Zalał go sen. Wciąż przeżywał ten koszmar, który miał miejsce. Rybitwa, pazury orzące mu ciało, jego śmiech, krzyk Aksamitki... Nie potrafił tego znieść, szarpał się w objęciach snu, aż nagle poczuł coś na pysku. Parsknął, gwałtownie się przebudzając. Rozejrzał się po miejscu, w którym się znajdował, jakby próbując zrozumieć jak się tu znalazł, po czym spojrzał na kocię, ocierając łapą mokre od łez policzki. Że też mu przyszło płakać przez koszmar i to przy dziecku. Wspaniale.
— Coś złego się panu przyśniło, pozwoliłam więc sobie pana wojownika obudzić — powiedziała córka Piegowatej Mordki.
Wziął głębszy oddech, powoli się rozluźniając. Kociak nie chciał zrobić nic złego. A nawet dobrze uczynił. Uwolnił go z łap przeszłości oraz obaw, które zatruwały mu umysł po powrocie do Klanu Klifu.
— Dziękuję — odpowiedział małej z wdzięcznością słyszalną w głosie.
— Proszę bardzo — odparła, po czym skierowała swoje kroki do kulki mchu.
Zamyślił się na moment, obserwując bawiące się kocię. Była to jedyna rozrywka na jaką mógł sobie pozwolić w tym stanie. Rany pomimo opatrunków, wciąż go szczypały i nie dawały o sobie zapomnieć. Tak jak jego przeszłość.
— Czemu dalej tu jesteś? Gdzie twoje rodzeństwo? — zapytał, ponieważ dziwne dla niego było to, że nikt małej nie pilnował. Miała chyba jeszcze ojca, prawda? Dlaczego pozwalał swojej córce bawić się w tym miejscu? Było tu pełno ziół nieznanego mu pochodzenia, które mogłyby jej zaszkodzić, gdyby wpadła na pomysł ich spożycia.
— Pewnie w żłobku albo gdzieś w obozie — wyjaśniła kotka. — A jestem tu, bo to ciekawe miejsce.
— Ciekawe? — prychnął niedowierzająco. — Szerzy się tu ból i choroba. Interesują cię takie rzeczy?
Naprawdę nie rozumiał tego malucha. Jego zdaniem powinna wracać do żłobka. Nawet jeśli wykazywała taką dziwną tendencję do okazywania zachwytu miejscem, które służyło dla opatrywania rannych.
— Dzięki obserwowaniu można się wiele nauczyć, wie pan?
— A czego się już nauczyłaś? — zapytał ponurym głosem.
Nie potrafił pojąć zachowania dzieci i chyba jeszcze długo będzie to dla niego coś... obcego.
<Skoczek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz