Jak łatwo zniszczyć mu humor? Wystarczyło wspomnieć o tych bujdach dla kociąt. Sądził, że siostra zmądrzała, skoro opuściła żłobek. Była już dorosła, a dalej miauczała te bzdury. Normalnie jak matka. Widać było po jego pysku, że nie był zadowolony z jej słów.
- Nie wiem o kim mówisz. Bajki mnie niczym nie nagrodzą. To może jedynie inny, żywy kot. - powiedział, widząc jak ta przewróciła na te słowa oczami. Naprawdę? Dalej brnęła w tą dziecinadę?
- A z tobą jak zwykle. Nic cię już pewnie nie przekona co? - zapytała.
- Przekonałby mnie dowód. Nie wiem... Zawołaj ich, niech zejdą z niebios skoro istnieją - zadrwił. - Albo ześlą krwawy deszcz czy inną bzdurę, której nie da się logicznie wytłumaczyć, a wtedy przyjdę do ciebie i przeproszę za śmianie się z twojej wiary.
Tak. To by go wtedy przekonało do wierzenia w te umarlaki. Jakiś namacalny dowód ich ingerencji w świat żywych. Bo jak na razie to każdy mógł sobie miauczeć bzdury. Naiwni tylko w nie wierzyli. On oczywiście był tym mądrzejszym, który nie zamierzał dać się zmanipulować jak inni.
- Nie zamierzam ci niczego udowadniać. Poza tym, myślisz, że gwiezdni ześlą znaki z nieba tylko dlatego, że jakiś uczeń w nich nie wierzy. No ja w to poważnie wątpię. W każdym bądź razie kara od nich cię nie ominie. - ostrzegła go.
Pff... Już się bał. Czekał na tą ich "sprawiedliwość", która miała go dopaść za jego bluźnierstwa. Siostra się zdziwi jak nic go nie spotka. Może jak będzie staruszką to zrozumie, że przez całe życie się myliła co do tych swoich duszków.
- Owszem! Bo gdyby istnieli to chcieliby chyba, by ktoś się nawrócił skoro robię im przykrość! No wybacz siostrzyczko, ale żadna kara mnie nie spotka, wiesz czemu? Bo nie istnieją - Wystawił jej język.
- Chcesz to sobie nie wierz, ja cię tylko ostrzegam. A twoje dziecięce miny nie robią na mnie wrażenia.
- Bardzo się boję - Uśmiechnął się do niej cwaniacko. - Taka dorosła jesteś? A kto nie tak dawno robił mi to? - Złapał ją pod ramię i zaczął czochrać jej łeb łapą.
Nie spodziewała się takiego obrotu wydarzeń i bardzo dobrze! To był atak z zaskoczenia! Gdy ten czochrał jej sierść na czole, srebrna uniosła łeb i spojrzała się na niego złowrogo.
To było takie zabawne! Nawet jej wzrok nie sprawił, że się poddał, chociaż zwolnił ruchy, przygładzając jej sierść na łebku.
- No nie patrz się tak, no... To z miłości do kochanej siostrzyczki.
<Mgiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz