Najbardziej pasującym do niego określeniem, które przywodził jej na myśl za każdym razem, gdy tylko zjawiał się w zasięgu jej wzroku, było "żywa zagadka". Głównie przez wzgląd na skomplikowany charakter niebieskiego, nie potrafiła ustalić jednoznacznej opinii na jego temat. Dla niej w każdym tkwiło jakieś dobro, więc nie była w stanie pojąć, dlaczego jej rodzeństwo patrzy na kocura tak krzywo. Nawet jeśli nie sprawiał wrażenia najprzyjemniejszego w obyciu, nie składał się również z samych wad, aby wykazywać wobec niego czystą nienawiść.
— Nie uciekaj — poprosiła, jednak zbyt późno, bo on i tak ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Istniała możliwość, że mógł ją jednak usłyszeć i zwyczajnie w świecie zignorować, lecz tej opcji nie wzięła pod uwagę. W ten sposób automatycznie zgodziłaby się z powstałym na temat Srokosza przekonaniem, że to zwykły gbur i prostak. A przecież nawet na takiego nie wyglądał. Równie niski co ona, z wiecznie zwieszonym nisko ogonem, spoglądający na każdego wypełnionymi lękiem ślepiami. Ktoś taki nie mógł być aż tak zły. Owszem, nieraz słyszała o omylnych pozorach, a jednak kocur wciąż w jej mniemaniu był po prostu niegroźny, zagubiony i głupiutki.
— Nie uciekaj — poprosiła, jednak zbyt późno, bo on i tak ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Istniała możliwość, że mógł ją jednak usłyszeć i zwyczajnie w świecie zignorować, lecz tej opcji nie wzięła pod uwagę. W ten sposób automatycznie zgodziłaby się z powstałym na temat Srokosza przekonaniem, że to zwykły gbur i prostak. A przecież nawet na takiego nie wyglądał. Równie niski co ona, z wiecznie zwieszonym nisko ogonem, spoglądający na każdego wypełnionymi lękiem ślepiami. Ktoś taki nie mógł być aż tak zły. Owszem, nieraz słyszała o omylnych pozorach, a jednak kocur wciąż w jej mniemaniu był po prostu niegroźny, zagubiony i głupiutki.
***
Nie potrafiła bawić w śniegu tak samo, jak zaledwie parę dni przed zgromadzeniem. Wtedy, gdy u jej boku tkwił masywny uczeń, spoglądający ze spokojem na każde głupstwo, którego się dopuszczała. Tamtego dnia obiecali przynieść jej piękne piórka, podczas gdy ona z dumą zajmowała ich ulubione do przesiadywania miejsce. Nie mogła jednak usiedzieć zbyt długo na czterech literach, więc gdy tylko ktoś zaoferował jej wspólny patrol, opuściła tereny obozu, skrycie licząc, że po powrocie zastanie brata z obiecanym podarunkiem. Miała wizję, której nie było dane jej ostatecznie spełnić.
Była pewna, że spotkanie klanów pozwoli jej pochwycić jakiekolwiek przydatne informacje na temat jego obecnego miejsca pobytu. Niektórzy uznali, że uciekł, inni, że porwał go obcy klan bądź dwunożni. Najgorszą możliwością, której nawet nie chciała przyjąć do świadomości, była śmierć. Termin brzmiący groźnie i będący dla niej czymś nie do końca zrozumiałym. Odejście z tego świata w inny sposób, niż przez starość, brzmiało okrutnie. To odbieranie komuś szansy na przeżycie w jak najlepszy sposób młodości, która wcale nie jest taka długa.
Wsunęła swój łeb do legowiska wojowników. Tak wiele znanych zapachów zmieszanych w jedną, intensywną woń. Nic nie wyróżniało się, więc polegając na zmyśle wzroku, rozejrzała się po otaczających ją kotach.
Niedźwiedzia Siła przykuł jej uwagę, ale zaraz to otrząsnęła się, mówiąc sobie stanowcze "nie". Nie zasługiwał w tym momencie na jej towarzystwo, choć jej pełne miłości serce nie pozwalało się na nikogo gniewać. Pointka uniosła dumnie łeb i minęła burego w taki sposób, że ogonem musnęła jego łapę. Nie otrzymała żadnej reakcji. Czyżby aż tak pochłonęły go myśli o Lamparciej Gwieździe?
Zignorowała to ukłucie zazdrości. Poszła dalej i bez ostrzeżenia przycupnęła przy niebieskim, wtulając się pyskiem w jego bok. Nie był tak wielki i masywny jak Niedźwiedź, ale w jego niskiej posturze również było coś uroczego.
— Co ty robisz? — wykrztusił, stawiając uszy sztywno. — Nie lep się ta...
— Muszę — przerwała śmiale. — Od dziś będę spać przy tobie — oświadczyła, nie czekając ani na jego zgodę, ani na reakcję. Oparła pysk o jego bark i zmrużyła oczy, spoglądając na burego kocura, do którego miała uraz. — Od dzisiaj ty jesteś moim głównym przyjacielem. Pomagałeś mi znaleźć Wilczka i wierzę, że jeśli dalej będziemy współpracować, to prędzej czy później ściągniemy go tutaj — dodała z często spotykaną u niej w głosie pewnością.
<Srokosz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz