniedbać swojej rutyny - wzbudzić podejrzeń zastępczyni.
- Cześć! Jak długo zajęło ci wyrobienie takich mięśni? - padło znikąd.
Stłumiła w sobie zaskoczenie. Łapy stanęły twardo na ziemi. Nie miała zamiaru dać się ośmieszyć. Spojrzała chłodno na nieznaną jej kotkę. Zmierzyła ją spojrzeniem od góry do dołu. Ostatnio zbyt dużo kotów do nich dołączyło. Z każdym było coś nie tak, więc kremowa też musiała coś skrywać. Wydawała się dziwnie przyjazna. Mleczyk zmarszczyła brwi. Takie zwykle okazywały się najgorszymi żmijami.
- Wystarczająco długo. - mruknęła jedynie do kotki.
Wyminęła ją chamsko. Niech sobie nie pomyśli nie wiadomo czego.
- Gwiazdnica. Bryza. Idziemy. - zawołała do nich.
Dwójka uczniów podbiegła do niej. Liliowa wywróciła oczami.
- Ona tylko próbowała być miła! - pouczyła ją Gwiazdnica.
Szylkretka zlustrowała obcą jeszcze raz. Miała w sobie coś, ale nie umiała określić co. Nie ufała jej. Nie da się być dobrym i miłym dla innych za darmo. Każdy czegoś chce.
- Przyłóż się lepiej do nauki, a nie mnie pouczasz. - prychnęła. - Idziemy, szkoda dnia.
- To papa! Do zobaczenia później! - zawołała obca.
Mleczyk przewróciła oczami. Po co to ciągnęła. To nie miało sensu. Widać, że nie chciała z nią rozmawiać.
- Masz jakiś problem do mnie? - podbiła do kremowej.
<Krucha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz