Poszłam zgodnie z instrukcjami Srebrnej Gwiazdy. Nie wiem czemu tak nagle chciała abym poszła do obozu. Mój krok stał się znacznie wolniejszy. Przy boku liderki czułam się w miarę bezpieczna i wiedziałam, że jeśli zobaczą mnie z nią to nie uznają za wroga, albo chociaż nie odważą się zaatakować a tak to? Nie miałam pewności jak zareagują na moją obecność. Będą tylko patrzeć? Może bez żadnych słów mnie rozszarpią? A może nawet mnie nie zauważą? Wzięłam głęboki wdech. A kto powiedział, że muszę iść prosto do obozu? Mój pyszczek wygiął się na kształt uśmiechu. Zeszłam ze trasy we wysoką trawę. Musiałam iść uważnie aby przez przypadek nie trafić na Srebrną Gwiazdę, kto wie, co by sobie o mnie pomyślała. Znalazłam się na malutkim obszarze ogrodzonymi wysoką trawą, jedyne co tutaj było to piasek. Już wyobrażałam sobie z wyższego punktu, taki łysy złoty placek pośród soczystej zieleni. Z góry jestem widoczna ale z tego, co wiem koty nie latają, jeszcze. Usiadłam i zaczęłam się zastanawiać co ze sobą zrobić. Podczas „spaceru” zdążyłam poznać Kodeks Wojownika albo raczej najważniejsze jego podpunkty, między innymi, że jak coś upoluję to muszę najpierw nakarmić klan a potem siebie. Może jak pójdę ze zdobyczą w pysku do obozu to zrobię lepsze wrażenie na pozostałych niż na liderce. Dumna ze swojej złotej myśli natychmiast zaczęłam biec wytężając zmysł węchu maksymalnie. Przez chwilę nie czułam nic interesującego.. jednak wyłapałam słaby zapach myszy. Zaczęłam biec w tamtym kierunku, gdy byłam bliżej zwolniłam krok do wolnego chodu. Usłyszałam obok siebie szelest liści. Natychmiast zaczaiłam się na tamtą stronę i gdy dźwięk był na tyle głośny, skoczyłam. Po krótkiej chwili pod moimi łapami leżał martwy gryzoń. Dumna ze swojego łupu wzięłam go i szłam drogą, którą przyszłam. Zobaczyłam w wysokiej trawie zgniecenia wykonane przez mój bieg. Powąchałam i stwierdziłam, że faktycznie cuchnę swoim starym życiem. Postanowiłam się wytarzać we wilgotnej trawie, robiło się coraz chłodniej, dzień dobiegał końca. Nie wiem czy to coś dało ale czułam się jakoś bardziej czystsza. Ponownie wzięłam mysz w pyszczek i szłam drogą, która była oznaczona moim śladami. Nie musiałam długo iść aby trafić na poprawną trasę.
***
Ujrzałam przed sobą coś na wzór muru ze kolcolistu. Poczułam lekkie kłucie wewnątrz siebie, nie wiem czy to stres czy podekscytowanie, czy to i to. Wzięłam wdech i zaczęłam się przeciskać przez ciasne wejście do obozu. Kiedy wyszłam, oczekiwałam, że wszystkie ślepia kierują się na mnie ale nikt się mną nie zainteresował, bo większość siedziała na środku polany. Weszłam pewniej i rozejrzałam się za miejsce gdzie bym mogła rzucić swój prezent powitalny. Ujrzałam kupkę ubitych stworzeń. Podeszłam i rzuciłam ją tam, a potem skierowałam się w stronę zbiegowiska. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Dzięki swojej długiej szyi dostrzegłam jak Srebrna Gwiazda siedzi przy ciele jakiejś kotki, całej we krwi. Poczułam nagły przypływ żalu. Nie znałam tej kotki ale już sam fakt, że nie żyje był przykry. Liderka odprawiała coś na zwór obrządku . Kiedy skończyła koty się rozeszły. Poszłam za grupą kotów wyglądające jakby były w podobnym wieku do mnie. Weszłam do jakiegoś schronienia i ujrzałam legowiska. Poszłam do tych najbardziej oddalonych i położyłam się na takim, które nie pachniało żadnym kotem. Szybko zasnęłam z mieszanymi uczuciami.
***
Kiedy tylko słońce wstało wyszłam ze pomieszczenia, chciałam jak najszybciej opuścić obóz. Czułam pewnego rodzaju strach. Jakby zareagowali na to, że leży obok nich obca kotka? Przedzierałam się przez wyjście a potem pobiegłam przed siebie. Musiałam ułożyć jakąś sensowną opowieść o tym jak dołączyłam, no chyba, że Srebrna Gwiazda mnie wyręczy jak ją spotkam. Jednak teraz musiałam iść w zaciszne miejsce i wszystko przemyśleć. W sumie szłam tam gdzie mnie łapy niosły. Musiałam pilnować aby nie przejść na obce terytorium. Biegłam i biegłam aż w końcu trafiłam nad klify. Nagle poczułam zapach obcego kota. Tym razem stałam czujna aby nie dać się zaskoczyć. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje…
< Ktosiu?>
***
Ujrzałam przed sobą coś na wzór muru ze kolcolistu. Poczułam lekkie kłucie wewnątrz siebie, nie wiem czy to stres czy podekscytowanie, czy to i to. Wzięłam wdech i zaczęłam się przeciskać przez ciasne wejście do obozu. Kiedy wyszłam, oczekiwałam, że wszystkie ślepia kierują się na mnie ale nikt się mną nie zainteresował, bo większość siedziała na środku polany. Weszłam pewniej i rozejrzałam się za miejsce gdzie bym mogła rzucić swój prezent powitalny. Ujrzałam kupkę ubitych stworzeń. Podeszłam i rzuciłam ją tam, a potem skierowałam się w stronę zbiegowiska. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Dzięki swojej długiej szyi dostrzegłam jak Srebrna Gwiazda siedzi przy ciele jakiejś kotki, całej we krwi. Poczułam nagły przypływ żalu. Nie znałam tej kotki ale już sam fakt, że nie żyje był przykry. Liderka odprawiała coś na zwór obrządku . Kiedy skończyła koty się rozeszły. Poszłam za grupą kotów wyglądające jakby były w podobnym wieku do mnie. Weszłam do jakiegoś schronienia i ujrzałam legowiska. Poszłam do tych najbardziej oddalonych i położyłam się na takim, które nie pachniało żadnym kotem. Szybko zasnęłam z mieszanymi uczuciami.
***
Kiedy tylko słońce wstało wyszłam ze pomieszczenia, chciałam jak najszybciej opuścić obóz. Czułam pewnego rodzaju strach. Jakby zareagowali na to, że leży obok nich obca kotka? Przedzierałam się przez wyjście a potem pobiegłam przed siebie. Musiałam ułożyć jakąś sensowną opowieść o tym jak dołączyłam, no chyba, że Srebrna Gwiazda mnie wyręczy jak ją spotkam. Jednak teraz musiałam iść w zaciszne miejsce i wszystko przemyśleć. W sumie szłam tam gdzie mnie łapy niosły. Musiałam pilnować aby nie przejść na obce terytorium. Biegłam i biegłam aż w końcu trafiłam nad klify. Nagle poczułam zapach obcego kota. Tym razem stałam czujna aby nie dać się zaskoczyć. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje…
< Ktosiu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz