Ciocia była chora.
I
to nie ciocia Zgubiona Dusza czy Firletkowy Płatek, tylko ciocia Wroni
Wrzask. Ta ciocia, którą widział najmniej. Truskaw skulił uszy, na
wieść, że kotka leży dosłownie o kilka długości lisiego ogona od nich a
on nie mógł jej iść odwiedzić, bo niby był zbyt mały.
Nonsens!
On już powinien być wojownikiem, ot co!
Korzystając
z faktu, że praktycznie cała rodzinka urządziła sobie popołudniową
drzemkę łącznie ze Zgubą i Firletką, postanowił się wymknąć. Tym razem
stwierdził, że nie weźmie na swoją eskapadę Wiewióra, bo znowu zostanie
przyłapany jak pamiętnej nocy, kiedy dziarsko śledzili swojego
staruszka.
— Czy kociaki nie powinny siedzieć w żłobku?
Na
dźwięk głosu jakiejś kotki stanął jak wyryty, nie ruszając. Wierzył, że
dzięki temu cudownemu sposobowi będzie niewidzialny i nikt go nie
złapie. Jego magiczny sposób jednak był jednym wielkim niewypałem.
Trącony białą łapą odskoczył niczym poparzony, wyginając grzbiet w łuk.
— Przestań Łabędzia Pieśnio, po prostu odstawimy go do Iskrzącego Kroku.
Truskawek uskoczył w bok, gdy Wężowa Łuska próbował złapać go za skórę na karku. Kocurek fuknął niezadowolony, nadymając policzki niczym purchawka. Niebieski wojownik jak i jego białą siostra popatrzyli po sobie, jakby nigdy w życiu nie widzieli stawiającego im się dzieciaka.
— Ja idę do cioci!
Rudzielec pisnął hardo, tupiąc przy tym łapką by pokazać, że on nie zamierza nigdzie się stąd ruszać. Jego gest wywołał jedynie salwę śmiechu, która uciekła z pyska Węża.
— No dobra, odprowadzimy cię, zgoda? Żebyś się nie zgubił.
Kociak chciał już protestować, jednak ostatecznie przymknął pysk, nie chcąc pogorszyć swojej sytuacji. Pozwolił więc odprowadzić się dosłownie ten malutki kawałeczek drogi. Ani trochę nie był zadowolony z faktu, że dorośli mogli robić co chcieli a on jako kociak musiał się ich słuchać. Na całe szczęście Wąż i Łabędź odprowadzili go dosłownie tylko pod samo wejście, twierdząc, że dalej sobie poradzi.
Co za brednie.
On i tak by sobie poradził! Nie był mu potrzebny jakiś wymądrzający się kocur czy kotka, którzy pomogliby mu trafić do cioci.
Ostrożnie wszedł do środka, mijając rozmawiającą z siostrą Gawronie Skrzydło. Zarówno szylkretka jak i Cicha Kołysanka były tak pochłonięte konwersacją, że nawet nie zauważyły, jak Truskawek podreptał w stronę calico, która przewróciła się właśnie na drugi brok. Oczywiście kociak uważał, że to wszystko dzięki jego umiejętności skradania a nie przez fakt, że kotki siedziały do niego tyłem.
Odległość między nim a Wronim Wrzaskiem pokonał w kilku susach a następnie skoczył kotce na łeb wrzeszcząc radosne "CZEŚĆ CIOCIU!".
< Wrona? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz