Sowie Skrzydło zepchnęła mnie nagle z gałęzi. Spadłem z hukiem na ziemie ciągnąć ją za sobą. Upadła na mnie brzuchem do dołu. Stykneliśmy się nosami. Mimo woli uśmiechnąłem się podejżanie.
-Co się szczerzysz?!- prychnęła kotka. Zaśmiałem się cicho i spojrzałrm w jej oczka.
-Już nie mogę być wesoły? To taka śmieszna sytuacja- odpowiedzialne bez chwili zwłoki i liznąłem ją w pysk. Nagle z nieba zaczęły wydobywać się grzmoty. Burza. Wstałem pośpiesznie i otrzepałem się. Pobiegłem po zioła i złapałem je w zęby.
-Do jutra. O tej samej- zaśmiała się kotka. Kiwnąłem łbem i skoczyłem przed siebie na swoje tereny. Biegłem ile sił w łapach by zdążyć przed burzą. Wbiegłem do obozu zmoczony przez pierwsze krople deszczu. Nim zdążyłem ułożyć liście w moim legowisku pojawił się rudy kot.
-Witaj Onyxowy Łowco- mruknąłem w jego stronę. Kocur westchnął i stanął w przejściu.
-Onyxowa Gwiazdo, Niespodziewana nie żyję- mruknął- tak samo jak moja partnerka i kocie.
Zatkało mnie. Obróciłem się gwałtownie o 180 stopni i spojrzałrm na smutne oblicze nowego lidera. Poczułem się winny ich śmierci.
-Gdybyś tu był, może dałoby się ich uratować...dlaczego pachniesz klanem Wilka- źrenice rudego kocura zwężyły się w jednej chwili. Wiedziałem, że coś wyczuł.
-Byłem po zioła. Nadzorowała to Sowie Skrzydło, dlatego pachne klanem Wilka- wytłumaczyłem się.
-Ty nim nie pachniesz, ty nim jedziesz. A szczególnie Swoim Skrzydłem- lider podszedł niebezpiecznie blisko- czy o czymś nie wiem?
-Słucham? Oskarżasz mnie o brak lojalności i zachowania kodeksu?- wysyczałem zdenerwowany. Onyxowa Gwiazda odwrócił się i w przejściu wymamrotał:
- Mam nadzieje, że nie muszę.
Gdy lider odszedł ja rzuciłem się na posłanie. Bałem się zasnąć. Bałem się Klanu Gwiazd. Jednak i mnie dosięgnął sen.
--------------------------------------------------------------
Gwałtownie się obudziłem. Klan milczał, chyba nie miał zamiaru się odzywać w tej sprawie. Wstałem z posłania i wyszedłem. Ziemia pachniała świeżością, jak to po deszczu. Przeciągnąłem się i spojrzałem na słońce, było niemal tak wysoko jak wtedy. Ogarnąłem się i wyszedłem z obozu. Biegłem przez pola na spotkanie Sowiemu Skrzydłu. Nie raz wbiegałem w kałuże, lecz to mi nie przeszkadzało, w końcu biegłem do ukochanej...tak ciężko się do tego przyznać, ale to prawda. Chyba się zakochałem.
W końcu siadłem w odpowiednim miejscu i wpatrywałem się w krzaki z których ostatnio wyszła medyczka, dziś także tak było. Miała strapionych wyraz pyska, lecz gdy nie ujrzała od razu Się rozpromieniła. Na powitanie zetkenliśmy się nosami po czym poszliśmy na spacer.
-Jak tam się spało? Klan się odezwał?- zapytałem jej. Kotka pokręciła przecząco głową.
-Nie, u ciebie tak samo?
-Tak. Niepokoi mnie to- mruknąłem i zacząłem nerwowo poruszać ogonem. Sowie Skrzydło wtuliła się we mnie i zamruczała.
-Hej, spokojnie. Nie robimy nic złego.
W tym momencie z ciemnych chmur wydobył się grzmot. Zapowiadała się kolejna burza. Niestety oboje mieliśmy daleko do obozu a futra raczej nie chcieliśmy zamoczyć. Zaczęliśmy szukać jakiegoś schronienia, w tym celu rozdzieliliśmy się. Po chwili Sowie Skrzydło zawołała mnie. W samą porę, bo zaczęło padać. Wskoczyliśmy razem do starej lisiej nory. Niefortunnie potknąłem się o wystający korzeń i upadłem na Sowie Skrzydło. Potoczyliśmy się w dół tak, że ponownie ona na mnie wylądowała. Zaśmiała się i szturchnęła mnie w nos.
-Ładnie mnie podrywasz
Kotka wstała i ułożyła się przy ścianie. Ja powędrowałem do przeciwnej i tam się położyłem. Zacząłem co raz spoglądać na Sowie Skrzydło. Była taka piękna, jej futro było takie lśniące a oczy miała tak piękne jakby gwiazdy oddały jej cały blask. Wpatrzyłem się w nią jak w najcudowniejszą rzecz na świecie. Kotka zauważyła to o cicho zachichotała. Wstała na równe łapki i podeszła do mnie.
-Co tak się patrzysz jakbyś ducha zobaczył?- spytała mnie z błyskiem w oczkach.
-Żaden duch nie jest tak piękny jak ty- uśmiechnąłem się. Kotka zarumieniła się lekko i jakby skuliła. Była taka śliczna gdy się krępowała. Po chwili jednak położyła się obok mnie, kładąc łepek na moich łapach. Zdziwiło mnie to zachowanie , lecz nie protestowałem. Liznąłem ją za uszami, a ona przymrużyła oczy i zaczęła mruczeć. Widząc, że to jej się podoba nie postanowiłem przestać. Byłem delikatny, no bo po co być natarczywym i nie ostrożnym. Później wymyłem jej futro na szyi. Gdy skończyłem Sowie Skrzydło trząchnęła się a po jej grzbiecie przeszedł dreszcz.
-Pozwól i mi- zaśmiała się. W odpowiedzi kiwnąłem łbem. Ku mojemu zdziwieniu kotka lekko przewróciła mnie na plecy i położyła łapę na mojej klatce piersiowej. Zaczęła lizać mi szyję i podgardle a ja wyciągnąłem łeb i zacząłem mruczeć. Było to bardzo przyjemne uczucie. Później kotka szła wyżej aż dotarła do pyska. Wgramoliła się na mój brzuch mimo tego iż zaprotesotwałem.
-Sowie Skrzydło , co ty robisz?- zapytałem zdezorientowany. Kotka tylko się uśmiechnęła.
-Ciii-_ szepnęła i polizała mnie w poliki. Następnie chiwlę zastygła przyklejona w dalszym ciągu do mojego brzucha a potem zaczęłam mnie lizać w pyszczek. Zamruczałem i sam ją liznąłem. To wszytko działo się tak niespodziewanie, i pewnie by dalej trwało gdyby nie potężny grzmot który zstąpił z nieba.
-Hm..dość blisko nas...-zauważyłem. Coś było nie tak. Sowie Skrzydło wstchnęła zawiedziona i zeszła ze mnie, jednak ułożyła się obok. Przewróciłem się na bok i szturchnąłem ją nosem. Sowie Skrzydło położyła na mnie swoją głowę.
- Co teraz?- spytałem ją niepewnie.
<<Sowie Skrzydełko?(͡° ͜ʖ ͡°)>>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
po wygranej bitwie z wrogą grupą włóczęgów, wszyscy wojownicy świętują. Klan Nocy zyskał nowy, atrakcyjny kawałek terenu, a także wziął na jeńców dwie kotki - Wężynę, która niedługo później urodziła piątkę kociąt, Zorzę, a także Świteziankową Łapę - domniemaną ofiarę samotników.W czasie, gdy Wężyna i jej piątka szkrabów pustoszy żłobek, a Zorza czeka na swój wyrok uwięziona na jednej z małych wysepek, Spieniona Gwiazda zarządza rozpoczęcie eksplorowania nowo podbitych terenów, z zamiarem odkrycia ich wszystkich, nawet tych najgroźniejszych, tajemnic.
W Klanie Wilka
Klan Wilka przechodzi przez burzliwy okres. Po niespodziewanej śmierci Sosnowej Gwiazdy i Jadowitej Żmii, na przywódcę wybrany został Nikły Brzask, wyznaczony łapą samych przodków. Wprowadził zasadę na mocy której mistrzowie otrzymali zdanie w podejmowaniu ważnych klanowych decyzji, a także ukarał dwie kotki za przyniesienie wstydu na zgromadzeniu. Prędko okazało się, że wilczaki napotkał jeszcze jeden problem – w legowisku starszych wybuchła epidemia łzawego kaszlu, pociągająca do grobu wszystkich jego lokatorów oraz Zabielone Spojrzenie, wojowniczkę, która w ramach kary się nimi zajmowała. Nową kapłanką w kulcie po awansie Makowego Nowiu została Zalotna Krasopani, lecz to nie koniec zmian. Jeden z patrolów odnalazł zaginioną Głupią Łapę, niedoszłą ofiarę zmarłej liderki i Żmii, co jednak dla większości klanu pozostaje tajemnicą. Do czasu podjęcia ostatecznej decyzji uczennica przebywa w kolczastym krzewie, pilnowana przez ciernie i Sowi Zmierzch.W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz