Kocurek wytknął siostrze język, cały nabuzowany drepcząc w kierunku wyjścia z kociarni, pech chciał, że ojciec akurat przyszedł w odwiedziny, toteż złapał go za skórę za karku i odniósł w bezpieczne tak, aby czasem go nie kusiło licho.
Niezadowolony rudzielec zmarszczył brwi, fukając i prychając na burasa, który jednak nic sobie nie zrobił z fochów małego gluta.
Zgubiona dusza uśmiechnęła się pod wąsem, obserwując dziarskie poczynania syna swojej kuzynki. Ciężarna kocica wstała, podchodząc do Iskrzącego Kroku i szepcząc jej coś na ucho. Szylkretowa królowa ochoczo skinęła głową, będąc czymś wyraźnie uradowana.
Truskaw zmarszczył brwi, przyglądając się dorosłym.
— Pójdziecie z ciocią na spacer, dobrze? Tylko Bądźcie grzeczni.
Matka spojrzała na całą piątkę gadzin, jakby ci mieli złożyć jakąś największą w ich życiu przysięgę. Truskaw szturchnął Wiewióra w bok, na co ten uśmiechnął się w swój charakterystyczny sposób, co jednak nie umknęło uwadze szylkretki.
— Was dwóch tyczy się to szczególnie — skwitowała z dosyć groźnym wyrazem mordki — Jesteś pewna, że sobie poradzisz?
Fiolet wepchnęła się między nich, chcąc najwidoczniej być na samym początku pochodu. Truskaw rozeźlony nadepnął jej na ogon, uniemożliwiając kotce zrobienie kolejnego kroku. Szylkretowa zmarszczyła brwi, odwracając się zaraz z kwikiem mordowanego zająca.
— Wezmę może jeszcze Firletkę do pomocy.
Rudzielec uśmiechnął się promiennie, ciocia Firletka była najlepsza! Podskoczył w miejscu niczym piłeczka, nie mogąc się doczeka wspólnego spaceru, no, może wywaliłby jeszcze specjalnie Słodką, Fiolet, Wiewióra i Kalinkę tylko po to, aby być sam na sam ze swoimi kochanymi ciotuniami. Już i tak połapał się, że obie szylkretki rozpieszczają całą zgraję, toteż miał zamiar to wykorzystać.
Robiąc maślane ślepia wybłagał u wnuczki Lisiej Gwiazdy by najpierw odwiedzili medyków. Wystarczyło lekkie, twierdzące skinięcie łbem Zgubionej Duszy aby cała hałastra wyleciała z piskiem i niczym huragan wpadła do legowiska medyków. Zdziwiona Cicha Łapa, chociaż już teraz Cicha Kołysanka podniosła się z ciężkim stęknięciem, poprawiając opatrunek na swoim barku.
— A co się pani stałoooo? — Fiolet podeszła do burej kotki, wlepiając w nią wielkie, błyszczące ślepia. Truskawek wywrócił oczyska na lizodupne zachowanie siostry, ta coś dalej trajkotała do medyczki, zaś ta próbowała w jakiś delikatny sposób pozbyć się natręta byleby ten nie włączył swojej syreny.
— Lamparcia Łapo! Dobrze cię widzieć — Zgubiona Dusza skinęła łbem uczniowi, który wszedł do środka a zaraz za nim powlókł się Grzyb, unosząc w dziwny sposób swoją łapę. Zaciekawiony Truskawek wraz z Wiewiórem podreptali w kierunku dwóch uczniów.
— Co ci się stało? — walnął starszy z rudzielców, próbując dotknąć łapy burego, jednak ten zbył go ostrym, ostrzegawczym warknięciem — No dobra, dobra, już nic nie robię — fuknął Wiewiór, bocząc się.
— Grzybek tylko nadepnął na wściekłą mrówkę i ta go użarła — Lampart odsłonił lśniące, białe kły, szturchając brata w bark.
— Ta, mrówka. Idę do Bluszczowego Pnącza, dajcie mi święty spokój.
Mówiąc to, przemknął się między zaciekawionymi kociakami, furcząc i burcząc pod nosem. Lamparcia Łapa posłał mu spojrzenie pełne politowania, śmiejąc się cicho pod nosem. Czarny kocur przyłożył łapę do pyska, pochylając się nad kociakami.
— Tak między nami, to użarła go mysz, kiedy próbował ją upolować.
Bracia spojrzeli po sobie, walcząc wszystkimi znanymi im siłami, by nie wybuchnąć gromkim śmiechem. Łzy napłynęły do oczu kocurów, a ich zapał do zadawania pytań Lampartowi pokroju "a co", "a jak", "a gdzie" został ostudzony przez Zgubioną duszę, która wołała kociaki do siebie, aby przywitały się z Firletkowym Płatkiem.
— Czeeeeeść ciociu! — Fiolet wyprzedziła całą czwórkę rodzeństwa, jako pierwsza dobiegając do calico i opierając się o jej łapy. Starsza kotka uśmiechnęła się pogodnie, liżąc bicolorkę między uszami w podobny sposób, jak robiła to ich mama Iskrzący Krok — Pójdziemy na spacer poza obóz?
Błękitne ślepia Truskawka błysnęły.
Jego siorka była genialna!
Natychmiast w kilku pokracznych susach znalazł się obok Fiolet, robiąc maślane ślepia do Firletki.
— Możemyyyyy? Prooooooszę! Fiolet miała bardzo dobry pomysł! Zgódź się ciociu! Pliska!
< Fiolet? >
wyleczeni: Cicha Łapa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz