Kocurek spojrzał na kotkę zaskoczony. Już wiedział czemu piszczka uciekła. Uśmiechnął się szeroko i podbiegł do mentorki. Przyległ do jej boku zadowolony, spoglądając na dumną z niego kotkę. Dzięki niej tyle już rozumiał! Niezrozumiały i dziwaczny świat, w którym żył z każdym wschodem słońca jej nauk stawał się ciutkę bardziej logiczny dzięki treningom z czekoladową. Iskra poczochrała go po łbie łapą i dała mu znak, żeby spróbował ponownie coś upolować. Bez kiwnął łebkiem i ruszył ku krzakom. Teraz musiało wyjść.
* * *
Dziś nie wyszli z obozowiska. Bez spojrzał niezrozumiale na mentorkę. Lubił ich wspólne wycieczki. Kotka uśmiechnęła się do niego i wskazała na kupę gałązek. Van podszedł do nich i obwąchał je. Gałęzie jak każde inne.
O co więc chodziło?
Łapa Iskry wskazała na drzewo. Na jego gałęziach ciągnęły się legowiska kotów, które wylegiwały się w nich, poruszając pyskami. Bez zmarszczył brwi. Miał już swoje miejsce do spania. Po co te gałęzie? Kotka wzięła do pyska jedną z patyków i zaczęła coś z nich tworzyć. Parę sekund później przed Bzem leżało nawet zgrabne gniazdo. Kotka spojrzała na swoje dzieło z dumą, a potem na Bza. Wskazała na jego, a potem na gałęzie, poruszając spokojnie pyskiem. Kocurek podszedł do kupki patyków. Czuł, że to nie będzie łatwa lekcja.
* * *
Po paru wschodach słońca budowanie legowisk szło mu jak z płatka. Mógłby to robić nawet z zamkniętymi ślipiami, ale wtedy patyki wystawały nieładnie. Bez był dumny z siebie, a jego mentorka jeszcze bardziej. Pomimo że nie słyszał gdzieś głęboko czuł, że kotka na pewno go wychwala. Pokazywał już mamie swoje legowiska i kotka nawet obdarowała go zdumionym spojrzeniem! Bez był wniebowzięty. Cały w skowronkach łaził po obozowisku prezentując swoje wyroby. Komarowi się nie spodobały i rozwalił parę z nich, ale dla Bzu to kolejne wskazówki co musi poprawić. Dzięki długim liściom traw były jeszcze bardziej wytrzymałe na ataki niezadowolonego Komara.
Podbiegł do Iskry wesoło. Już nie mógł się doczekać co dzisiejszy dzień przyniesie. Mentorka posłała mu lekki uśmiech i wskazała na drzewo. Bez przekręcił łebek. Nie rozumiał. Umiał już wspinać się po drzewach. W sensie aby dostać się na legowisko i z powrotem. Czekoladowa podeszła do drzewa i sprawnie wspięła się na nie. Po paru uderzeniach serca spoglądała na ucznia z góry. Pomachała do niego łapą, a następnie wzięła rozpęd i przeskoczyła na kolejną jabłoń. Bez z otwartym pyskiem obserwował poczynienia kotki na drzewach. Nie wiedział do dziś, że można na nich robić takie rzeczy. Wbił pazury w korę podekscytowany. Zaraz on będzie latał niczym ptasi wojownik pomiędzy jabłonkami.
* * *
Dziwna ceremonia odbyła się parę wschodów słońca po zniknięciu Iskry. Bez był przygnębiony. Nie rozumiał, gdzie poszła sobie kotka.
Czemu nie wzięła jego?
Przecież mieli tyle wspaniałych wspólnych przygód. Kotka była dla niego jak druga mama, a teraz zniknęła bez żadnego rysunku tłumaczącego co się dzieje. Bez wbił wzrok w łapy. Znów jego życie zmieniło się. Nie wiedział o co chodzi. Już miał nie spać na legowisku uczniów, ale wraz ze starszymi kotami. Nie był tak duży jak oni, więc nie rozumiał, czemu ma teraz spać na gałęzi z nimi. Westchnął i spojrzał do góry. Gwiazdy mrugały do niego przyjaźnie. Chmury skąpane w różnych kolorach granatu sunęły się przez gwiazdozbiór. Niebo wyglądało majestatycznie. Bez tak strasznie żałował, że Iskry nie ma z nim teraz.
Czemu nie wzięła jego?
Przecież mieli tyle wspaniałych wspólnych przygód. Kotka była dla niego jak druga mama, a teraz zniknęła bez żadnego rysunku tłumaczącego co się dzieje. Bez wbił wzrok w łapy. Znów jego życie zmieniło się. Nie wiedział o co chodzi. Już miał nie spać na legowisku uczniów, ale wraz ze starszymi kotami. Nie był tak duży jak oni, więc nie rozumiał, czemu ma teraz spać na gałęzi z nimi. Westchnął i spojrzał do góry. Gwiazdy mrugały do niego przyjaźnie. Chmury skąpane w różnych kolorach granatu sunęły się przez gwiazdozbiór. Niebo wyglądało majestatycznie. Bez tak strasznie żałował, że Iskry nie ma z nim teraz.
Stracił jedynego kota, który go rozumiał.
Poczucie samotności i tęsknota były nie do zniesienia. Znów był sam, wśród całego klanu kotów.
Poczucie samotności i tęsknota były nie do zniesienia. Znów był sam, wśród całego klanu kotów.
Bez jest taki kochany ;-;
OdpowiedzUsuń