*dość długi czas temu, to nie poprzednia pora zielonych liści tylko jeszcze wcześniejsza, opko miało być wcześniej między innymi ale coś nie pykło*
Nie było deszczu, jednak ciemne chmury zakrywały niebo. Pioruny błyskały niezwykle często, a gromy rozbrzmiewały, przerywając nawet najcichszą ciszę. Dla Bylicy były to prawie uszczęśliwiające warunki atmosferyczne…..no właśnie prawie. Bo istniał jeden problem, którego nie dało się zignorować.
Było duszno.
Tak strasznie duszno.
I nie dość, że duszno, to jeszcze sucho. Wody coraz bardziej ubywało.
Bylica postanowiła, że wybierze się z powrotem do siedliska dwunożnych. Miała nadzieję, że tam będzie może trochę lepiej. W końcu tyle tam różnych rzeczy było innych, że kto wie, może dwunogi wymyśliły jakiś sposób na takie warunki pogodowe? Nie miała na pewno zamiaru kisić się w duchocie, kiedy mogło istnieć rozwiązanie.
Wyruszyła więc pewnego dnia. Chmury nad jej głową zakrywały słońce, nie pozwalając przedostać się jego promieniom, podczas gdy srebrna szła żwawym krokiem trzymając w pysku szyszkę. Tak jak poprzednim razem, miała zamiar okrążyć tereny klanów. Szczególnie, że zasłyszała o tym, iż w pobliżu terytoriów Klanu Klifu zaginęło kilka samotników. Dowiedziała się o tym od kotki, która przedstawiła jej się jako Różanecznik. Podobno nie mogła znaleźć swego przyjaciela – Słońca. Bylica wolała więc ominąć te tereny, bo nie wiadomo, co to strzeliło kotom z Klanu Klifu do głowy, żeby porywać samotników lub robić z nimi coś gorszego. Błękitna nie wiedziała, co toż się dzieje w Klanach dokładnie, ale w pewnym sensie była na dwóch zgromadzeniach. Nie stała w tłumie, lecz obserwowała ze znacznej odległości. Wolała bowiem właśnie obserwować, niż się włączyć. Widziała, jak piorun trafia na jednym ze zgromadzeń młodą liliową kotkę, prawdopodobnie uczennicę któregoś z Klanów, a po tym, gdzie stała, Bylica wnioskowała, że Klanu Wilka. Słyszała huk, kiedy grota się zawaliła. Była także na innym zgromadzeniu, w trakcie którego lider Klanu Klifu z nieznanych srebrnej powodów zaatakował liderkę nocniaków, na co inni liderzy nie zareagowali. Widziała dziwne zjawiska na niebie, i była świadkiem tego, jak martwe ptaki zaczęły spadać na ziemię, przy akompaniamencie bębnienia kropel krwistego deszczu. W tłumie dostrzegła swoją znajomą – Kamienną Agonię wraz z kilkoma innymi kotami, w tym z Wilczą Zamiecią, choć córka Bąbla nie była pewna, czy to na pewno była siostra Zająca. Dostrzegła także, że jedna z czarnych kotek nie miała chyba jednego oka….albo cały czas je miała zamknięte z jakiegoś powodu. Z takiej odległości było trudno stwierdzić, szczególnie, że przez bliskość stania czarnych postaci, siostra Dzikiego Gona miała niemały problem z rozróżnieniem ich w pewnych momentach. Widziała także, że z jakiegoś powodu jeden z zastępców, którego nie kojarzyła, zachowywał się dziwnie spokojnie, ale nie zwróciła na to większej uwagi. Bylica miała pewność, że coś było nie tak z Klanem Gwiazdy i prawdopodobnie Mroczną Puszczą, ale nie zamierzała w to wnikać. Była samotniczką, więc gniew ani jednego ani drugiego na klanowe koty nie był jej działką. W tłumie kotów na zgromadzeniu próbowała odnaleźć swego kremowego brata, lecz na próżno. Podejrzewała, że nie było go na tamtym zgromadzeniu. Niedługo po rozpoczęciu krwistego deszczu i innych dziwnych zjawisk kotka oddaliła się od zgromadzenia, uznając, że nie warto pakować się w takie głupie wariackie akcje powodowane przez Klan Gwiazdy i inne. Póki nic się przez to nie stanie jej bliskim, a ona się o tym nie dowie, to ingerować raczej nie będzie.
Teraz jednak nie miała zamiaru o tym za bardzo rozmyślać. Po wędrówce dotarła do siedliska dwunożnych i choć nie było tam jakiejś wielkiej różnicy, to uznała, że zostanie tam na pewien czas ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz