Spojrzałem z powątpieniem na rodzeństwo. Byli tacy gwałtowni i
hałaśliwi. Dlaczego ja nie urodziłem się taki? Usiadłem na zadku i
ziewnąłem.
- Dobra chłopaki - miauknęła siostrzyczka, Lisia "Gwiazda". - Zaczynamy!
- Jest tu trochę za mało miejsca - miauknęła Słoneczna Gwiazda.
- Mi to nie przeszkadza - uśmiechnąłem się delikatnie. Nóżki drżały mi od ciężaru swojego ciała.
- Dobra, zbieram się - miauknął ojciec, po czym wstał i trącił nosem
mamę. - Nie mogę tu siedzieć w nieskończoność, zaraz mam patrol, a nie
chce podpaść Wojennej Gwieździe. Wiesz jakie są kontakty między klanami -
liderka jest strasznie nerwowa.
- Jasne, idź - uśmiechnęła się nakrapiana kotka. Korzystając, że szary
kocur zwolnił trochę wolnej przestrzeni ułożyła się na boku. Ziewnęła
potężnie.
- Bawcie się grzecznie kociaki... - odparła sennie, kładąc łep na
łapach. Widać było, jaka jest zmęczona. - Pozwólcie mi odpocząć...
Zamknęła oczy, po czym jej brzuch zaczął się miarowo unosić wraz z spokojnym oddechem. Słoneczne Kocię od razu to wykorzystało.
- Hej! Chodźmy powalczyć poza żłobkiem! - miauknął nabuzowany nową energią. - Tam będzie dużo miejsca!
- Nie wolno namwychodzić poza paprocie - pisnąłem cicho. Lisie Kocię posłało mi niewyjaśnione spojrzenie.
- Nie mów mi, że się cykasz? - mówiła spokojnie, chodź w jej głosie
pobrzmiewała wyraźna nutka rozbawienia, od której głos jej lekko drżał.
- Chodzcie wszyscy! - nagonił nas ogonem rudy brat. - Nie zmarnujemy takiej okazji!
Oba koty pobiegły sprintem w stronę oświetlonego wyjścia. Nie miałem pojęcia skąd tak szybko potrafiły biegać!
- Hej, nie zostawiajcie mnie! - potoczyłem się za nimi ile sił w łapach, widząc jak rodzeństwo znika w promieniu światła.
Wyleciałem na zewnątrz.
Trawa była wysoka, prawie sięgała za moje uszy.Polana musiała być ogromna, gdyż nie widziałem czubków drzew.
Wesołe śmiechy kociąt zanikły mi w uszach, tak jak ich zapach w
nozdrzach. Spanikowałem. Zacząłem przedzierać się przez trawę.
Podskakując, mogłem zobaczyć więcej. Widziałem wiele kotów, lecz ich
sylwetki były rozmazane, a ich zapachy kluczowe, jakby nie należały do
tego wymiaru.
Zobaczyłem, że zbliżam się do dziwnego tunelu z paproci. Nie miałem
pojęcia dokąd zabiegłem, lecz wydawało mi się logiczne, że rodzeństwo
mogło pobiec w tamte strony. Trawa w tunelu była wydeptana przez kocie
łapy więc obieg mojego widoku znacznie się zwiększył. Pomału dreptałem
przez pnącza, mając nadzieję, że na końcu odnajdę rodzinę. Lecz zamiast
tego, tunel kończył się małą polanką.
Zapachniało miętą, zmieszaną z zapachem mokrego futra, oraz nieznanych mi dotąd roślin.
Na polanie znajdował się kot. A raczej kotka. Jej futro było
kasztanowe, o białym pyszczku i czarnych łatkach na łopatce i łapie.
Wydawała się nie zwracać na mnie uwagi, lub mnie po prostu nie widziała.
Była zajęta mieszaniem liści o dziwnym zapachu....
Po chwili zastygła. Sierść na jej karku zjerzyła się po czym, odwróciła się do mnie gwałtownie. Jej oczy były nachmurzone.
- Misty, jestem zaj.... - gdy mnie ujrzała postawiła uszy ze zdziwieniem.
- Ah, to tylko jego syn.. - mruknęła do siebie, zwężając zielone oczy w szparki, po czym warknęła do mnie.
- Uciekaj maluchu, nie masz tu czego szukać - syknęła na mnie. Stałem sparaliżowany w miejscu.
- Nie powinieneś być w żłobku..? Ah, znam to... - odwróciła pysk jakby
zamyślona.- Sama często wymykałam się gdy mama nie patrzyła...
Nienawidziłam siedzieć zamknęta w tym ciasnym miejscu...
Zaśmiała się do siebie.
- No nic. Odniosę cię do Cętkowanego Ogona... - podeszła do mnie, po
czym zamaszystym ruchem chwyciła mnie za kark. Zacząłem się wić
niezadowolony z uścisku.
Młoda medyczka wyniosła mnie ze swojej polany, prosto do żłobka. Z jej punktu widzenia, droga wcale nie była taka daleka.
W wejściu stała mama - w pysku trzymała się wijące Lisie Kocię, łapą przygniatała rudego brata.
- Jeśli chcieliście się bawić na dworze, wystarczy było mi powiedzieć - skarciła nas, gniewnie machając ogonem.
< Ktoś z rodziny? >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Po długim oczekiwaniu nowym zastępcą Owocowego Lasu została ogłoszona Sówka. Niestety jest to jedyne pozytywne wydarzenie jakie spotkało społeczność w ostatnim czasie. Jakiś czas po mianowaniu zwiadowczyni stała się rzecz potworna! Cały Owocowy Las obudził się bez śladu głównej medyczki, jej ucznia oraz dwójki rodzeństwa kocura. Zdruzgotana Świergot zgodziła się przejąć rolę medyka, a wybrani stróże – Orzeszek i Puma – są zobowiązani do pomocy jej na tym stanowisku.Daglezjowa Igła w razie spotkania uciekinkerów wydała rozkaz przegonienia ich z terytorium Owocowego Lasu. Nie wie jednak, że szamanka za jej plecami dyskretnie prosi zaufanych wojowników i zwiadowców, aby każdy ewentualny taki przypadek natychmiastowo zgłaszać do niej. Tylko do niej.
Obóz Owocniaków huczy natomiast od coraz bardziej wstrząsających teorii, co takiego mogło stać się z czwórką zaginionych kotów. Niektórzy już wróżą własnej społeczności upadek.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(brak wolnych miejsc!)
Miot w Owocowym Lesie!
(jedno wolne miejsce!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz