Kotka chcąc lub nie, zjawiła się o umówionej porze. Oczy same jej się zamykały. Miała ochotę zwinąć się w kłębek na posłaniu, pozwolić odpłynąć sobie do krainy snów. Burzowy Mróz zaprosił ją gestem ogona do siebie, samemu siadając na środku obozowiska. Ryjówcza Łapa dojrzała przy wyjściu Krowi Ogon, pełniącą straż. Usiadła obok mentora, owijając ogon wokół zwinnych łap.
- Więc?
Burzowy Mróz zwrócił na nią spojrzenie. Błysnęła w nim mądrość, powaga oraz spokój. Szylkretkę zaciekawił jego wzrok. Pierwszy raz widziała chyba taką stanowczość u kocura, który w jej oczach był lisim bobkiem, za bardzo o wszystko się czepiającym. Zbyt miękkim.
- Opowiadałem ci o Klanie Gwiazdy?
Zastrzygła uszami.
- Coś mi się obiło o uszy. - burknęła.
Mentor posłał jej lekki uśmiech.
- Jesteś coraz starsza, Ryjówcza Łapo. Twoje szkolenie wkrótce dobiegnie końca i staniesz przed obliczem przodków jako wojowniczka. Musisz pamiętać, że Klan Gwiazdy mimo wielu niezrozumiałych dla nas decyzji, troszczy się o każdego kota. Obserwuje ze Srebrnej Skóry nasze czyny, a w ich kręgu zasiądą tylko szlachetni, których życie podporządkowane było kodeksowi wojownika.
Zbyt mechanicznie to wymiauczał zdaniem kotki. Słuchała go, chociaż na jej pyszczku można było dostrzec znudzenie. Klan Gwiazdy, bla bla bla, trupy w chmurkach, jaaasne. Dla Ryjówczej Łapy to było żałosne i wręcz śmieszne. Leśne koty przyporządkowywały swoje zwycięstwa, dobrobyt, nieszczęścia w łapy jakiś duszków. Traciły tym samym wolność własnej osoby. Nie wierzyła. Nie chciała i nie potrafiła.
- Co sądzisz? - Burzowy Mróz trącił ją łapą w bok.
Zerknęła na niego.
- Tylko dlatego mnie wyciągnąłeś?
Mentor westchnął. Otworzył pysk, chcąc prawdopodobnie coś dodać, jednak zamknął go równie szybko, w milczeniu. Ryjówka uznała to jako znak, że już koniec ich nocnego treningu. Wstała na równe łapki, kierując się do legowiska uczniów. Wraz z nadejściem Pory Zielonych Liści, zrobiło się cieplej. Szkolenie stało się bardziej uporczywe, chociaż przynajmniej zwierzyna całkowicie obudziła się do życia i mogła zapuszczać się na samotne polowania.
Zerknęła na niego.
- Tylko dlatego mnie wyciągnąłeś?
Mentor westchnął. Otworzył pysk, chcąc prawdopodobnie coś dodać, jednak zamknął go równie szybko, w milczeniu. Ryjówka uznała to jako znak, że już koniec ich nocnego treningu. Wstała na równe łapki, kierując się do legowiska uczniów. Wraz z nadejściem Pory Zielonych Liści, zrobiło się cieplej. Szkolenie stało się bardziej uporczywe, chociaż przynajmniej zwierzyna całkowicie obudziła się do życia i mogła zapuszczać się na samotne polowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz