- I tak wiem, że tam jesteś. Konwalio, proszę, nie ukrywaj się. Potrzebuję damskiej łapy do rozmowy z Cętką, skoro mówisz, że... No wiesz! - Orlikowa Łapa stanął przed Jeżową Ścieżką. Asystent medyka stał twardo i z łobuzerskim uśmieszkiem zakrywał swoim ciałem czarną, puchatą uczennicę. - Miejcie litość nad moim życiem z kotkami. - Niebieskie oczy ucznia zrobiły się dwa razy większe niż zwykle i wysyłały czekoladowemu podświadome, proszące sygnały.
Jeżowa Ścieżka pokręcił przecząco głową.
- Ona jest potrzebna mi, nie tobie. Zajmij się swoim niebieskim kumplem, jeśli życie ci miłe. Konwaliowa Łapo, możesz użyć trujących ziół, gdyby twój koleżka wrócił nieproszony - zaśmiał się dorosły i odszedł zająć się własnymi sprawami. Przyszła medyczka automatycznie uciekła w dal i skryła się wśród traw, z dala od syna Ostrzenia.
I weź tu pytaj kotkę o rady.
Orlikowa Łapa wrócił do legowiska uczniów i położył się na ciepłym od słońca kamieniu. Zamknął oczy i poddał się rozmyślaniom. Nie ukończył dwunastu księżyców, a już ma mieć ewentualną partnerkę? Hm... Większość kotek ładnie pachnie, lecz posiadanie potomstwa wychodzi z gry. Jego nienarodzony brat, Motylek, do dzisiaj przyprawia Koniczynkę o pełen żalu płacz. Śmierć małego cosia wywołuje tylko ból. Sama ciąża... Ajć, ciężki kawał myszydo zgryzienia. A wychowanie kilku podlotków? Pamiętał, jakim rozbrykanym gronem był on z resztą rodzeństwa i współczuł cynamonce trudów macierzyńskiego żywota. Podświadomie podziwiał jej anielską cierpliwość i utrzymywanie nerwów na wodzy.
Cętkowana Łapa. Czy ona go kocha? Jak tak, to dlaczego nic nie powiedziała? Jest starsza i bardziej doświadczona.
Przecież płeć piękna nie zdradzi ci swoich wewnętrznych pragnień, bo ma ich za dużo na głowie. Nie znam się na zakochiwaniu i tych sprawach - myślał, kierując swój łepek ku słońcu.
Względnie spokojne przemyślenia przerwał czyiś głos.
- Orliczek! Nie leń się! - Narcyzowy Pył zwalił z kamienia swojego ucznia. - Przybyłem ja, więc nie będziesz się nudził! - zaśmiał się i zatańczył. Wygibasy niebieskiego przykuły uwagę reszty uczniów, odpoczywających w legowisku. Dumnie puszył się, znajdując się w centrum uwagi, a żółte oczy emanowały radością i euforią.
Orliczek wstał z ziemi i otrzepał się. W nieskazitelnie białe futro wplątała się grudka ziemi. Potrącił ją kilka razy przednią łapą, a ta opadła na grunt.
- Dlaczego tak tańczysz? - zapytał się. Postanowił nie robić wyrzutów mentorowi. Do upartego nie przemówisz.
Narcyzowy Pył stanął przed Orlikową Łapą, na chwilę przerywając chaotyczny układ choreograficzny. Rozejrzał się, czy nikt nie śmiał ich podsłuchiwać.
- A to dlatego, że być może zwabię jakąś panienkę, która zobaczy, że dbam o kwiat burzowej młodzieży. I wtedy mnie pokocha, skarbeńku - szepnął konspiracyjnie Narcyz. - Teraz zostań moim partnerem do tańca! Panie i panowie, oto Orliczek! Przyszły wojownik i MÓJ wychowanek. - Niebieski zaciągnął ucznia na środek legowiska. - Nie stój tak sztywno. Ruszaj się. Znajdź w sobie wewnętrznego kocura i szalej! Daj się ponieść muzyce!
Jakiej muzyce?
Orlikowa Łapa zmusił się do czegoś, co w żadnym wypadku nie przypominało tańca. Machał ogonem, podskakiwał i ruszał głową we wszytkie możliwe strony.
- Orliczek, bialusi jak śnieżna pierzynka, przypomina mi wymyślonego synka. Tańczy jak szalony, zobaczcie kochani! Poczujcie się przez niego pokonani! On kochankę znajdzie wkrótce szybko i poradzi sobie z nią gibko! - fałszował Narcyzowy Pył, śpiewając tak głośno, że jego głos na pewno był słyszalny poza legowiskiem.
Kątem oka zauważył stojące w wejściu Cętkowaną Łapę i Konwaliową Łapę. No świetnie... Czy sytuacja mogła ulec pogorszeniu?
<Konwaliowa Łapo?>
Jeżowa Ścieżka pokręcił przecząco głową.
- Ona jest potrzebna mi, nie tobie. Zajmij się swoim niebieskim kumplem, jeśli życie ci miłe. Konwaliowa Łapo, możesz użyć trujących ziół, gdyby twój koleżka wrócił nieproszony - zaśmiał się dorosły i odszedł zająć się własnymi sprawami. Przyszła medyczka automatycznie uciekła w dal i skryła się wśród traw, z dala od syna Ostrzenia.
I weź tu pytaj kotkę o rady.
Orlikowa Łapa wrócił do legowiska uczniów i położył się na ciepłym od słońca kamieniu. Zamknął oczy i poddał się rozmyślaniom. Nie ukończył dwunastu księżyców, a już ma mieć ewentualną partnerkę? Hm... Większość kotek ładnie pachnie, lecz posiadanie potomstwa wychodzi z gry. Jego nienarodzony brat, Motylek, do dzisiaj przyprawia Koniczynkę o pełen żalu płacz. Śmierć małego cosia wywołuje tylko ból. Sama ciąża... Ajć, ciężki kawał myszydo zgryzienia. A wychowanie kilku podlotków? Pamiętał, jakim rozbrykanym gronem był on z resztą rodzeństwa i współczuł cynamonce trudów macierzyńskiego żywota. Podświadomie podziwiał jej anielską cierpliwość i utrzymywanie nerwów na wodzy.
Cętkowana Łapa. Czy ona go kocha? Jak tak, to dlaczego nic nie powiedziała? Jest starsza i bardziej doświadczona.
Przecież płeć piękna nie zdradzi ci swoich wewnętrznych pragnień, bo ma ich za dużo na głowie. Nie znam się na zakochiwaniu i tych sprawach - myślał, kierując swój łepek ku słońcu.
Względnie spokojne przemyślenia przerwał czyiś głos.
- Orliczek! Nie leń się! - Narcyzowy Pył zwalił z kamienia swojego ucznia. - Przybyłem ja, więc nie będziesz się nudził! - zaśmiał się i zatańczył. Wygibasy niebieskiego przykuły uwagę reszty uczniów, odpoczywających w legowisku. Dumnie puszył się, znajdując się w centrum uwagi, a żółte oczy emanowały radością i euforią.
Orliczek wstał z ziemi i otrzepał się. W nieskazitelnie białe futro wplątała się grudka ziemi. Potrącił ją kilka razy przednią łapą, a ta opadła na grunt.
- Dlaczego tak tańczysz? - zapytał się. Postanowił nie robić wyrzutów mentorowi. Do upartego nie przemówisz.
Narcyzowy Pył stanął przed Orlikową Łapą, na chwilę przerywając chaotyczny układ choreograficzny. Rozejrzał się, czy nikt nie śmiał ich podsłuchiwać.
- A to dlatego, że być może zwabię jakąś panienkę, która zobaczy, że dbam o kwiat burzowej młodzieży. I wtedy mnie pokocha, skarbeńku - szepnął konspiracyjnie Narcyz. - Teraz zostań moim partnerem do tańca! Panie i panowie, oto Orliczek! Przyszły wojownik i MÓJ wychowanek. - Niebieski zaciągnął ucznia na środek legowiska. - Nie stój tak sztywno. Ruszaj się. Znajdź w sobie wewnętrznego kocura i szalej! Daj się ponieść muzyce!
Jakiej muzyce?
Orlikowa Łapa zmusił się do czegoś, co w żadnym wypadku nie przypominało tańca. Machał ogonem, podskakiwał i ruszał głową we wszytkie możliwe strony.
- Orliczek, bialusi jak śnieżna pierzynka, przypomina mi wymyślonego synka. Tańczy jak szalony, zobaczcie kochani! Poczujcie się przez niego pokonani! On kochankę znajdzie wkrótce szybko i poradzi sobie z nią gibko! - fałszował Narcyzowy Pył, śpiewając tak głośno, że jego głos na pewno był słyszalny poza legowiskiem.
Kątem oka zauważył stojące w wejściu Cętkowaną Łapę i Konwaliową Łapę. No świetnie... Czy sytuacja mogła ulec pogorszeniu?
<Konwaliowa Łapo?>
Zapowiada się ciekawie :3
OdpowiedzUsuńAAAAAAA NaRCYZ STAN NARCYZ JAKO MAŁY GNOJEK JUZ BYŁ GENIALNY ALE TERAZ 💙💙💙💙
OdpowiedzUsuńAle ofc Orliczku jesteś otoczony przez kotki, no czego chcieć więcej XD mokry z kolei wgl niewypal miłosny
UsuńSpokojnie Konwalia nie chce Orlika jest dla Cętki (z resztą jest uczennicą medyka) :), Konwalia chce tylko pomóc kolegą xDD
UsuńJak słodko~~~
Usuń