Kotka szła spokojnym krokiem przez tereny niczyje. Ciekawił ją temat tych całych „kotów z Owocowego Lasu” o których dowiedziała się od Psiej Łapy, który sam też był ciekawą osobą. Niski kocur powiedział jej, że koty z Owocowego Lasu mają podobne zasady do tych klanowych, ale jednak inne. Ciekawiło ją, jakie. Czy też mieli dwuczłonowe imiona? A może ich imiona były jeszcze dłuższe? Od jak dawna ta grupa istniała, i jak daleko wcześniej mieszkali od klanów?
Teraz jednak błękitna musiała skupić się na czym innym, gdyż dostrzegła niedaleko siebie nornicę. Srebrna rozpoczęła polowanie. Po złapaniu zwierzątka zjadła je ze smakiem. Po chwili usłyszała szelest w trawie. Poszła w tamtą stronę, aby po krótkim czasie ujrzeć jakąś nieznaną jej kotkę zajadającą rybę.
Srebrna zachowywała się bardzo cicho przyglądając się nieznanej kotce. Pożywiająca się nieznajoma tak jak córka Sikorki była niebieska a także pręgowana dziko z akcentami, do tego jeszcze miała zielone oczy, jednak jej futro było ciemniejsze od tego córki Bąbla, oraz nie było srebrne.
Po chwili z gąszczu traw za obserwowaną przez Bylicę kotką wyszła kolejna kotka, której futro było złoto-szare. Srebrna jeszcze nigdy nie widziała kota o takim kolorze okrywy włosowej. Potem do pozostałej dwójki dołączyła jeszcze kolejna kotka, tym razem liliowa, bez ogona i uszu.
- P-p-proszę, to dla w-was.- niebieska nieznajoma podsunęła pozostałej dwójce dwie martwe nornice, których wnuczka Pląsającej Sójki wcześniej nie zauważyła.
- Dzięki. – powiedziała szybko złotofutra, zabierając się do jedzenia.
Przez dość długi czas panowała cisza, aż w końcu któraś z kotek wstała po czym zaczęła iść w stronę siostry Dzikiego Gona.
- Kto tu jest! – wrzasnęła liliowa, kiedy spostrzegła błyszczące zielone oczy w wieczornym mroku.
Bylicy nie zależało za bardzo na pozostaniu niezauważoną, pomimo liczebności niewielkiej kociej grupki, więc wstała na równe łapy.
- Witam. – powiedziała jedno, krótkie słowo, skupiając tym samym na sobie uwagę wszystkich obecnych tam kotek.
- Kim jesteś? Odpowiadaj albo pożałujesz! – warknęła liliowa kotka z masą blizn na ciele, odsłaniając pazury.
- Nie sądzę – odpowiedziała jej srebrna mrużąc oczy. – jestem Bylica. Teraz ty się przedstaw.
- Jeszcze czego! – wrzasnęła pomarańczowooka. Jej towarzyszki wstały na równe łapy, jednak zdawały się mniej agresywne niż liliowa.
- Jestem Chore U-ucho, a to s-s-s-są P-puszyste F-futro i Z-złoty W-w-wilk.
- Ciekawe imiona. – odpowiedziała błękitna. To były imiona klanowe. Ciekawe, że ostatnio wpadała właśnie na koty które oddzieliły się od swoich klanów.
- Zjeżdżaj! – warknęła ponownie Puszysta, podchodząc nieco bliżej. Bylica ani drgnęła.
- Czemu? – spytała prosto. – Jesteś na terenach niczyich, przyzwyczaj się, że przyjdzie ci spotykać inne koty, i może nie bądź od razu taka podminowana. Lepiej nie wkurzać nie znajomych, bo może to się obrócić przeciwko tobie, nawet pomimo tego, że jesteście we trójkę.
Liliowa chyba zdziwiła się reakcją srebrnej, ponieważ nie odpowiedziała. Córka Bąbla kontynuowała.
- W każdym razie, nie zawracam wam już głowy. – powiedziała Bylica, po czym spokojnie odwróciła się i odeszła, pozostawiając trójkę samą. Słyszała szepty za sobą, i chyba wrzask liliowej kotki, ale już się nie odwróciła. Była ciekawa, czy kiedyś przyjdzie jej jeszcze napotkać to trio. To spotkanie było ciekawym urozmaiceniem dnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz